Ekologiczny boom w Kościele

Coraz więcej parafii w Polsce zaczyna myśleć ekologicznie. Bardziej niż „zielona encyklika” Franciszka wpływa na to ekonomia.

07.11.2016

Czyta się kilka minut

Ks. Józef Lenda i Marian Błaszkiewicz na dachu Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Jaworzno, 2011 r. / Fot. Bartłomiej Barczyk / AGENCJA GAZETA
Ks. Józef Lenda i Marian Błaszkiewicz na dachu Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Jaworzno, 2011 r. / Fot. Bartłomiej Barczyk / AGENCJA GAZETA

​Codziennie o godzinie 21 ks. prałat Józef Lenda, proboszcz i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie, oraz parafianin Marian Błaszkiewicz, z zawodu elektryk, otrzymują raport z dziennej produkcji energii. Aby go odczytać, wystarczy zajrzeć do smartfona.

– Jestem zwolennikiem inwestowania w takie rozwiązania w kościołach. Energia nie jest tania, kościoły coraz trudniej utrzymać. Dobrze byłoby, gdyby powstał specjalny program na rzecz fotowoltaiki w Polsce. Wszyscy, w tym osoby prywatne, by na tym skorzystali – mówi ks. Lenda.

Elektrownia znajduje się na dachu sanktuarium. Tworzy ją 312 połączonych ze sobą modułów fotowoltaicznych o łącznej mocy 71,76 kWp. Działa od kwietnia 2011 r. Jej budowa kosztowała ponad 1,1 mln zł. Budowę sfinansowano z wkładu własnego parafii, pożyczki oraz dotacji Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.

Skierowane na południe panele (90 cm na 130 cm) zamontowane zostały pod różnymi kątami nachylenia. Jak tłumaczy Błaszkiewicz, klasyczne nachylenie modułów, wynoszące 35 stopni, sprawdza się latem, natomiast jesienią i zimą znacznie lepiej wytwarzają energię moduły o nachyleniu 45 i 90 stopni.

Działanie systemu Błaszkiewicz prezentuje na dachu kościoła.

– Panele gromadzą energię ze słońca, wytwarzają prąd stały, który następnie za pomocą inwerterów zostaje przekształcony w prąd przemienny – mówi.

Inwertery znajdują się w niewielkim pomieszczeniu na piętrze sanktuarium.

– W sumie mamy dziewięć inwerterów. Jest też webbox, który zbiera dane i nadzoruje pracę całej elektrowni. Wszystko jest spięte z internetem. Dzięki temu co wieczór otrzymujemy raport z informacją o dziennej produkcji energii elektrycznej – wyjaśnia Błaszkiewicz.

– Nie ma przy tej instalacji wielkiej pracy, jest samoobsługowa – dodaje ks. Lenda.

Nadwyżki energii

Dane o ilości wyprodukowanej energii oraz jej parametrach są prezentowane na stronie sunnyportal.com. Wynika z nich, że produkcja prądu w latach 2012-15 wahała się od 65 do 71 MWh, w tym roku elektrownia wyprodukowała już ponad 60 MWh. Najwyższa produkcja energii przypada na miesiące od maja do września.

Wyprodukowana energia w pierwszym rzędzie jest wykorzystywana do oświetlenia i ogrzewania sanktuarium, podgrzewania wody, ogrzewania stu ławek.

– Latem nie potrzebujemy aż tyle prądu, dlatego nadwyżkę sprzedajemy do sieci krajowej Tauron – opowiada ks. Lenda. I dodaje: – To nie jest tak, że ta energia gdzieś tam sobie wędruje, ona jest zużywana tutaj, w blokach wokół sanktuarium. Z nadwyżki korzystają mieszkańcy osiedla Stałego.

Po kilku latach, jak podkreśla ks. prałat, koszty utrzymania sanktuarium się zmniejszyły: – O samowystarczalności nie można jednak mówić. Kiedy przychodzi zima, energia jest dokupywana za pieniądze z letniej sprzedaży, bo budynek trzeba ogrzać. Trzeba jednak dodać, że bilans energii wychodzi na zero.

Plebania półpasywna

To nie koniec inwestowania w odnawialne źródła energii. W przyszłym roku proboszcz zamierza zakończyć budowę plebanii półpasywnej.

– Dach budowanej plebanii będzie mógł pomieścić moduły o mocy ok. 60 kWp. Pod budynkiem, do głębokości 100 m, wywierconych zostało 18 otworów w celu wykorzystania energii z wnętrza ziemi. Energia będzie pozyskiwana za pomocą kolektorów połączonych z pompami ciepła, które ogrzeją wodę i budynek. Obiekt będzie również mechanicznie wentylowany – mówi Błaszkiewicz i dodaje, że w budynku zostanie zastosowany system rekuperacji, czyli odzysku ciepła z wentylacji.

