Ekscentryk szuka pracy

Czy goście kawiarni dostaną od naszego kelnera widelcem w oko? Prędzej ja, ta niby „normalna” menedżerka, na moich kelnerów nawrzeszczę.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Beata, Bartek, Robert i Tomek, przyszli pracownicy klubokawiarni Życie jest fajne!, przed jej siedzibą na ul. Grójeckiej, Warszawa, marzec 2016 r. / Fot. Jacek Marczewski / AGENCJA GAZETA
Beata, Bartek, Robert i Tomek, przyszli pracownicy klubokawiarni Życie jest fajne!, przed jej siedzibą na ul. Grójeckiej, Warszawa, marzec 2016 r. / Fot. Jacek Marczewski / AGENCJA GAZETA

Przy stole jest ich piątka – jedna trzecia personelu. Kelner Bartek, długie włosy z kitką, jest wyraźnie wzburzony. Kiedy mówi, buja się w przód i w tył, a ręce przesuwa rytmicznie po kolanach.

– No tak, kiedy zobaczyłem strażników miejskich przed kawiarnią, to bardzo się wk..., znaczy się zdenerwowałem. Może chcą nas zamknąć? Dlatego tak mnie poniosło i im nagadałem – mówi.
Ola, menedżerka, uspokaja: – Kawiarni nic nie grozi. Chodziło o to, że musimy mieć pozwolenie na podjazd dla wózków. Zrobimy to i wszystko będzie załatwione.

Twarz Bartka rozluźnia się, a jego ciało przestaje się kiwać. Rozmowa wraca do zwykłej, nieco sennej rutyny.

Banalne zebranie służbowe jak w tysiącu innych firm? Tak, tyle że pracownicy są autystami. A scena odbywa się w pierwszej w Polsce warszawskiej klubokawiarni zatrudniającej osoby autystyczne.

Zobaczcie, nie gryziemy!

Na pierwszy rzut oka Życie jest fajne! to przytulna klubokawiarnia. Można przyjść na kawę, lemoniadę, napój z pietruszki, ciastko czy suty posiłek. Specjalnością lokalu są dania z Azji Środkowej, np. wegetariańska żuta, ciasto drożdżowe z farszem marchewkowym czy mięsne trójkątne uszka – samsy. Menu jest dziełem Mai, Ujgurki, uchodźczyni z Kirgizji, która budzi szacunek i postrach pracowników – bo w kuchni rządzi żelazną ręką.

Życie jest fajne! zatrudnia 15 pracowników i 3 wolontariuszy, głównie z niskim stopniem autyzmu, i pięciu wspierających ich asystentów z psychologicznym przygotowaniem.

– Otworzyliśmy to miejsce, żeby ludzie uwierzyli, że autyzm nie gryzie. My sami na początku obawialiśmy się zatrudnić autystycznych pracowników. A okazało się, że więcej lęków istniało w naszych głowach niż w rzeczywistości – opowiada Ola, czyli Aleksandra Ciechomska-Smereczyńska. Sama ma 17-letniego syna dotkniętego głębokim autyzmem.

Ola: – Na dobrą sprawę, jak się spotka trzech autystów, to każdy z nich jest inny. Dla mnie to ekscentrycy. A dlaczego ekscentryk ma się nie sprawdzić w pracy? Pytanie tylko, na jakim stanowisku najlepiej go zatrudnić?

Przy całej różnorodności osoby ze spektrum autyzmu łączy nadwrażliwość na niektóre zmysłowe bodźce, np. na mocne światło i hałas. Większość ma też zaburzenia w relacjach społecznych i komunikacji z otoczeniem. Dlatego – opisują to np. osoby z zespołem Aspergera – świat wydaje im się przerażający, zbyt głośny i kolorowy.

Od momentu otwarcia kawiarni codziennie zgłaszają się do niej osoby z autyzmem. Kolejka chętnych jest tak duża, że menedżerowie postanowili przyjmować stażystów nawet na godzinę czy dwie.
Ola: – Zaczynamy działać trochę jak pośredniak. Ja najbardziej się cieszę, kiedy ktoś z naszych pracowników idzie dalej, dostaje inną, lepszą dla siebie pracę.

Marcin w sierpniu odszedł do wypożyczalni samochodów, aby obsługiwać tam zagranicznych turystów (mówi po angielsku). Inny autystyczny pracownik szkolił się pod okiem Mai do pracy w restauracji.
Kontakt z klientami jest dla autystycznych osób tak ważny, bo pomaga przełamywać ich społeczne ograniczenia. Kelner Bartek przyznaje, że ciągle ma opór przed patrzeniem klientom w oczy – to symptom zespołu Aspergera. Jest też świadomy, że mówi trochę głośniej od innych.

