Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
ARTUR SPORNIAK: Czym jest Katholikentag, w którym uczestniczyłaś w Stuttgarcie?
DOMINIKA KOZŁOWSKA, publicystka : To święto niemieckich katolików organizowane przez Centralny Komitet Katolików niemieckich raz na dwa lata na zmianę z ewangelickim Kirchentag. W ciągu pięciu dni przygotowano 1400 wydarzeń – dyskusji, wykładów, ale także nabożeństw, mszy i spotkań międzywyznaniowych. Wszystkiemu towarzyszyły targi, podczas których prezentowały się najróżniejsze organizacje religijne, wspólnoty i zakony.
Z jakiego powodu się tam znalazłaś?
Zostałam zaproszona do udziału w dyskusji „Strefy wolne od LGBT – czy Zachód i Wschód mogą jeszcze rozmawiać?”. Chodziło o porównanie sytuacji – także religijnej – osób nieheteronormatywnych w Słowacji, Węgrzech i w Polsce.
Zauważono znaczny spadek frekwencji: zorganizowany przed pandemią Katholikentag w Münster przyciągnął blisko 100 tys. ludzi. Tym razem najbardziej optymistyczne statystyki podają 27 tys. uczestników.
Nie potrafię tego ocenić. W każdym razie pod względem różnorodności propozycji i zaangażowania świeckich spotkanie to, które można nazwać zjazdem całego Kościoła, nie da się porównać z żadnym religijnym wydarzeniem w Polsce.
Czy temat kościelnego kryzysu zdominował Dzień niemieckich katolików?
Niemcy nie tylko są jego świadomi, ale podejmują konkretne kroki naprawcze. Mam wrażenie, że są w tym o wiele dalej niż inne Kościoły lokalne. Na przykład homilię na mszy wieńczącej Katholikentag wygłosili przewodniczący niemieckiego episkopatu bp Georg Bätzing wspólnie z biblistką Katrin Brockmöller. To w Polsce wciąż nie do pomyślenia.
DOMINIKA KOZŁOWSKA jest prezeską Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak.