Donbas: Wyjeżdżam, bo chcę żyć

Łyman stał się kolejnym miastem, do którego dotarła wojna. Część mieszkańców w ostatniej chwili decyduje się na wyjazd.
z Łymanu w obwodzie donieckim

10.05.2022

Czyta się kilka minut

 Zniszczony przez rosyjską rakietę most kolejowy. Dwa dni później Rosjanie zniszczyli także most samochodowy. Okolice Łymanu, obwód doniecki. 1 maja 2022 r. / FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK /
Zniszczony przez rosyjską rakietę most kolejowy. Dwa dni później Rosjanie zniszczyli także most samochodowy. Okolice Łymanu, obwód doniecki. 1 maja 2022 r. / FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK /

Przy blaszanej hali supermarketu stoi trzynaście osób. To wszyscy, którzy postanowili pierwszego dnia maja wyjechać z 22-tys. Łymanu w obwodzie donieckim. Na drodze w pobliżu sklepu leżą pościnane odłamkami gałęzie. Słychać dwa wystrzały, świst jeden zlewający się z drugim i następujące po sobie wybuchy. Tak głośne, jakby rwały od środka. Musiały spaść gdzieś blisko. Część osób rzuca się na ziemię.

– Czemu padliście? – pyta, zaśmiewając się mężczyzna w podeszłym wieku.

On tylko lekko się schylił. Stał oparty o cienką ścianę supermarketu, udawał, jakby nic się nie wydarzyło, ale minę miał nietęgą.

– Pan już przeżył swoje, a my chcemy jeszcze trochę pożyć – mówi inni mężczyzna, leżąc na ziemi.

Na oko jest młodszy o dwie, trzy dekady.

– Mamy nadzieję, że dzisiaj nas stąd wywiozą – dodaje.

Ledwie kończy te słowa i znowu znana sekwencja: wystrzał, świst, wybuch. Tym razem głośniej, więc bliżej. Ta trzynastka liczy, że przyjedzie po nich autobus ewakuacyjny i wywiezie z miasta, do którego nagle wkradła się wojna. Rosyjska armia atakuje od wschodu i próbuje otoczyć Łyman, w którym wciąż pozostawało do 10 tys. mieszkańców.

Fajne miasto

Z każdym bliżej spadającym pociskiem więcej ludzi pada na ziemię. Nie wszyscy jednak mogą to zrobić. Starsza kobieta stoi o kulach, strach maluje się na jej twarzy.

– Strzelają po cywilach. Za co my cierpimy? Powiedzcie mi to. Nie wychodzę z piwnicy od tygodnia. Cała się trzęsę – mówi i w trakcie zaczyna płakać.


OBRONA MANEWROWA. CO DZIEJE SIĘ NA LINII FRONTU? >>>


Mimo apeli władz, by jak najszybciej opuścić Łyman, wiele osób nie chciało o tym słyszeć. Nie wierzyli, że ich miasto może stać się celem. W dniu, w którym trzynastka postanowiła wyjechać, doszło do najbardziej intensywnych ostrzałów Łymanu od 2014 roku.

Gdy nareszcie artyleryjskie pojedynki cichną, policja jedzie zabrać ludzi z miasta. Mikrobus z funkcjonariuszami policji mknie szybo przez gęsty las. Kilkanaście metrów przy supermarkecie widnieje lej po pociski i wokół rozrzucona jest ziemia. Przerażeni ludzie wsiadają do autobusu.

– Szybciej, póki nie strzelają – pogania ludzi jeden z policjantów.

Wreszcie autobus odjeżdża w bezpieczne miejsce kilka kilometrów dalej. Pozostaje tylko komendant policji Ihor Uhniwenko. Przy ścianie supermarketu czeka na podległych, z którymi ma pojechać w głąb miasta, by zabrać rannych. Co jakiś czas pocisk świszczy nad sklepem. Uhniwenko przyznaje, że to najgorszy dzień.

Inni policjanci jeżdżą do miejscowości w okolicach Łymanu, gdzie walki są jeszcze bardziej zacięte. Wywożą pozostałych tam przede wszystkim starszych i rannych.

Ewakuacja coraz trudniejsza

Następnego dnia na most łączący Łyman z resztą obwodu donieckiego spadła rosyjska rakieta. Wyjechać z miasta i okolicznych wsi można już tylko poprzez starą i uszkodzoną przeprawę przez rzekę, która także jest zagrożona atakiem ze strony rosyjskiej armii. O Łyman toczą się ciężkie walki i nacierające wojska starają się odciąć ukraińskich żołnierzy od zaplecza.

