Modlitwa wśród sklepów

Ciekawy to widok, kiedy w trakcie mszy ktoś wchodzi z telewizorem – mówi rektor kaplicy w centrum handlowym w Katowicach.

05.06.2017

Czyta się kilka minut

Ks. Bogdan Kania odprawia mszę w kaplicy Silesia City Center, Katowice, 1 czerwca 2017 r. / Fot. Grzegorz Celejewski / AGENCJA GAZETA
Ks. Bogdan Kania odprawia mszę w kaplicy Silesia City Center, Katowice, 1 czerwca 2017 r. / Fot. Grzegorz Celejewski / AGENCJA GAZETA

Na zakupy do kompleksu handlowego, wybudowanego na dawnych terenach górniczych, wpada rocznie ok. 14 mln osób. Kiedy ks. Kania obejmował kaplicę, pomyślał: „Gdyby rocznie udało się ewangelizować choćby 1 procent, to byłoby coś”. Rektorem kaplicy św. Barbary, opiekunki górników, został w sierpniu 2015 r., w tym samym czasie objął również funkcję moderatora ds. nowej ewangelizacji w archidiecezji katowickiej. Dziś do tematu podchodzi z większą rezerwą, bo frekwencja co prawda wzrasta, ale głównie za sprawą lokalnej społeczności. – Narzekać nie można. Podczas niedzielnych mszy ławki są zapełnione – mówi.

Tradycja i nowoczesność

Do kaplicy prowadzą stalowe, postarzane rdzą potężne drzwi. Wnętrze jest nowoczesne: biało-szaro-czerwone ściany, metalowo-drewniane ławki, nad głowami organy za szklano-drewnianym przepierzeniem oraz fabryczne lampy, przymocowane do sklepienia skośnego dachu. Światło wpada do środka przez dwa rzędy okien, zakończone półokrągłym łukiem – współczesne odpowiedniki XIX-wiecznego kanonu architektury przemysłowej. Zakrystia znajduje się pod nową podłogą ołtarza, w miejscu, gdzie stała maszyna wyciągowa kopalni. Obecnie nie ma już po niej śladu.

To budynek, jakich wiele na Śląsku. Gdyby sąsiadował z familokami, niczym by się nie wyróżniał. O tym, że znajduje się w nim kaplica, świadczy nierzucający się w oczy stalowy krzyż na elewacji. Nie brakuje akcentów górniczych. Nowoczesne wyposażenie wnętrza przełamuje zabytkowy ołtarz św. Barbary. Ma ponad 100 lat. Po likwidacji kopalni w początkach XXI wieku nie mógł znaleźć stałego miejsca. Po renowacji został ustawiony obok ołtarza głównego. – Obecnie górnicy pojawiają się przed nim tłumnie w uroczystość św. Barbary i modlą się przy ołtarzu jak dawniej – mówi ks. Kania. Tak było również w grudniu 2005 r., kiedy w zaledwie miesiąc po uruchomieniu kompleksu Silesia City Center świętowano powstanie kaplicy.

Centrum wyrosło na zrewitalizowanych terenach pogórniczych w miejscu, gdzie dawniej górnicy fedrowali rekordowe ilości węgla. Była to kopalnia o bogatej historii i nazwach odzwierciedlających ówczesne realia – „Eminencja” do II wojny światowej (na cześć biskupa wrocławskiego Georga Koppa, który poświęcił to miejsce), później „Gottwald” (na cześć prezydenta Czechosłowacji).

Obecnie o historii miejsca przypominają odrestaurowane ceglane elewacje kilku budynków pokopalnianych, ustawione na trawnikach maszyny górnicze: drzewiarki, dawna spągoładowarka, stare wagoniki. Od kilkunastu lat symbolem marketingowym tej przestrzeni jest licząca ponad 30 m, górująca nad kompleksem, stalowa wieża wyciągowa szybu „Jerzy”. Kaplica znajduje się u jej podnóża, zaledwie kilkadziesiąt metrów od najpopularniejszego wejścia do galerii handlowej, prowadzącego najkrótszą drogą na plac Tropikalny. Od tego miejsca odchodzą liczne pasaże prowadzące do ponad 300 sklepów, zajmujących wraz z częścią usługową i kinem ok. 86 tys. metrów kwadratowych.