– Kiedy przed laty panele pojawiły się na dachu sanktuarium, zainteresowanie projektem przeszło nasze oczekiwania, choć początkowo niektórzy myśleli, że takimi panelami to można co najwyżej kalkulator zasilać. Proboszczowie z różnych parafii przyjeżdżali i pytali: „Jak to działa i jak to zrobić?”. Nie wiedzieliśmy początkowo, czy to wypali, ale się udało. Na dachach kilku kościołów powstały instalacje na wzór naszych. Było też spore zainteresowanie osób prywatnych. Chęci jednak to nie wszystko, potrzebna jest polityka wspierająca rozwój zielonej energii w Polsce – mówi ks. Lenda.

Eko-konferencje dla proboszczów

Ks. Paweł Rozpiątkowski z diecezji sosnowieckiej mówi, że moduły fotowoltaiczne pojawiły się dotąd w trzech parafiach. Oprócz sanktuarium w Jaworznie zamontowano je w parafiach św. Franciszka z Asyżu oraz św. Floriana w Sosnowcu.

– Zainteresowanie fotowoltaiką wśród proboszczów jest jednak większe. Kolejnych kilka parafii przygotowuje się do założenia modułów, diecezja również jest zainteresowana – mówi ks. Rozpiątkowski.

Jest to spory wydatek, dlatego parafie szukają źródeł dofinansowania m.in. z funduszy europejskich czy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.

Ks. Rozpiątkowski: – Utrzymanie parafii staje się trudne. Trzeba szukać poprawy efektywności energetycznej i zmniejszenia kosztów utrzymania kościołów oraz innych budynków kościelnych, a energia elektryczna stanowi jeden z głównych składników tych kosztów. Trudno jednak sobie wyobrazić, aby można było skalibrować instalację fotowoltaiczną na dachu tak, by zaspokoiła 100 procent potrzeb parafii.

O fotowoltaice rozmawia się również w innych diecezjach. W latach 2015 i 2016 w archidiecezji białostockiej odbyły się konferencje dla proboszczów i przedstawicieli gmin poświęcone odnawialnym źródłom energii (OZE).

– Były to konferencje informacyjne, na których przedstawiliśmy korzyści z ewentualnego zastosowania fotowoltaiki oraz poinformowaliśmy o wymogach dotyczących obiektów zabytkowych – mówi ks. Tomasz Powichrowski, ekonom w archidiecezji białostockiej. – Według mnie jest to dobre rozwiązanie ekologiczne, odciążające w znaczący sposób fundusze parafii.

– Czekamy na ogłoszenie konkursu, który został zawieszony (ze względu na przyjętą w lipcu nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii), mamy też bezpośredni kontakt do firm, które proponowały zastosowanie fotowoltaiki – mówi ekonom.

Instalacjami fotowoltaicznymi są też zainteresowane niektóre parafie w diecezji ełckiej. Według ks. Marcina Maczana to dobra inicjatywa, jednak proboszczowie czekają na nowe regulacje prawne.

– Taka inwestycja, choć na początku kosztowna, bardzo szybko może się zwrócić, a z czasem pozwoli całkowicie oszczędzać na energii – zaznacza ks. Maczan.

Ogniwa na dachu Episkopatu

W lipcu panele fotowoltaiczne zamontowano również na dachu budynku Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. Ks. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik KEP, informuje, że instalacja nie zaspokaja wszystkich potrzeb budynku.

Na pytanie, czy Episkopat zachęca parafie do podobnych inwestycji, Biuro Prasowe KEP odpowiada „Tygodnikowi”: – Jak powszechnie wiadomo, parafie podlegają jurysdykcji własnych biskupów, również w zakresie jakichkolwiek inwestycji. Każda diecezja ma własnego ekonoma, który w imieniu biskupa diecezjalnego zajmuje się finansami i inwestycjami w diecezji. Ekonomowie diecezjalni oczywiście wymieniają się między sobą doświadczeniami i spostrzeżeniami również w tej materii, jaką są OZE.

Biuro prasowe podaje również, że „nie ma żadnego ogólnopolskiego projektu w tym zakresie, który byłby zarządzany czy też realizowany centralnie przez Episkopat”.

Nie ulega jednak wątpliwości, że przykład instalacji na budynku Sekretariatu KEP ośmielił wielu proboszczów. W tym wypadku przykład idzie także „z góry”.

Zmiana myślenia

„Nic ze spraw tego świata nie jest nam obojętne” – to jedno z najważniejszych przesłań zawartych w opublikowanej w 2015 r. encyklice Franciszka „Laudato si”, nazywanej często „eko-encykliką” czy „zieloną encykliką”.

O. Stanisław Jaromi, franciszkanin, doktor filozofii, od lat zaangażowany w edukację ekologiczną, wieloletni delegat franciszkanów ds. sprawiedliwości, pokoju i ochrony stworzenia, a także przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu (REFA), podkreśla, że papieska encyklika „Laudato si” zawiera wiele praktycznych odniesień i zachęca do konkretnych ekologicznych działań w trosce o naszą planetę.