Łyman jest regularnie ostrzeliwany przez artylerię. 3 maja 2022 r. / FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK

Dopiero na trzeci dzień regularnych ostrzałów i po tym, jak wyjazd z miasta stał się niemal niemożliwy, więcej osób postanowiło wyjechać z Łymanu. Policjanci przyjechali autobusem i mikrobusami w asyście karetki. Około pięćdziesięciu osób czekało przed supermarketem w akompaniamencie sporadycznych huków artylerii.

Zgodnie z danymi władz obwodowych, w ciągu tych trzech dni w Łymanie i okolicznych miejscowościach zginęło przynajmniej dziewięć osób, a siedem raniono. Zgodnie ze słowami Uhniwenki, od 24 lutego w mieście zginęło nie mniej niż 20 osób. Według danych gubernatora obwodu donieckiego Pawła Kyryłenki, od 24 lutego, gdy Rosja rozpoczęła inwazję na pełną skalę, w regionie zginęło przynajmniej 345 osób, a 1019 raniono. Te szacunki nie uwzględniają ofiar w Wołnowasze i Mariupolu, bo ustalenie ich dokładnej liczby jest obecnie niemożliwe.

Już po drugiej stronie rzeki w miejscowości Rajhorodok ewakuowani mogli złapać oddech, choć wciąż górę brały emocje. Wciąż było słychać artylerię, ale już tylko w oddali. Siedemdziesięcioletni Wołodymyr ma ze sobą tylko siatki i jamnika Nikę, którego zostawiła mu wnuczka.

– Sam zostałem w mieszkaniu z psem, cała rodzina wyjechała – mówi. – Chciałem siedzieć do końca, ale nie wiedziałem, że będą tak strzelać. Tylko zaczynali walić i od razu zbiegaliśmy do piwnicy.

Wołodymyr powstrzymuje się od płaczu.

– Czekaliśmy na autobus i – przepraszam za słowo – napierdalają nad głową. Świst i zaraz wybuch. Nerwy mi nie wytrzymywały. Nie chcę niczego więcej, tylko być tam, gdzie nie strzelają. Chcę przeżyć.

Wie, że jedzie do Dniepra w sąsiednim obwodzie dniepropietrowskim, a dalej nie wie, co robić.

Do domu zawsze chce się wracać

Wśród oczekujących jest także siedemdziesięciodwuletnia Kateryna, która z Łymanu wyjechała wraz z córką. Do samego końca nie wierzyła, że wojna może dosięgnąć miasto.

– Urodziłam się w takim okresie, że wojnę znałam tylko z historii, ale ona nas złapała – stwierdza Kateryna.

– Historia przyszła do domu? – pytam jej.

Kateryna głęboko wzdycha.

– Proszę, nie rozmawiajmy o smutnym.

Kateryna wybiera się do wnuka w Równym w zachodniej Ukrainie. Ostatni raz była tam w latach 80., nie wie czego się spodziewać. Jest jednak pewna, że nie będzie tam tak pięknie jak w jej mieście.

– Mieszkamy wśród lasów. Były czasy, że przyjeżdżali do nas ludzie z Doniecka i tylko wjechali, to niemal przez okno samochodu wyskakiwali, bo tak chcieli oddychać naszym świeżym powietrzem – mówi Kateryna.

Dzisiaj piękne lasy, pełne zwierząt, grzybów i sąsiadujących z nimi baz turystycznych, spowite są ogniem i dymem, który roznosi się po okolicznych miejscowościach. Spadające pociski i rakiety wywołują pożary, więc piękno Łymanu wkrótce może zostać utracone na lata. Jak mówił Wolnemu Radiu kierownik Donieckiego Obwodowego Departamentu Leśnictwa i Łowiectwa Wiktor Storożenko, płonęło 3700 hektarów, czyli aż 20 procent lasów Łymanu.

– Mamy nadzieję tylko na to, że wszystko skończy się dobrze. Myślę, że Bóg nas z tego wyciągnie, choćby miał ciągnąć za uszy – mówi Kateryna.

Choć ledwie wyjechała, nie może się doczekać, aż wróci do swojego mieszkania.

– Mówi się, że ściany domu leczą, a obce pozostaje obcym. Dlatego zawsze chce się do niego wracać. To ty na niego zapracowałaś. Do tego jestem w takim wieku, że nie wyobrażam sobie żadnego innego domu – przyznaje.

Dodaje: najważniejsze to przeżyć, a potem się zobaczy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego". Relacjonował wydarzenia m.in. z Afganistanu, Górskiego Karabachu, Iraku, Syrii i Ukrainy. Autor książek „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii", „Wojna, która nas zmieniła" i „Pozdrowienia z Noworosji".… więcej