– Chciałbym w przyszłości robić wywiady z celebrytami. Na razie mam inny projekt: sfilmować rozmowy z kolegami, a potem wrzucić je na YouTube’a – wyjaśnia.

Inny pracownik, Robert – opanowany, umysł ścisły, matematyczny – lubi szczególnie pracę przy kasie fiskalnej, ale też obsługę klientów.

– W przyszłości chciałbym testować gry komputerowe, zanim wejdą na rynek – dodaje. W kawiarni nie znosi tylko sprzątania. – Analizowanie wciąga mnie o wiele bardziej niż latanie z mopem – śmieje się.
Praca zmienia ich także wizualnie. Ola: – Przyszły na rozmowę rekrutacyjną takie szare myszki, a teraz widać, że dbają o wygląd. Inaczej się patrzy na kogoś, kto ma wyprasowaną koszulę, a inaczej na tego, kto chodzi w podartym T-shircie. I autyzm nie ma tu nic do rzeczy.

Autystyczni pracownicy uczą się też wartości pieniądza – bo muszą na niego zapracować, i to ciężko. Dla wielu z nich to pierwsza „prawdziwa” praca. Wcześniej dostawali tylko kieszonkowe od rodziców.

Pracownik, co nigdy nie kłamie

Czy praca z wysokofunkcjonującymi autystami różni się od tej z tradycyjnym personelem? Szefowie kawiarni twierdzą, że nie traktują nikogo ulgowo.

– Czasem ktoś z nich mi się skarży: „Źle się czuję, nie chcę zmywać”. „Ale to jest praca” – odpowiadam. I na tym kończymy dyskusję – opowiada menedżerka.
Osoby z autyzmem są na ogół nadzwyczaj prawdomówne i bezpośrednie. Do tego stopnia, że można ich postawę odebrać jako schematyczną czy sztywną. Ola, która wcześniej przez kilkanaście lat pracowała w korporacji na wysokich stanowiskach, musiała porzucić niektóre wcześniejsze przyzwyczajenia.

– Kiedyś, gdy w pracy nie miałam czasu dla interesantów, mówiłam sekretarce: „Nie ma mnie”, i był święty spokój. Teraz muszę to sobie wybić z głowy. Moi pracownicy nigdy nie skłamią w ten sposób, gdy ktoś do mnie dzwoni – śmieje się.

Ale z punktu widzenia niektórych pracodawców bezpośredniość, upodobanie do schematu, zdolności analityczne to zalety. W ramach współpracy z Fundacją Synapsis wiele dużych firm i instytucji – IBM, McDonald’s, Archiwa Państwowe – brało na staże autystów. Chwalili ich jako sumiennych i dokładnych pracowników.

– Osoby z zespołem Aspergera, szczególnie te wysokofunkcjonujące, często są na wysokich stanowiskach w działach IT. Ale nie chcą tego ujawniać, nie oczekują żadnego wsparcia, radzą sobie – wyjaśnia Maria Wroniszewska z Fundacji Synapsis.

Są jednak i trudności związane z autystycznym postrzeganiem świata, które pracodawcy muszą wziąć pod uwagę. Choćby to, że w autyzmie ważne jest, aby mówić wszystko wprost. Żartowanie nie działa, a często przeszkadza.

Ola: – Jako menedżerowie długo się do tego przyzwyczajaliśmy.

Przypomina sobie, gdy pewnego razu powiedziała żartem do koleżanki, że lubi zadbanych mężczyzn, łącznie z tymi, którzy robią sobie makijaż. Rozmowę usłyszał jeden z autystycznych pracowników.

– Niedługo potem Maja trąca mnie łokciem i szepcze: „Zobacz...”. Patrzę, a chłopak ma podkład pod oczy. Zorientowałam się, że przegięłam z żartami – opowiada.

Potocznie osoby z ASD (z ang. autism spectrum disorder – spektrum zaburzeń autystycznych) uważa się za agresywne. To jednak krzywdzące uproszczenie. Zachowania agresywne i autoagresywne pojawiają się tylko niekiedy u osób z głębokim autyzmem (np. z zaburzeniem mowy, które chcą zwrócić uwagę otoczenia).

Po otwarciu klubokawiarni w internecie pojawiły się niechętne komentarze typu: „Nie przyjdę tam, bo nie chcę dostać widelcem w oko”. – Jest bardziej możliwe, że któryś klient zobaczy, jak ja będę krzyczeć na autystów, niż ich złość – śmieje się Ola.

Oczywiście personel kawiarni może się zdenerwować, kiedy nagle „zderzy się” z nadmiarem bodźców, np. gdy do lokalu wparuje grupa głośnych klientów. Dlatego w klubokawiarni wydzielono pokój socjalny, w którym pracownicy mogą się wyciszyć po nadmiernym stresie. Są tam m.in. ciężkie koce, którymi można się obciążyć; osoby z autyzmem lubią tego rodzaju silne doznania, podobnie jak mocne przytulenia.

