Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale powód do niepokoju jest. Wypowiedź premiera Ukrainy rozpatrywać należy w kontekście wewnątrzukraińskiej polityki. Wspomniany Uniwersał zakłada, że decyzję o członkostwie w NATO podejmie naród w referendum. Wynik referendum można przewidzieć choćby dlatego, że władze w Kijowie do tej pory nie były w stanie zorganizować konkursu na kampanię informacyjną o NATO, choć przeznaczono na nią milion dolarów. Janukowyczowi to nie wystarczało: ideę szybkiej integracji z Sojuszem musiał pogrzebać osobiście, i to w Brukseli, gdzie znajduje się kwatera główna NATO. Ta deklaracja to nie tylko sygnał dla Zachodu, ale też zapowiedź lojalności wobec Moskwy. A przede wszystkim pokazanie - na oczach wyborców - prezydentowi Juszczence miejsca w szeregu. Polityka zagraniczna i obronna to wedle ukraińskiej konstytucji domena prezydenta i jego ministrów, ale od momentu objęcia fotelu premiera Janukowycz buduje równoległe ośrodki władzy i osłabia wpływy Juszczenki. Ten zaś, i wspierająca go partia, znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji. Owszem: może oskarżyć Janukowycza o niewywiązanie się z umowy koalicyjnej, a nawet tę koalicję zerwać. Ale doprowadzić do kolejnego politycznego kryzysu, i to w obronie pomysłu popieranego przez mniejszość obywateli - to strzał do własnej bramki. Inna sprawa, że akurat w tej dyscyplinie Juszczenko ma niezłe osiągnięcia