Dobrze być razem

Rodzicom powtarzają na spotkaniach: nie umniejszajcie przeżyć dzieci, nie pocieszajcie ich, nie udawajcie, że wiecie, jak się czują. Pozwólcie im na doświadczenie żałoby.

18.12.2019

Czyta się kilka minut

 /
/

Mam na imię Marta. Mam 5 lat i chodzę do przedszkola. W przedszkolu lubię rysować i bawić się z dziećmi. Odprowadza mnie tam mama. Bo mój tata jest w niebie. Umarł daleko od domu, kiedy bronił innych ludzi. Mama często opowiada mi o tacie. Na przykład, kiedy razem robimy pierogi albo ciasto. Gdy dorosnę, chciałabym być sławną kucharką. Żeby mój tata, tam w niebie, i wszyscy ludzie na świecie nigdy nie byli głodni”.

„Mam na imię Zuzia. Mam 4 lata. Lubię się śmiać i dużo mówić. Mama mówi, że mam to po tacie. On umarł, kiedy walczył ze złymi ludźmi. Nie wiem, jaki był. Mama mówi, że był wesoły i mądry. Też chciałabym być taka mądra. Dlatego lubię się uczyć o świecie i o zwierzętach. A kiedy będę duża, chciałabym uczyć innych ludzi. Żeby byli mądrzy. Bo jak ludzie są mądrzy, to nie są źli”.

Starszy chorąży Rafał Celebudzki, tata Marty, służył w Afganistanie. Zginął we wrześniu 2014 r., kiedy samochód kierowany przez zamachowca samobójcę wjechał w kolumnę polskich pojazdów. Miał 38 lat. W tym samym wieku był ojciec Zuzi – starszy aspirant Cezary Mokrzewski, funkcjonariusz CBŚ. Zginął w maju 2015 r. podczas konwojowania zatrzymanego.

W chwili śmierci ojca Marta miała miesiąc. Zuzia urodziła się dwa miesiące po. 

I tata, i bohater

Księga Pamięci Poległych polskiej policji za lata 2014-19 liczy 24 nazwiska funkcjonariuszy, którzy polegli na służbie – z rąk przestępców, podczas pościgów czy zabezpieczania miejsc zdarzeń drogowych. Co roku z dyżuru nie wraca kilkoro strażaków. Październikowy wypadek podczas rozbrajania niewybuchów w Kuźni Raciborskiej, w wyniku którego zginęło trzech saperów, przypomniał, że w wojsku życie można stracić nie tylko na wojnie – w tym roku zginęło już sześciu żołnierzy. W ostatnim czasie wzrasta też liczba wypadków, których skutkiem jest trwała niepełnosprawność. 

Niemal każda z tych tragedii pozostawia osierocone dzieci. I choć śmierci czy rozmiaru traumy nie powinno się ze sobą porównywać, nagłe odejście jednego z rodziców jest szczególne – nie ma czasu na pożegnanie. Śmierć matki lub ojca na służbie to także wyzwanie dla opiekujących się nimi dorosłych.

– Pracując z dziećmi, w takich sytuacjach staramy się zwrócić uwagę na poczucie sensu – mówi Monika Baryłka, psycholożka, trenerka i coach, od pięciu lat współpracująca z Fundacją Dorastaj z Nami. – Świadomość, że rodzic zginął czyniąc dobro, często pomaga. Z drugiej strony, prasa pisze o takich ludziach „bohaterowie”. To, paradoksalnie, może „odebrać” stratę dziecku, przenieść ją za bardzo do sfery publicznej. Trzeba więc zachować proporcje. To naprawdę są bohaterowie, ale przede wszystkim – rodzice i bliscy.

Budowanie życia

Fundacja Dorastaj z Nami działa już niemal dekadę. Jej celem jest pomoc dzieciom pracowników służb – żołnierzy, strażaków, policjantów, ratowników – którzy zginęli na służbie lub doznali poważnego uszczerbku na zdrowiu. Wspiera młodych pomocą psychologiczną, finansuje korepetycje i zajęcia pozalekcyjne, zapewnia doradztwo zawodowe i edukacyjne. Jako pierwsza w Polsce nawiązała do podobnych tradycji państw zachodnich, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, gdzie niemal 2 mln dzieci żyje w rodzinach wojskowych. To właśnie Amerykanie doszli do wniosku, że wsparcie po nagłej stracie powinno przyjść w odpowiednim czasie – i koncentrować się na rozwoju dziecka. 

Monika Baryłka: – W pierwszym okresie dzieci są otoczone najbliższymi. Programy wsparcia uruchamiają też straż, policja czy wojsko. My z reguły wkraczamy wtedy, gdy najmłodsi zaczynają się już godzić ze stratą. I szukają sposobu, jak – mimo traumy – budować życie.