Tu nie ma „rain manów”

Na Farmie Życia w podkrakowskich Więckowicach od rana ruch. Piotr piecze ciasto na spotkanie rodziców, Katarzyna myje podłogę. Mieszkańcy farmy po godz. 8.30 wychodzą do ogrodu. Zbierają owoce z sadu, gdzie rośnie 250 drzew – śliw, grusz, jabłek, czereśni. Wożą je na taczkach, przerabiają kompost, plewią warzywnik.

Z okna swojego biura patrzy na nich Alina Perzanowska, psycholog i prezes Fundacji Wspólnota Nadziei, która prowadzi farmę. Prezeska często spędza noc w rogu pokoju; gdzieś wśród segregatorów stoi składane łóżko.

– Odrywam wzrok od komputera i widzę, jak Andrzej, po czterdziestce, przemierza ogród z wiadrami pełnymi chwastów. Idzie sam, na kompost. Dla większości to nic szczególnego. Ale ja poznałam go 12 lat temu, gdy nie ruszał się z pokoju. Dziś przyjeżdża do nas z rodzicami dwa razy w tygodniu. Cieszę się, że możemy zapewnić mu trochę sensownej pracy – opowiada przyjemnym, spokojnym głosem.

W Centrum Nauki i Życia Farma (zwanej po prostu Farmą Życia) mieszka 40 osób, pracuje 60, do tego co dzień przyjeżdżają z Krakowa uczestnicy zajęć w Dziennym Centrum Aktywności. To jedyny w Polsce ośrodek pobytu stałego dla dorosłych z autyzmem. Na dzierżawionych od lokalnego DPS-u siedmiu hektarach oprócz sadu i warzywnika stoją dwa domy z pracowniami terapeutycznymi (m.in. rękodzieła, gospodarstwa domowego, stolarską, rehabilitacji). Farma powstała 11 lat temu z inicjatywy Perzanowskiej i zgromadzonych wokół niej rodziców osób z autyzmem.

– Mój 37-letni dziś syn był motorem do działania. Stworzyłam ośrodek, bo nie było alternatywy – opowiada Perzanowska, która z zagranicy wzięła alternatywne metody pracy i sprowadziła pierwszą książkę o dorosłych z autyzmem.

Uważa, że z dobrej woli – chęci przekonania ludzi do osób z autyzmem – powstał w mediach ich zniekształcony obraz.

– To nie są sami „rain mani” o wyjątkowych zdolnościach. Wielu nie mówi, cierpi na epilepsję, ataki autoagresji. Większość dorosłych, jak mój syn, w dzieciństwie nie otrzymała specjalistycznej opieki, bo jej jeszcze nie było.

Inspiracją do stworzenia im odpowiednich warunków do życia stała się irlandzka farma Dunfirth, położona niedaleko Dublina. Jej założyciele – Pat i Nuala Matthews – wspierają podkrakowski ośrodek.

– Powtarzali mi: najważniejsza jest godność – wspomina Perzanowska.

Wszyscy mieszkańcy uczestniczą w zajęciach zgodnie z wyznaczoną w trakcie diagnozy ścieżką rozwoju, która określa ich mocne i obiecujące strony. Po południu robią przetwory, ćwiczą na siłowni, spacerują, grają w piłkę, robią ognisko, oglądają telewizję, idą do klubu mieszkańca czy sprzątają. Na tyle, na ile mogą: czasem sprowadza się to do potrzymania mopa lub wiadra. Wszystko pod okiem opiekunów – idealnie gdy przypada po jednym na każdego.

W ostatnich latach dzięki unijnym dofinansowaniom fundacja przeprowadziła kilka projektów aktywizacji zawodowej. Ich uczestnicy wykonywali prace porządkowe i ogrodnicze, m.in. w jednej z krakowskich firm budowlanych, w przedszkolu czy harcerskim ośrodku wypoczynkowym. Trenerzy najpierw przygotowywali ich do pracy na farmie, potem pomagali się zaadaptować i koordynowali ich zajęcia na miejscu. Firma Treko Laser ze Skawiny (zajmuje się laserowym wycinaniem blach) wciąż zatrudnia dwie osoby, mimo że projekty unijne dawno się skończyły.

– Świetnie odnajdują się w monotonnych, powtarzalnych czynnościach – segregują programy komputerowe, adresują koperty – opowiada Maria Bozowska-Bolak, terapeutka i trenerka zawodowa z Farmy Życia.