– To jest tam wprost powiedziane – mówi o. Jaromi. – A pokazany model duchowości jest kierowany nie tylko do katolików czy chrześcijan, ale do wszystkich ludzi zatroskanych o świat, w którym żyjemy.

– Papież Franciszek nie rozdziela odpowiedzialności na indywidualną czy parafialną. To wezwanie zarówno do nawrócenia, jak zmiany stylu życia, do wszystkich, i pojedynczych osób, i wielkich, międzynarodowych instytucji – komentuje o. Jaromi.

Zwraca również uwagę na inne fragmenty papieskiego dokumentu: „Przekroczono pewne maksymalne granice eksploatacji planety, choć nie rozwiązaliśmy problemu ubóstwa” (pkt 27); „W istocie degradacja środowiska i degradacja społeczeństwa wyrządzają szczególną szkodę najsłabszym mieszkańcom planety” (pkt 48). Papież wskazuje także: „Chciałbym dokonać krok naprzód w nakreśleniu pewnych ogólnych kierunków dialogu i działań angażujących zarówno każdego z nas, jak i politykę międzynarodową” (pkt 15).

– Franciszek mówi też o „nowej syntezie”, która mogłaby przekonać ludzi do zmian fatalnych w skutkach dla naszej planety projektów realizowanych w ostatnich dziesiątkach lat, a które doprowadziły do sytuacji, gdzie nieliczni czerpią większość zysków, podczas gdy wielu innych cierpi głód i niedostatek – dodaje o. Jaromi. – To poszerzanie spojrzenia mogłoby się dokonać poprzez wprzęgnięcie techniki i technologii w służbę innego rodzaju postępu – bardziej ludzkiego, bardziej społecznego.

– Każdy sektor produkcyjny ma wady. Moda, branże samochodowa, elektroniczna czy AGD, gdzie np. specjalnie postarza się produkty, by zmuszać ludzi do kupowania nowych urządzeń co kilka lat. To jedno wielkie marnotrawstwo, generowanie stosów odpadów oraz łupienie nieodnawialnych zasobów Ziemi – mówi o. Jaromi.

Co możemy zrobić? Zdaniem franciszkanina zmiana wymaga skromności, edukacji, poświęcenia się dla innych oraz dla otaczającej nas przyrody, odwagi, porzucenia codziennych ekologicznych grzechów. Trzeba też być uważnym na bliźnich i na środowisko, w którym żyjemy.

– Sięgajmy też po odnawialne źródła energii, ale pod warunkiem, że one rzeczywiście są odnawialne – mówi.

Zobowiązanie do oszczędności

Odnosząc się do fotowoltaiki, w którą coraz częściej inwestują polskie parafie, o. Stanisław Jaromi podkreśla, że jest to ogólnoeuropejska tendencja: – Na dachach sanktuariów, parafii, ośrodków katolickich coraz częściej pojawiają się panele. Warto zauważyć, że instytucjom katolickim przykład dało państwo watykańskie, gdzie w 2008 r., za pontyfikatu Benedykta XVI, uruchomiono nowoczesną instalację fotowoltaiczną na auli Pawła VI, miejscu, gdzie odbywają się audiencje generalne. Zatem nic dziwnego, że różne parafie czy ośrodki katolickie w kraju realizują takie rozwiązania, zwłaszcza jeżeli sprzyja temu rachunek ekonomiczny, bo przecież żyjemy z datków wiernych i jesteśmy zobowiązani do oszczędności.

Encyklika, jak przypomina o. Jaromi, odbiła się szerokim echem w świecie. Żaden dokument kościelny nie był w ostatnim czasie tak mocno komentowany.

O. Jaromi zaznacza, że przy okazji warto pomyśleć nad zintegrowaniem systemu produkcji odnawialnych źródeł energii w Polsce.

– W Austrii widziałem niedużą miejscowość, gdzie cały system źródeł odnawialnych, jak fotowoltaika, wiatraki, biomasa, był ze sobą zespolony na rzecz wszystkich obiektów społecznie użytecznych. W Polsce jest jeszcze sporo do zrobienia w tej kwestii. Nie chodzi przecież o to, aby każdy obiekt miał własną fotowoltaikę. Dlaczego energia wyprodukowana na dachu szkoły – pod nieobecność uczniów – nie mogłaby służyć także ośrodkowi zdrowia, ośrodkowi kultury, urzędowi gminy czy parafii? – mówi.

Ks. Lenda wtóruje: – Należy uświadamiać społeczeństwu, że warto inwestować w źródła energii odnawialnej, choćby dlatego, żeby nie płacić tak wielkich kar za emisję CO2. Wykorzystanie fotowoltaiki do produkcji energii zmniejsza emisję dwutlenku węgla do atmosfery, chroni też środowisko naturalne. Czyli skorzystamy wszyscy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2016