Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ten dramat dotyka już nie państwowych elit, lecz miejscowości, o których w zwykłych okolicznościach nikt by pewnie nie napisał na pierwszej stronie. Obie fale - emocji po tragedii i powodziowa - mają jednak podobne, decydujące znaczenie dla kampanii wyborczej. Przynajmniej zaś - dla jej retoryki. Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego na sobotnim wiecu nie przypominało przemówień z lat poprzednich. Bronisław Komorowski mógł dzięki powodzi znaleźć sensowny temat na pierwsze posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
W obu głównych obozach głosom wzywającym do zgody towarzyszą głosy oskarżeń i konfrontacji. W przypadku kandydata PO są to głosy jego partyjnych kolegów i zaangażowanych po jego stronie autorytetów. W przypadku kandydata PiS - publicystów, blogerów i internautów. Sami politycy tej partii twardo trzymają nowy kurs, starając się nadrobić lata zaniedbań w zabieganiu o umiarkowanego wyborcę.
Osoby silnie zaangażowane po którejś ze stron odbierają zgodliwe wypowiedzi przeciwników jako nieszczere zabiegi taktyczne, zaś słowne napaści - jako ujawnienie prawdziwej natury. Jednak, patrząc z boku, taki duet dwugłosów jest jak najbardziej pożądany. Emocje napędzają politykę, lecz właśnie dlatego powinny być trzymane w ryzach. Dodatkowo - gdy na scenie politycznej brakuje równowagi - jednym opadają ręce, drudzy natomiast osiadają na laurach. Zrównanie sił pobudza każdą ze stron do większego wysiłku. Demokracja zaś opiera się na wierze, że choć część tego wysiłku tworzy dobro wspólne.