– W biurowych pracach najbardziej lubię segregację, układanie i niszczenie dokumentów. To dla mnie łatwe i przyjemne – mówi 29-letni Grzegorz w wywiadzie podsumowującym udział w projekcie w broszurze wydanej przez „Edu-Autyzm”.

– Lubię ścierać kurze, układać, segregować – opowiada 27-letni Kamil. Przyznaje, że gorzej idzie mu ścielenie łóżek – bo trzeba być precyzyjnym i delikatnym. Kłopotem bywa też rozmawianie z innymi.
Kamil, z zawodu kucharz, ukończył kurs hotelarski. W 2014 r. odegrał też rolę pracownika hotelu na scenie – w przedstawieniu „Paradiso”, wystawianym przez teatr Łaźnia Nowa w ramach 7. Festiwalu Boska Komedia. W spektaklu opartym na motywach „Raju” Dantego wystąpiło sześć osób z autyzmem – oprowadzały widzów i aktorów po swoim świecie.

– Musieli nauczyć się wcielania w rolę i wymyślania tożsamości, by chronić swoją prywatność. Przełamali wiele barier – ocenia Bozowska-Bolak.

Kiedy życie nie jest fajne

Farmie brakuje pieniędzy, by opłacić dojazdy i obecność opiekunów przy pracy osób z autyzmem.
– Od zawsze borykamy się z finansami. Mamy duży koszt bezpośredniej opieki. Na wyjazdy jedzie dwóch opiekunów na czterech uczestników, ale to ryzyko, bo co jeśli jeden dostanie ataku epilepsji? W personelu jest duża rotacja: wielu nie wytrzymuje presji i napięcia – mówi Perzanowska.

Prezesce marzy się, by na terenie farmy (oprócz kolejnego budynku, na który czeka już 30 osób) powstał stały warsztat terapii zajęciowej i spółdzielnia socjalna, która zatrudniałaby mieszkańców.
– Mogliby identyfikować się ze swoim zawodem. Praca sprawia, że czują się odpowiedzialni, potrzebni i dorośli. Na razie zatrudniamy tylko Katarzynę, która od 11 lat przyjeżdża sprzątać aż z Nowej Huty.

Podobnie jak Farma, w tarapaty finansowe wpadła też warszawska klubokawiarnia. Założona przez grupkę przyjaciół ze szkolnych czasów, kafejka w minimalnym tylko stopniu korzysta z dopłaty PFRON (3200 zł na miesiąc), gdyż nie wszyscy z zatrudnionych autystów mają orzeczenie o niepełnosprawności.

Aby uruchomić kawiarnię, prowadząca ją Fundacja Ergo Sum wzięła dwa kredyty w banku. 25 tys. zł zebrano dzięki akcji crowdfundingowej. Pomogła też burmistrz Ochoty, oferując czynsz na preferencyjnych warunkach.

Teraz klubokawiarnia walczy o przetrwanie. Apeluje o wsparcie, gdyż trzeba pilnie pokryć koszty zamontowanego już szkieletu antresoli (ok. 45 tys. zł) i innych zaległości.

Ola: – Strasznie ważne jest to, że nasi pracownicy nam zaufali. Wiele razy pytali, czy będą tu stale pracować, i obiecaliśmy im to. Nie chcemy ich zawieść.

Jej strapiona twarz na moment się rozjaśnia: – Kiedyś było nam ciężko i ludzie pomogli. Taki mały cud. Powtórzy się? ©

Dziękujemy Fundacji Synapsis i Indze Janikowskiej za pomoc w realizacji materiału.

GDZIE MOGĄ PRACOWAĆ OSOBY AUTYSTYCZNE
Według psycholożki dr Temple Grandin, jednej z najbardziej znanych osób z ASD na świecie, ważne, by pracę autystów dopasować do umiejętności. Zarówno osoby wysoko-, jak i niskofunkcjonujące mają słabą pamięć krótkotrwałą, choć często górują nad innymi pamięcią długotrwałą.
Osoby z autyzmem mogą sprawdzić się np. w pracy ze zwierzętami, programowaniu komputerowym, rysunku technicznym, ogrodnictwie, księgowości.
O korzyściach z zatrudniania osób ASD: www.zatrudnij-asa.pl
Niektóre miejsca zatrudniające autystów:
Życie jest fajne! – facebook.com/ /KlubokawiarniaZycieJestFajne
Farma Życia – farma.org.pl
Pracownia Rzeczy Różnych – facebook.com/rzeczyrozne
Przedsiębiorstwo społeczne „Dalej Razem” – firma.dalejrazem.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.
Niezależna reporterka, zakochana w Ameryce Łacińskiej i lesie. Publikuje na łamach m.in. Tygodnika Powszechnego, Przekroju i Wysokich Obcasów. Autorka książki o alternatywnych szkołach w Polsce "Szkoły, do których chce się chodzić" (2021). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2016