Drogi prąd u wrót

Premier Ewa Kopacz ruszyła na negocjacje w sprawie paktu klimatycznego w bojowym nastroju, deklarując, że nie dopuści do podwyżek cen energii.

13.10.2014

Czyta się kilka minut

Przypomnijmy: jeszcze w październiku liderzy UE powinni uzgodnić cele klimatyczne wspólnoty po 2020 r. Wstępne propozycje? Do 2030 r. kraje unijne powinny zredukować emisję CO2 o 40 proc. w stosunku do roku 1990, poprawić efektywność energetyczną o 30 proc. i zwiększyć udział odnawialnych źródeł energii do poziomu 27 proc. Tylko pierwszy cel jest wiążący i to właśnie on spędza sen z oczu polskich polityków. Eksperci wyliczyli, że jego wprowadzenie podniesie ceny energii w Polsce o 20 proc. Stąd groźba polskiego weta.

Oczywiście w polskiej gospodarce kryją się wielkie możliwości redukcji CO2, ale wiążą się one z wydatkami. Problem leży gdzie indziej: Polska może blokować unijną politykę ekologiczną, ale podwyżek nie uniknie. Ewa Kopacz nie wspomina, że ceny energii wzrosną niezależnie od tego, jak będzie wyglądało porozumienie klimatyczne.

Po pierwsze: jeśli pod naciskiem górników rząd doprowadzi do uchwalenia przepisów, które utrudnią import rosyjskiego węgla, na miejsce surowca tańszego i często dobrej jakości wejdzie droższy polski węgiel. Według Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza taka decyzja uderzy przede wszystkim w mieszkańców północnej Polski, którzy w tej chwili korzystają z rosyjskiego węgla. Dodatkowe koszty transportu surowca ze Śląska eksperci szacują na ok. 400 mln zł; o co najmniej 200 mln wzrosną koszty wydobycia w polskich kopalniach.

Po drugie: ceny wzrosną, jeśli rząd będzie kontynuował program budowy elektrowni jądrowej. Produkcja energii jądrowej jest wprawdzie tania, ale koszt budowy elektrowni to nawet 100 mld zł. Odczujemy to w kieszeni.

Po trzecie: Polska musi wyłączyć lub zmodernizować przestarzałe elektrownie. Ówczesny prezes PGE Krzysztof Kilian powiedział „Rzeczpospolitej”, że budowa nowego bloku energetycznego w Opolu zbilansuje się, jeśli rachunki za prąd zostaną podniesione o jakieś 50 proc. (mówimy o jednej elektrowni!). Dziwnym trafem niedługo po tej deklaracji stracił stanowisko.

Ewa Kopacz i jej następcy znajdują się w sytuacji bez wyjścia: niezależnie od tego, co zrobią, podwyżki są konieczne. Po co więc mydlić oczy wyborcom? Chyba tylko dla świętego spokoju. Łatwiej powiedzieć, że gnębią nas złe przepisy unijne niż wewnętrzne problemy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2014