Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niedawno pisałem tu o dwutomowym wyborze szkiców krytycznych Jana Józefa Lipskiego, zatytułowanym "Słowa i myśli". Tym razem wydawcy sięgnęli do archiwów Lipskiego, publikując z rękopisu fragmenty jego dziennika. Obejmują one najpierw trzy kolejne dni lipca 1954, następnie zaś -szczegółową kronikę październikowego przełomu, rozpoczętą w poniedziałek 8 października 1956, zamkniętą w poniedziałek 21 stycznia 1957, w dzień po wyborach do Sejmu.
Lipski pracował wówczas jako redaktor w Państwowym Instytucie Wydawniczym i związany był z tygodnikiem "Po prostu" - trybuną zwolenników "odwilży". Działał w Klubie Krzywego Koła - wkrótce, w lutym 1957, zostanie wybrany na prezesa zarządu - i w Klubie im. Karola Marksa. Przesilenie polityczne jesieni ’56 oglądał z perspektywy człowieka nienależącego wprawdzie do partii komunistycznej, mającego jednak kontakt z jej "rewizjonistycznymi" działaczami. W dzienniku nie ograniczał się do własnych obserwacji i ocen, skrupulatnie notował też przeprowadzone rozmowy, zasłyszane opinie i plotki, przebieg zebrań, w których uczestniczył. Poznajemy dzięki temu klimat tamtych dni, nadzieje i obawy, ścierające się stanowiska i gwałtowną czasem ewolucję poglądów niektórych ludzi. W niecały tydzień po słynnym wiecu 20 października na placu Defilad autor wyjechał z delegacją do Niemiec wschodnich, dając, jak zauważa Andrzej Friszke, "niezwykle interesujący zapis recepcji wydarzeń polskiego Października za zachodnią granicą", zarówno wśród funkcjonariuszy państwa, jak i zwykłych ludzi.
Lipski, człowiek niesłychanie czynny, umiał połączyć swoje zaangażowanie ze zdrowym rozsądkiem i chłodną analizą. Konsekwentny w działaniu, nie ulegał łatwo porywom entuzjazmu, ale też potrafił swymi pomysłami wyjść daleko w przyszłość. Był na przykład świadom, że w tworzeniu Klubu Krzywego Koła uczestniczyli ludzie związani z tajnymi służbami, sam jednak miał znaczny udział w tym, że Klub szybko wymknął się władzom spod kontroli. Agnostyk, obawiający się sojuszu ołtarza z komunistycznym "tronem", niechętny wprowadzeniu religii do szkół, równocześnie w imię politycznego pragmatyzmu irytował się na "Nową Kulturę", która wszczęła w tej sprawie antykościelną kampanię.
"Oryginalną koncepcją Lipskiego i jego otoczenia - pisze Friszke - była chęć przeobrażenia rytualnych wyborów do Sejmu, przygotowywanych na styczeń 1957 roku, w takie, które choć częściowo dawały szansę wyboru". Idea niezależnego "Frontu Październikowego", który miałby wysunąć własnych kandydatów na posłów, swoim radykalizmem wywołała jednak popłoch zarówno w Komitecie Centralnym, jak i wśród partyjnych zwolenników liberalizacji i poniosła klęskę. Lipski musiał ograniczyć się do skreślenia - wbrew wezwaniom Gomułki - niektórych nazwisk z listy...
Jest więc ten dziennik cennym dokumentem historycznym, ale też i lekturą pełną rozmaitych, niekoniecznie politycznych szczegółów. Pod datą 30 listopada czytamy o "pierwszym kryzysie zaufania wobec Gomułki", ale i o tym, że siostrzeniec autora, Andrzejek Celiński (tak, ten sam), dostał na imieniny "oddziałek ołowianych żołnierzy". 22 grudnia Lipski zapisuje kilka rozmów: o konserwatyzmie starych działaczy partyjnych, o antysemickich ulotkach, o wyjazdach do Izraela, obok zaś notuje: "Wymogłem na Zosi [Bachurzewskiej, dziś Bartoszewskiej, wówczas wiceszefowej PIW-u], że natychmiast przystąpimy do wydania »W mroku gwiazd« i innych wierszy Micińskiego w Bibliotece Poetów". No i Miciński - wyklęty za stalinizmu - się ukazał. Co nie jest najmniejszą z zasług Jana Józefa Lipskiego. (Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską, Biblioteka "Więzi", Warszawa 2010, ss. 328. Przedmowa Andrzej Friszke, opracowanie i przypisy Łukasz Garbal.)
Lektor