Sztuka walki ze sobą

Po 25 latach pracy duszpasterskiej zaczął trenować kick boxing. Trzy razy w tygodniu szlifuje ciosy i kopnięcia. – Nie przychodzę tu nawracać, to ja uczę się pokory – mówi.

18.07.2017

Czyta się kilka minut

Ks. Marek Wyjadłowski z parafii w Siemoni w klubie wielokrotnego mistrza świata w kick boxingu Cezarego Podrazy, czerwiec 2017 r. / GRZEGORZ KLATKA DLA „TP”
Ks. Marek Wyjadłowski z parafii w Siemoni w klubie wielokrotnego mistrza świata w kick boxingu Cezarego Podrazy, czerwiec 2017 r. / GRZEGORZ KLATKA DLA „TP”

Zaintrygowana informacjami o księdzu, który trenuje kick boxing, pojechałam do Sosnowca. Myślałam: zobaczę twardziela, który na treningu rozdaje ciosy na lewo i prawo, a potem w kościele odprawia mszę?

– Typowe podejście do tematu – prostuje moje wyobrażenia ks. Marek Wyjadłowski.

Nie walczy publicznie, nikomu twarzy nie obija i dba o to, żeby wierni nie oglądali go na mszy z podbitym okiem. – Wiele nieporozumień bierze się z tego, że sztuki walki od razu łączy się z duchowością niechrześcijańską – tłumaczy. – Pewne kwestie trzeba jednak rozgraniczyć. Jeżeli ktoś łączy je z jakąś filozofią, to rzeczywiście może sobie narobić kłopotów. W przypadku kick boxingu nie ma takiego problemu. To są tylko ćwiczenia fizyczne. Jeżeli ktoś się modli, jest blisko Pana Boga, to jak ćwiczenia mogą mu zaszkodzić?

Kick boxing regularnie ćwiczy od dwóch lat, w młodości interesował się też karate i kung-fu, w seminarium nieco bardziej w ukryciu. – W moich czasach seminaryjnych byłoby to chyba trudne do zrozumienia, wówczas myślałem, że kandydat z takimi zainteresowaniami nie byłby pożądany, ale zawsze mnie to pasjonowało – zdradza.

15 rund na ringu

Klub Super Kick w Sosnowcu w wakacyjny poranek. Z sufitu zwisa kilka dwudziestokilogramowych worków treningowych i opony. – We wszystko można kopać. Tu wszelkie frustracje da się wyładować – namawia mnie. Kiedy przyjechał, nie miał na sobie ani sutanny, ani koloratki. Tylko sportowy strój.

W środy ćwiczą technikę z hantlami, w poniedziałki i piątki trenują ciosy i kopanie w worki, w czwartki pracują nad techniką walki z partnerem, m.in. w rękawicach.

Najpierw rozgrzewka. Po dziesięciu minutach ks. Wyjadłowski chwyta za hantle i razem z wielokrotnym mistrzem świata w kick boxingu Cezarym Podrazą wchodzą na ring. Swoje ruchy śledzą w lustrze zawieszonym na ścianie. Czas dwuminutowych rund treningowych i półminutowych przerw odmierza zegar bokserski.

– Kick boxing jest połączeniem karate, boksu tajskiego i boksu tradycyjnego. Taka kompilacja wszystkiego. Jest tu szybkość, siła, technika, wytrzymałość, spektrum całego ruchu. Można trenować niezależnie od wieku, pozwala to przełamywać fizyczne bariery, uczy dyscypliny – mówi Podraza. – Poza tym ćwiczy umysł. Emocje się wyciszają, człowiek pracuje nad sobą.

Podraza zdobył łącznie dziewięć tytułów mistrza świata w kick boxingu i tytuł mistrza świata w boksie francuskim savate. Jego pasy o mistrzostwo błyszczą na niebiesko pomalowanych ścianach. W jego klubie trenuje kilkadziesiąt osób w wieku od 6 do 66 lat.

