Do kogo mówił Janukowycz

Chyba nikt się nie spodziewał, że przybywając do Brukseli premier Ukrainy padnie przed przywódcami struktur euroatlantyckich na kolana. I Wiktor Janukowycz nie padł, choć lista polityków, z którymi się spotkał, onieśmieliłaby niejedną głowę państwa: unijna komisarz Benita Ferrero-Waldner, sekretarz generalny NATO Jaap de Hop Scheffer, Javier Solana, Günter Verheugen, premier Belgii... Przywódcy Zachodu najwyraźniej chcieli dowiedzieć się, kim jest polityk, który jeszcze dwa lata temu wydawał się skończony, a teraz znacząco zmienił układ sił we Wschodniej Europie. Janukowycz nie miał dla nich żadnej niespodzianki. Powtórzył to, co mówi od dawna w Kijowie: nad członkostwem Ukrainy w NATO jego rząd nie zamierza pracować w pocie czoła. Że w Uniwersale Jedności Narodowej fundującym rządzącą koalicję zapisano, iż jednym z jej długoterminowych celów jest wejście Ukrainy do Sojuszu? Przecież Janukowycz nie powiedział, że jest przeciw NATO, lecz że należy nieco się wstrzymać. A że ta pauza ów cel odkłada na święty nigdy... Tak naprawdę słowa Janukowycza nie zmieniają międzynarodowej pozycji jego kraju: o wchodzeniu do NATO nie chcą słyszeć Ukraińcy, o przyjęciu Ukrainy Unia Europejska nawet nie myśli. Najważniejsze, że Janukowycz do Brukseli w ogóle poleciał, że został tam poważnie potraktowany, a swoich rozmówców starał się nie wystraszyć.

19.09.2006

Czyta się kilka minut

Ale powód do niepokoju jest. Wypowiedź premiera Ukrainy rozpatrywać należy w kontekście wewnątrzukraińskiej polityki. Wspomniany Uniwersał zakłada, że decyzję o członkostwie w NATO podejmie naród w referendum. Wynik referendum można przewidzieć choćby dlatego, że władze w Kijowie do tej pory nie były w stanie zorganizować konkursu na kampanię informacyjną o NATO, choć przeznaczono na nią milion dolarów. Janukowyczowi to nie wystarczało: ideę szybkiej integracji z Sojuszem musiał pogrzebać osobiście, i to w Brukseli, gdzie znajduje się kwatera główna NATO. Ta deklaracja to nie tylko sygnał dla Zachodu, ale też zapowiedź lojalności wobec Moskwy. A przede wszystkim pokazanie - na oczach wyborców - prezydentowi Juszczence miejsca w szeregu. Polityka zagraniczna i obronna to wedle ukraińskiej konstytucji domena prezydenta i jego ministrów, ale od momentu objęcia fotelu premiera Janukowycz buduje równoległe ośrodki władzy i osłabia wpływy Juszczenki. Ten zaś, i wspierająca go partia, znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji. Owszem: może oskarżyć Janukowycza o niewywiązanie się z umowy koalicyjnej, a nawet tę koalicję zerwać. Ale doprowadzić do kolejnego politycznego kryzysu, i to w obronie pomysłu popieranego przez mniejszość obywateli - to strzał do własnej bramki. Inna sprawa, że akurat w tej dyscyplinie Juszczenko ma niezłe osiągnięcia

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2006