Dotąd Fundacja Dorastaj z Nami zapewniła start w nowe życie 234 dzieciom pracowników służb publicznych, którzy zginęli lub stracili zdrowie podczas pełnienia obowiązków. Obecnie pod jej opieką jest 135 dzieci. Prowadzi projekty praktyk i staży. W celu zapewnienia osobistej edukacji, w porozumieniu z nauczycielami akademickimi, wdrożyła też program tutoringowy (obecnie przekształcony w ogólnopolski system doradców edukacyjnych). Organizuje warsztaty dla rodzin, współpracuje m.in. z Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa, Collegium Civitas i Uniwersytetem SWPS. Zabiera dzieci na narty z parą prezydencką, rejs z Fundacją Odkrywców oraz obozy letnie. 

Fundacja w dużej mierze pozyskuje pieniądze od darczyńców indywidualnych. Ich liczba rośnie – obecnie jest ich ponad 7,5 tys. Wielu wpłaca regularnie. To ważne: dzięki comiesięcznym wpłatom można wobec podopiecznych podejmować zobowiązania na dłużej.

I zawsze pozostaje blisko rodziców, bo to od nich zależy najwięcej. – Spotykam się z nimi podczas warsztatów – mówi Monika Baryłka. – Podziwiam ich, gdy słucham, jak sobie radzą, jaką siłę daje im miłość do dzieci i myślenie o sobie nawzajem.

Jak rozmawiać

Specjaliści od radzenia sobie z traumą wiedzą, że pocieszając dziecko, dorośli starają się często ukoić własny niepokój – towarzyszenie rozpaczy najmłodszych rodzi wyjątkowy dyskomfort. A dla dziecka strata oznacza, że wszystko trzeba zacząć od nowa. 

Monika Baryłka: – Jest ono wtedy wyjątkowo wrażliwe na wpływy otoczenia. A co robi wtedy rodzina często zresztą powodowana dobrymi intencjami? Bierze dziecko na stronę, mówi: „Weź się w garść, musisz być dzielny”. Albo: „Musisz teraz zastąpić tatę”, „jesteś teraz głową rodziny”. A przecież dziecko powinno pozostać dzieckiem!

Dlatego najbliższym powtarza się na spotkaniach: nie mówcie dzieciom, że „jest dobrze” – to umniejsza ich przeżycia. Dajcie znać, że jesteście obok, gotowi słuchać, lecz nie oceniać, jak przeżywają stratę. Interweniujcie, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo dziecka, ale w innych sytuacjach pozwólcie mu na doświadczenie żałoby. Nie pocieszajcie ich naiwnie, mówiąc „przynajmniej teraz tatę już nic nie boli” albo „masz jeszcze mamę”. I nie udawajcie, że wiecie, jak się czują. Powiedzcie: „Zdaję sobie sprawę z tego, jak musi ci być ciężko”. To zaprasza do rozmowy.

Bywa, że dorośli obawiają się, iż wywoływanie tematu śmierci rodzica spowoduje złość lub przygnębienie dziecka. Eksperci ostrzegają: jego przemilczenie może mieć skutki znacznie gorsze – dziecko nabierze podejrzeń, uzna, że dorosłemu brakuje wrażliwości, umiejętności opieki. Albo wręcz – że rodzic nie wierzy w skuteczność pomocy. Ważne, by pamiętać, że dzieci od małego uczą się, iż rozmowy o stracie powodują smutek. Gdy widzą płacz, stres albo unik wywołany ich pytaniami, uznają, że zrobiły coś złego, i w przyszłości będą unikać powracania do tematu. Będą udawać, że wszystko jest w porządku – i tłumić w sobie emocje.

Szkoła uwagi

Mariola Fanselow, doradczyni edukacyjna Fundacji Dorastaj z Nami, mieszka w Wałbrzychu. Zanim przyszła do Fundacji Dorastaj z Nami, pracowała w przedszkolu i urzędzie pracy. Śmieje się, że miała kontakt z ludźmi w każdym wieku i z każdej grupy społecznej. To pomaga teraz – bo trauma po stracie rodzica, żony czy męża nie wybiera, dotyka wszystkich po równo.

Jako doradczyni regularnie spotyka się z rodzinami po stracie bliskich. – Nauczyłam się zwracać uwagę na szczegóły – mówi. – Podczas jednej z wizyt w rodzinie, w której tata uległ wypadkowi na służbie, trafiłam na kłótnię między małżonkami. To nie do uniknięcia: do przeżyć związanych z utratą najbliższego dochodzi przecież utracone poczucie wartości, oczekiwania małżonka, a w tym wszystkim są dzieci. 

– I co pani zrobiła?

