Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Aż do Zesłania Ducha Świętego uczniowie Jezusa również byli marzycielami. Mesjasz, jakiego oczekiwali, miał być Mesjaszem politycznym. Idealnie pasował do historycznego kontekstu, w jakim się pojawił. Okupacja, słaby system społeczno-polityczny, skorumpowani duchowni i elity religijne. Wszystko to domagało się "Odnowienia Królestwa Izraela". Wprawdzie śmierć na krzyżu nieco skomplikowała całą sytuację, ale ukazywanie się Zmartwychwstałego pozwalało dalej żywić nadzieję na spełnienie się optymistycznego ludzkiego scenariusza. Przecież nikt inny nie byłby tak przekonujący dla wrogów, jak zabity i zmartwychwstały Mesjasz. Wreszcie mógłby udowodnić swoją wyższość. Cały świat uwierzyłby w Niego i Jedynego Boga. Ostateczna rzeczywistość mogłaby się zamanifestować od zaraz.
Sęk w tym, że Boży plan był zaskakująco inny od naiwnych planów ludzkich. Bóg potrzebował ludzkiej kontynuacji dzieła głoszenia Dobrej Nowiny zapoczątkowanego przez Jezusa. Dlatego pierwsze słowa, jakie Apostołowie słyszą po Wniebowstąpieniu, to słowa napomnienia: "Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?". Nie jest to sugestia, że oto minął czas Jezusa, ale podkreślenie, że zaczął się czas uczniów. Jest to czas odpowiedzialności za nadzieję, jaką Bóg dał ludziom w Zmartwychwstaniu Syna. Czas Kościoła.
Świętować z wiarą Wniebowstąpienie oznacza dla wierzących uświadomić sobie swoje zadania na ziemi. Chrześcijanin patrzący w niebo, tam, gdzie wstąpił Jego Mistrz, musi stąpać twardo po ziemi. Wniebowstąpienie można nazwać przekazaniem Kościołowi przez Jezusa pałeczki głoszenia Dobrej Nowiny. Uczniowie mają głosić ludziom miłość Boga i być w świecie znakiem i narzędziem Bożej łaski i Królestwa Bożego. Czas Jezusa nie minął, ale zaczął się mój czas. Czas mojego życia. Czas konfrontacji ideałów z rzeczywistością. Czas wzięcia się z życiem za bary i nieunikania odpowiedzialności za Boskie sprawy złożone w ludzkie ręce.
Modlitwa z XIV w. głosi: "Chrystus nie ma już rąk, tylko nasze ręce, aby dzisiaj dla niego pracowały. On nie ma już nóg, ma tylko nasze nogi, aby prowadziły ludzi Jego śladami. Chrystus nie ma już ust, ma tylko nasze usta, aby opowiadały o Nim. On nie ma pomocy, ma tylko naszą pomoc, aby przekonać o Nim ludzi".
Modlę się tą modlitwą i myślę, że Kościół Chrystusa nie może żyć jak Dyzio Marzyciel. Ja też nie mogę tak żyć. Nie wolno patrzeć z nostalgią w przeszłość ani z lękiem w przyszłość. To nasze życie tutaj, po tej stronie rzeki, polega na wzięciu odpowiedzialności za dar nam powierzony. Tu i teraz.