Po kilkunastu latach widok księdza w sutannie na terenie centrum handlowego nie powinien wzbudzać zdziwienia. A jednak... – Tu jest kaplica? Chyba dla wtajemniczonych – mówi 16-letnia Kornelia. Ks. Kania: – Są jeszcze sytuacje, kiedy ktoś do mnie podchodzi i pyta, czy to jakieś przebieranki. Wtedy mówię, że niedaleko jest kaplica i zapraszam: „Wejdźcie, jak macie czas”.

Ryzyko

– To nie była propozycja Kościoła – tłumaczy ks. Kania. Inicjatywa należała do inwestorów Silesia City Center. Na ustanowienie kaplicy w tym miejscu zgodził się ówczesny katowicki metropolita abp Damian Zimoń.

Przed laty w związku z licznymi pytaniami archidiecezja katowicka udostępniła w internecie wyjaśnienie zatytułowane „Kaplica św. Barbary w pobliżu Silesia City Center. Kilka myśli”. „Nie można mówić, że obecność kaplicy w pobliżu centrum handlowego jest »cichym przyzwoleniem Kościoła na handel w niedzielę«” – czytamy. Podarowanie budynku na cele kultowe potraktowane zostało jako wyraz dobrej woli inwestora i opatrznościowe wyzwanie: kaplicę „należy widzieć w bardziej rozległym kontekście powstającego nowego kompleksu miejskiego, który obejmuje także osiedle mieszkaniowe na 1200 mieszkań, hotele, biurowce itd. W ten sposób powstaje cała dzielnica, w której kaplica jest elementem harmonijnym i umotywowanym tradycją”. Podobnie Kuria argumentowała, gdy „Tygodnik” pisał o pomyśle pod koniec 2004 r.: „Odbierałem telefony nie tylko od parafian, ale i od księży. Raczej nie byli zachwyceni. Ale zmieniali zdanie, kiedy wyjaśniałem, że nie chodzi o kolejny supermarket” – mówił ówczesny sekretarz metropolity katowickiego ks. Arkadiusz Wuwer.

Archidiecezja, odpowiadając przed laty pozytywnie na propozycję inwestora, widziała w kaplicy nowe wyzwanie ewangelizacyjne: „Oczywiście tak, jak każdą śmiałą inicjatywę duszpasterską, i tę można przeinaczyć czy ośmieszyć. Dlatego potrzebna jest cierpliwość w osądzaniu. »Po owocach poznacie ich«”.

Słowa ks. Kani zdają się potwierdzać te założenia. – To Kościół powinien wychodzić do ludzi. Już Jan Paweł II mówił, że nie możemy zamknąć Boga tylko w kościele – przekonuje. – Czy to się udaje? Jestem tutaj półtora roku. Cały czas kaplica żyje, mamy m.in. noce konfesjonałów, noce ewangelizacyjne, rekolekcje dla dorosłych, msze za pracowników galerii handlowej, co trzy miesiące są modlitwy o dobrego męża i dobrą żonę. W trakcie tej modlitwy kaplica nabita jest młodymi ludźmi. Tłumy biorą udział w święceniu pokarmów, z koszykami przychodzą też pracownicy centrum – wylicza.

Misja ewangelizacyjna na kaplicy się nie kończy. Ks. Kanię oraz członków wspólnot ewangelizacyjnych można spotkać na placu Tropikalnym, gdzie organizowane są koncerty muzyki religijnej, spotkania kolędowe połączone z akcją informacyjną o kaplicy. Działania wewnątrz centrum wymagają jednak zgody dyrekcji. Ksiądz dodaje, że nie ma z tym problemu. – Współpraca układa się bardzo dobrze – mówi.