– Usiadłam między rodzicami, rozmawiali ze sobą za moim pośrednictwem. Śmiali się, że to jak terapia – mówi Mariola Fanselow.

– Z dzieckiem i rodziną spotykamy się w ciągu roku szkolnego trzykrotnie. Czas wizyt bywa ograniczony. Uważamy, aby nie wejść w rolę pracownika socjalnego, który tylko przychodzi i decyduje za rodzinę – opowiada Monika Baryłka. I dodaje: – Im młodsze jest dziecko, tym więcej pracuje się z bliskimi. Utrata jednego z rodziców powoduje często np. problemy bytowe. Fundacja dofinansowuje wtedy rehabilitację czy terapię dziecka, która inaczej mogłaby być przerwana. 

Dzieci w wieku szkolnym to dla Fundacji Dorastaj z Nami przede wszystkim pomoc w nauce i rozwijaniu zainteresowań – mogą to być korepetycje z matematyki, ale i lekcje tańca. Starsi mają bardziej sprecyzowane potrzeby. 

Monika Baryłka: – Nastolatkom i studentom pomagamy głównie w sprawach rozwoju zawodowego. Czasem po prostu nie mają z kim o tym rozmawiać.

Przyjaciele rodzin

– Każde spotkanie jest poruszające. Niektóre dzieci znam już czwarty rok, spotykam się z nimi w ich domach – opowiada Mariola Fanselow. – Wiosną mój podopieczny zdał maturę i dostał się na studia. Kiedy przyjechałam na ostatnie spotkanie, jego babcia załamała ręce, że już nie będę do nich przyjeżdżać. Obiecałam, że jeszcze raz wpadnę, że nie będziemy od razu „odcinać pępowiny”.

Zmaskulinizowany charakter służb sprawia, że specjaliści fundacji mają w rodzinach kontakt przede wszystkim z kobietami, często wdowami. Ale zdarza się, że pomocy potrzebują mężczyźni. 

– Dotyczy to np. żołnierzy, którzy w wyniku wypadku lub udziału w misji stali się niepełnosprawni. Dotąd trenowano ich na sprawnych i silnych, mieli radzić sobie ze wszystkim. Teraz proszą o wsparcie syna czy córkę – mówi Monika Baryłka. – Także dla dziecka, przyzwyczajonego do figury silnego ojca-żołnierza, jest to wyzwanie. Bezcenne bywa wtedy wsparcie kolegów. W kontakcie z dziećmi pomaga sport, wysiłek fizyczny przywraca też poczucie sprawstwa. 

Amerykańscy psychologowie wojskowi mówią, że śmierć rodzica musi zmienić życie dziecka – ważne jednak, żeby go nie zabrało. Dlatego tak ważne jest towarzyszenie dorastającym dzieciom w ich kolejnych najważniejszych chwilach – tych, kiedy brak ojca czy matki jest bardziej odczuwalny. Urodziny, wakacje, pierwszy rower, pierwsza randka, matura… 

Mariola Fanselow: – Podopieczne wysyłają mi zdjęcia, gdy dostaną prawo jazdy, zdadzą egzamin na studiach. Stajemy się przyjaciółmi rodzin.

– Dlaczego to robię? Widzę, że to działa, że jest potrzebne – mówi na koniec Monika Baryłka. – Do dziś utrzymuję kontakt z rodziną, z którą pracowałam na samym początku, spotykamy się czasem na warsztatach. Dzieciaki wyrastają na fajnych ludzi.

Fundacja Dorastaj z Nami organizuje też doroczne spotkania z udziałem rodziców – po to, aby nawzajem się wspierali. Podczas nich dzieci mają czas, by poznać się nawzajem i ze sobą pobyć. To ważne zwłaszcza dla nastolatków, którzy narzekają, że koleżanki i koledzy w szkole nie zawsze rozumieją ich przeżycia. Takie wydarzenia zmniejszają poczucie izolacji, czasem po powrocie do domu rodzicom łatwiej jest zacząć rozmowę z dziećmi.

Kilka tygodni temu odbyło się pod Wałbrzychem spotkanie z weteranem wojennym. Przyszła setka dzieci. Opowiadał im, jaką rolę odgrywa w życiu strach – mówi Mariola Fanselow. – I że nawet w wojsku nie da się go nie czuć. Każdy czasem musi poczuć lęk, słabość i pustkę. Przy świadomości, że obok są ludzie, którzy zawsze pomogą – to pozwala przeżyć. ©(P) MARCIN ŻYŁA

 

Pomóż dorosnąć do nowego życia 

podopiecznym fundacji! 

Wejdź na www.dorastajznami.org 

i zobacz jak to zrobić, lub wpłać na konto nr 29 1030 1508 0000 0008 1545 4006 (z dopiskiem: „Tygodnik Powszechny”).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Oni dorastają z nami