Leje się pot. Ks. Wyjadłowski ćwiczy technikę wykonania kopnięcia okrężnego (roundhouse-kick). Główna zaleta takiego kopnięcia to siła i szybkość. To jedno z najpopularniejszych kopnięć, jakie wykonują kick bokserzy. – Marek, co jest ­dzisiaj z tobą?! Obróć się, stań naprzeciwko mnie, jeszcze raz bokiem! – instruuje go Podraza. Dzisiaj ćwiczą technikę, więc kopie się w powietrze. – Kopnięcie i wracasz. I jeszcze raz, podciągnij to kolano do siebie i odepchnij. To ci daje kontrę.

Ks. Wyjadłowski po piętnastu rundach: – Mam 51 lat, a jakoś daję radę. To ważne, żeby oprócz modlitwy i spraw duchowych mieć coś takiego, co człowieka pokrzepia, daje satysfakcję.

Po wyczerpującym treningu robią pompki, brzuszki i kopnięcia z przysiadu. Podraza i ks. Wyjadłowski znają się od dziecka, mówią, że łączy ich pokrewieństwo duchowe. Podraza: – Zadzwonił dwa lata temu: „Czarek, prowadzisz jeszcze zajęcia? Wiesz co, przyjdę”. Kiedy wszedł, nikt się nie zorientował, że jest księdzem. Kiedy im powiedziałem, przez pierwszy miesiąc było delikatnie, nikt niczym dziwnym nie rzucił.

Trenujący w klubie „Misiu” mówi, iż przez dłuższy czas nie wierzył, że to ksiądz: – Myślałem, że żarty sobie robią. Kiedy zrozumieliśmy, że to prawda, było nam trochę głupio. Ale trenuje aktywnie jak każdy, różnicy nie widać. Zresztą to akurat dobrze, że ksiądz, bo będę się żenił i do księdza Marka planuję się w tej sprawie się udać.

Odreagować niedzielę

Ks. Wyjadłowski od 2011 r. jest proboszczem liczącej trzy tysiące mieszkańców Siemoni. W niedzielę odprawia cztery msze, w pozostałe dni jedną wieczorem. Odpowiada za sprawy duszpasterskie i administracyjne parafii, remonty, porządek, śluby, pogrzeby i chrzciny. W obejściu są także cztery owce, którymi opiekuje się bezdomny mężczyzna wydelegowany z zaprzyjaźnionej z parafią Wspólnoty Betlejem w Jaworznie. Nie ma do pomocy wikarego. Sam gotuje, ale średnio radzi sobie w kuchni. – To takie małe przedsiębiorstwo, oprócz pracy duszpasterskiej mam wiele innych obowiązków. Czasami po prostu trzeba odreagować, żeby się zrelaksować, zwłaszcza po pracowitej niedzieli – mówi.

Od wczesnych lat kapłańskich związany jest z jezuitami i medytacją ignacjańską. Od jezuitów nauczył się, że „życie duchowe zaczyna się od tego, by zacząć troszkę mniej mówić”.

Wyższe Seminarium Duchowne ukończył w 1990 r. Następnie był wikarym w kilku parafiach diecezji sosnowieckiej. Powołanie, jak mówi, pojawiło się dość późno. Najpierw uczestniczył w wakacyjnych rekolekcjach Ruchu Światło-Życie, gdzie zetknął się z medytacją Słowa Bożego. W samotności czytał Biblię. Wtedy o kapłaństwie jeszcze nie myślał. Po maturze złożył dokumenty na teologię dla świeckich w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Zdał egzaminy, ale studiów nie rozpoczął. Z odebranymi dokumentami pojechał do częstochowskiego seminarium w Krakowie. Rodzicom nic nie powiedział. Byli zaskoczeni, ale nie namawiali do rezygnacji. Pamięta koszarowe warunki i łzy ojca, który się popłakał, kiedy go odwoził.

Po ćwiczeniach siadamy w pobliżu ringu. – Udało się odreagować? – dopytuję.

– Ksiądz też człowiek, niczym się nie różnimy od innych. Też jesteśmy grzeszni. Mamy swoje problemy, stresy, frustracje, zawody, czasami jakieś nerwy, emocje, obciążenia w pracy, czasami człowiek ma dość całego świata. To nie jest tak, że księdzu towarzyszy jakaś szczególna łaska Boża, jakiej nie doświadczają zwykli śmiertelnicy. Też czasami musimy odreagować – odpowiada.