Górnik na zakupach

Jest czwartkowe popołudnie. Przed wejściem do kaplicy stoi mężczyzna trzymający dwie siatki z zakupami. – Mój opa tu robił na grubie, jo tyż. Gruba zawarli, z sentymentu tu przychodza – mówi 42-letni Jorguś z Chorzowa. Jorguś to w gwarze śląskiej odpowiednik Jerzego. Zrobił zakupy i jak zwykle przyszedł się pomodlić.

Rozmowie przygląda się pracownica restauracji, która bocznym wyjściem wyskoczyła na papierosa. – W tygodniu w kaplicy jest mniejszy ruch, w niedzielę to co innego. Na porannej mszy niedzielnej są przeważnie starsi ludzie, po wszystkim zwykle od razu idą na sklepy – mówi dziewczyna. Do kaplicy nie zagląda.

W niedzielę w kaplicy wiele młodych rodzin z dziećmi, nastolatki; osoby starsze stanowią może połowę. – To miejsce ma wiele zalet, dobrą atmosferę, przyjaznego księdza oraz unikatowe wnętrze. Czuję się tu anonimowo, podoba mi się to. Jest inaczej niż w parafii – mówi 38-letnia Iwona.

– Tak szybko zamykają kościoły, a księża są niedostępni, wolimy przyjść tutaj – mówi starsze małżeństwo z osiedla.

– Byłam w pracy, a to chyba jedyny w okolicy kościół z mszą o dziewiętnastej – mówi kobieta z dzielnicy Tysiąclecie.

– Nie sądzę, że ktoś przychodzi modlić się o dobre zakupy – mówi Helga Jaje na widok kobiety, która wjeżdża do kaplicy z pustym wózkiem. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by jedno z drugim pogodzić – dodaje jej mąż Stanisław. Mieszkają w pobliżu.

Od początku popierali ideę powstania kaplicy w maszynowni i uczestniczyli w jej otwarciu. Według nich bliskość centrum handlowego daje możliwość i zakupów, i zabawy, a jak ktoś ma ochotę, to i pomodlić się można.

Ks. Kania wśród zalet wymienia także godziny otwarcia kaplicy: od 9 do 21, oraz ułatwienia komunikacyjne: – Tramwajem blisko, parking jest.

– No i zakupy można zrobić – mówię.

– Pewnie niektórzy tak sobie myślą – odpowiada.

– To grzech tak sobie myśleć w niedzielę? – dopytuję.

Ks. Kania: – Czasami w kazaniach, ale nie za często, mówię jasno, że niedziela nie jest czasem na zakupy. Myślę, że nikt się o to nie obraża.

Ponad 300 wiernych

Na czterech mszach, we wtorek i czwartek oraz porannej i wieczornej w niedzielę, pojawia się łącznie ponad 300 wiernych. Jak wynika z wyliczeń księdza rektora, sporządzonych m.in. na prośbę badacza z Uniwersytetu w Cambridge, który przygotowuje pracę poświęconą instytucjom przyległym do centrów handlowych, w niedzielnym nabożeństwie regularnie uczestniczy ok. 100-120 osób; są to głównie mieszkańcy Katowic, także pracownicy sklepów i firm ochroniarskich.

Osoby odwiedzające galerię to niewielka grupa. Łatwo je rozpoznać, bo czasami ktoś wpada z niemałą paczką pod pachą. Ks. Kania: – Ciekawy to widok, kiedy w trakcie mszy ktoś wchodzi do kaplicy z telewizorem. Panie Boże, sobie myślę, jednak Ciebie potrzebują w tej codzienności, czyli to, co materialne, co ziemskie, jest niewystarczające.

W tygodniu uczestników jest mniej, to głównie członkowie wspólnot chrześcijańskich. – Na indywidualną modlitwę zagląda ok. 50 osób – mówi ks. Kania.

