Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przez plac Czerwony w Moskwie przemaszerowały równe kolumny wszystkich rodzajów wojsk Federacji Rosyjskiej, przemówił prezydent Putin (wojna była straszną lekcją, Europa nie od razu zauważyła zagrożenie faszyzmem, pamiętamy o wkładzie naszych sojuszników), orkiestra odegrała najsłynniejszą pieśń Wielkiej Wojny Ojczyźnianej „Wstawaj, strana ogromnaja” oraz inne melodie wojennych lat (m.in. „Artilleristy, Stalin dał prikaz”; bez wychwalania Stalina już się nie da), goście na trybunie honorowej uścisnęli dłonie gospodarzy.
Publicysta Oleg Kaszyn napisał: uroczystości w Moskwie to „nie defilada poświęcona pamięci o ofiarach i bohaterach wojny, a parada lojalności do Putina i jego państwa”. Trafne spostrzeżenie. Kaszyn dalej pisze: Putin świętuje swoje zwycięstwo w wojnie, którą toczy z całym wrogim światem. „W 1945 roku Władimir Putin pokonał wszystkich – Obamę, Angelę Merkel, i opozycję w Rosji, i gejów, i Pussy Riot, i Gruzję, i trzy kraje bałtyckie, i nawet Polskę, i w ogóle wszystkich na świecie, bo cały świat to wrogowie Rosji. A Rosja ma tylko jednego przyjaciela. To sam Władimir Putin i tylko on jest w stanie pokonać wrogów” – ironizuje Kaszyn.
Obchody siedemdziesięciolecia Zwycięstwa podporządkowano w Rosji celom bieżącej polityki. Nastąpiła – według określenia liberalnych publicystów – „okupacja pamięci” przez władze lub „rejderskie wrogie przejęcie pamięci o wojnie”. Eksperyment z pamięcią pamięć zabił, pozostawił użytkową makatkę. To nie pierwszy eksperyment, mamy do czynienia z kolejną transformacją obowiązującego podejścia do wydarzeń sprzed 70 lat. Przez pierwszą dekadę po wojnie Stalin wolał unikać świętowania, wyciszając poczucie niesłychanych strat w narodzie i obawiając się wzrostu znaczenia dowódców wojskowych. Świętem państwowym (wolnym od pracy) 9 maja stał się dopiero za czasów Breżniewa, który budował własny mit wielkiej wojny (никто не забыт), pamięć o wojnie (właściwie jej wypreparowanej interpretacji) miała być sworzniem łączącym naród radziecki i zapewniać dobre samopoczucie supermocarstwu. Za czasów Gorbaczowa dopuszczono mówienie o ciemnych stronach wojny. Po rozpadzie ZSRR 9 maja pozostał jedynym pozytywnym świętem, plastrem na rany po utracie statusu supermocarstwa. Czasy Putina to walka o „jedyne słuszne” potraktowanie wojny jako niepodważalnego sukcesu rosyjskiego oręża, narracja usprawiedliwiająca Stalina i jego zbrodnicze postępowanie (narracja propagowana także przez samego Putina, w czasach, gdy jeszcze jeździł na Zachód i okolicznościowo przemawiał). Znowu powróciło nazewnictwo: Wielka Wojna Ojczyźniana, a nie II wojna światowa, podkreślające wyjątkowość i odrębność radzieckiego wkładu.