– Domyślam się, że rozmawiamy o wypaleniu zawodowym.

– Jest bardzo realne, dlatego trzeba pracować nad sobą, bo ksiądz biskup potrzebuje zdrowych księży. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że ćwiczenia fizyczne nigdy nie zastąpią wysiłku duchowego, ascezy, pracy nad sobą, nad własnym sumieniem. To jest tylko pomocnicze działanie.

Podczas rozmowy telefonicznej wspominał o wizerunku księdza.

– Już tak jest, że kapłana albo stawia się na piedestał, albo szybko z niego zrzuca. Trzeba coś zmienić, pokazywać kapłanów poza probostwem. Nie chodzi jednak o kształtowanie nieskazitelnego wizerunku. Nie zbliżyłoby to ludzi do Kościoła. Od razu wyczuliby w tym coś sztucznego. Chodzi raczej o to, o czym mówi papież Franciszek, żeby wychodzić do ludzi, także do tych, którzy są daleko od Kościoła.

– Duchowny trenujący kick boxing może wpłynąć na ludzkie osądy?

– Mam kolegów, którzy mają swoje pasje, jeden biega, drugi wspina się na skałkach. To ludzie ciekawi świata i często żyjący skromnie. Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka, upowszechniać stereotypy. Nie spotkałem się z negatywnymi opiniami. A w klubie sama obecność księdza była na początku dużym zaskoczeniem, do klubu nie chodzą przecież chłopcy z koła różańcowego. Ale jak się z kimś razem trenuje, razem pot wylewa, to relacja jest inna. Tu wszyscy jesteśmy po imieniu, nie ma „pan” ani „ksiądz”.

– Krytykują Kościół?

– Nie ma to wpływu na nasze relacje. Zresztą nie jest moim celem prawić komuś morały albo go nawracać. Nie będę się wymądrzał.

Ks. Wyjadłowski przytacza anegdotę o Mickiewiczu, który zaproszony przez francuskiego pisarza do salonu na pogawędkę o Bogu, miał powiedzieć: „O Bogu przy herbacie nie rozmawiam”. – Za to zawsze wysłucham – dodaje „Wielebny”. Taką ma ksywę.

Pokora

Kiedy ks. Wyjadłowski był jeszcze nastolatkiem, ogromne wrażenie wywarła na nim historia z życia twórcy karate Gichina Funakoshiego (1868–1957). Kiedyś Gichin szedł sobie przez japońską wioskę. Niósł dla żony ciasteczka. Nagle drogę zagrodzili mu młodzi ludzie, którzy rywalizowali ze sobą o to, który z nich jest silniejszy. Gichin zostawił im ciastka i odszedł, bo nie chciał im zrobić krzywdy. – Wolał być okrzyknięty tchórzem, niż pobić słabszych. Kiedy później wszedłem w chrześcijaństwo, zaciekawienie twórcą karate zostało – mówi kapłan.

Uważa, że walka w obronie własnej nie jest przeciwna chrześcijaństwu: – Jeśli agresor atakuje samotnie idącą kobietę czy dziecko, to czy można przejść wobec tego obojętnie? Z drugiej strony, jeśli człowiek chciałby pomóc, a sam jest bezbronny? Sztuki walki ćwiczą w nas wiele pozytywnych cech, ale też sprawiają, że stajemy się silniejsi, pewniejsi siebie i w razie potrzeby możemy pomóc innym.

– Ksiądz by się nie wahał stanąć w czyjejś obronie?

– Trzeba mieć pokorę i ufność, że tak, choć nigdy nie można być pewnym, jak się zachowamy w sytuacji zagrożenia.

Podsumowanie środowego treningu: były ciosy proste, ciosy sierpowe, ciosy z dołu, czyli tzw. haki, a także kopnięcia proste, kopnięcia boczne i kopnięcia okrężne. Ks. Wyjadłowski musi jeszcze poprawić długość ciosu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2017