Niektórzy chcą się pomodlić i porozmawiać. W ławkach siadają uzależnieni od alkoholu i narkotyków, załamani po stracie pracy, osoby chore, odrzucone, bezdomni, zdradzeni małżonkowie, pracownicy sklepu, którzy szukają wyciszenia. – Dzisiaj świat nie chce słuchać ludzi, którzy mają problemy. Dlatego ewangelizacja odbywa się indywidualnie, nie z tłumem – mówi ksiądz rektor i zaraz dodaje: – Oczywiście tak po ludzku możemy się wysilać, żeby zrozumieć, dlaczego do kaplicy przy centrum handlowym ktoś przychodzi ze swoimi najskrytszymi problemami, życiowymi tragediami. Ja jednak wierzę, że to nie przypadek.

– Dziś nie jest trudno ewangelizować, ale moim zadaniem jest i to, aby ci, którzy zostali zewangelizowani, włączyli się aktywnie w Kościół. Wszyscy potrzebujemy zaangażowania we wspólnocie – dodaje.

Nie zgadza się jednak ze spostrzeżeniem, że kaplica św. Barbary zaczyna przypominać zwyczajną parafię. – To jest kościół rektoralny, nie ma swojego terytorium. Zresztą nie ma potrzeby, żeby tutaj organizować parafię, bo to miejsce przeznaczone pod nową ewangelizację – dodaje. W ubiegłym roku ochrzcił przy centrum handlowym czworo dzieci, za kilka tygodni będzie udzielał ślubu jednej z pracownic centrum.

Zakazu się nie boją

Po 50 latach zamknięto prowadzoną przez karmelitów sklepową kaplicę w stanie New Jersey w USA. Jak donosiły kilka tygodni temu media, po wielokrotnych zmianach właścicieli zarząd centrum handlowego nie przedłużył najmu. Katowicka kaplica nie musi się o to martwić. Budynek został przekazany archidiecezji w wieczystą dzierżawę.

Pytanie o przetrwanie kaplicy nie jest jednak pozbawione sensu. Po tym, jak w marcu rząd zarekomendował dalsze prace nad zgłoszonym przez Solidarność projektem o zakazie handlu w niedzielę, wiele osób zaczęło się zastanawiać, czy będzie dla kogo odprawiać mszę.

– Nie boję się, że jak zamkną sklep w niedzielę, to kaplica będzie pusta. Przetrwamy – odpowiada ks. Kania.

Podobnego zdania są wierni. Państwo Jaje są przekonani, że zakaz nie będzie miał większego wpływu na liczbę wiernych na niedzielnych mszach. – Spadek jest nieunikniony, ale na pewno nie będzie znaczny – uważają. – Na mszach widujemy często te same twarze. Zakaz niczego nie zmieni – twierdzą Katarzyna i Wojtek, młode małżeństwo z Katowic.

Według ks. Kani po wprowadzeniu zakazu pracownicy centrów handlowych odetchną z ulgą. – W niektórych krajach Zachodu, znacznie lepiej rozwiniętych od nas, sklepy w niedzielę są pozamykane, i to nie tylko z motywów religijnych. My też możemy robić zakupy w tygodniu. Przecież kilkanaście lat temu sklepy w niedzielę u nas też były zamknięte, a w sobotę zamykano je szybciej – wspomina.

Pytam, kto bardziej zyskał na obecności kaplicy przy centrum handlowym: twórcy kompleksu czy Kościół? – Bliskość centrum handlowego sprawia, że łatwiej się wychodzi do ludzi i z nimi rozmawia – mówi. Jest przekonany, że centra są idealnym miejscem dla nowej ewangelizacji.

– Podczas Światowych Dni Młodzieży kaplicę przyjechali obejrzeć biskupi z Francji i Niemiec. Mieli różne wyobrażenia. A tu obiekt ładny, i z tradycją, więc ludzie przychodzą. Są tylko dwie takie kaplice na świecie – zauważa ks. Kania – nasza i w Manili na Filipinach. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2017