Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
1.
Ta ciemna linia lasu
za senną taflą jeziora
(chyba ją jeszcze widzisz
w przedwieczornej szarówce?),
nad odległą taflą wielkiego jeziora,
której nigdy nie odważyłeś się przebyć,
albo po prostu zabrakło ci czasu,
ta tafla, którą zda się
wygładził oddechem sam Bóg Łagodności,
by odbijała postrzępiony horyzont;
ta ciemna linia lasu,
odbita i zdwojona w szklanej tafli
wielkiej wody, to tak naprawdę jedyny cel,
do jakiego w życiu zmierzałeś.
Nie zaszczyty, tytuły, sława
i pieniądze, miłość kobiet
i przyjaźń mężczyzn. Wszystko to miraże.
Rozpłyną się i odlecą,
zanim zdążysz zapomnieć
imiona kobiet, stanowiska
szwagra i nazwy orderów.
2.
A ona będzie trwała
na drugim brzegu jeziora,
zawsze na horyzoncie,
zawsze nieosiągalna.
(i wtedy nagle przypomnisz sobie
tę księżycową noc sprzed wielu lat,
nad innym, choć tym samym jeziorem
i twoje łyżwy, jak promienie księżyca,
przecinające noc i lód.)
3.
To pojedyncze drzewo,
którego koronę
Jakby z pajęczyny
utkał sam pan Bóg Pająków,
by rysowała niebo
w listopadowe witraże.
(A zwłaszcza
o tym ponurym brzasku,
kiedy światło sączy się ślimaczo).
To twój ostatni kościół,
nawa i krypta,
grobowiec i pomnik.
A testament
niech pisze
wiatr zachodni
w listopadzie
po wielkiej wodzie,
którą kiedyś
przecież przepłyniesz.
15 XII 2000/XII 2001