Dla otrzeźwienia

Kiedy odrywam się nareszcie od gazet, radia i ekranu telewizyjnego, pryskających niemal namacalnie wrzącym jadem sporów, oskarżeń i obelg, świat odzyskuje swoje właściwe wymiary i punkty ciężkości. Jest to świat bardzo wielu trosk i bardzo wielu pociech o różnej sile oddziaływania, ale potrzebnych jak powietrze, a więc budzących zawsze to samo uczucie wdzięczności.

13.02.2005

Czyta się kilka minut

Wtedy kipiącym od pasji autorom, patrzącym na siebie jak na wrogów i nie hamującym żadnego słowa mogącego dopiec jak najdotkliwiej, chciałabym przypomnieć parę skromnych rzeczy:

Przeważająca większość ludzi w Polsce żyje zupełnie czym innym, niż wam się zdaje na tym waszym ringu. Żyje troską o rodzinę i pytaniem, czy wystarczy do pierwszego. Brakiem postępów dziecka w szkole albo jego niedobrym zachowaniem. Albo przeciwnie: radością, że właśnie wychodzi z choroby, zademonstrowało nową umiejętność, przyszło pełne planów życiowych i o nich chce opowiadać.

Ludzie żyją przeżywaną miłością albo oczekiwaniem na nią. Liczą na solidarność najbliższych, bo akurat stanęli przed jakąś próbą, albo myślą jak, pomóc przyjacielowi, który znalazł się w gorszej sytuacji niż oni. Przy wieczornym posiłku nie opowiadają o waszym programie, w którym kłóciliście się w sposób budzący zażenowanie, lecz o swojej pracy, bo na przykład chory, którego leczą czy pielęgnują, ma się lepiej, a klasa szkolna, którą wychowują, zdecydowała się na udział w ciekawej rywalizacji. A jeśli przychodzi akurat godzina informacji medialnych, otwierają radio czy telewizor nie ze względu na was, lecz żeby posłuchać, jak dzisiaj ma się chory Jan Paweł II.

Ludzie ci także doznają cierpień, chorują, a czasem stają przed perspektywą śmierci. Co więcej: dla każdego z nich jest to albo już teraźniejszość, albo - pewne jak nic innego - jutro.

To oni mnie otaczają i pewnie dlatego nie robią na mnie wrażenia statystyki, którymi szermujecie, zapewniając, że wasze zajadłe stanowiska popierane są przez jakieś wysokie procenty “reprezentatywne". Wiem za to, że dla tych ludzi najbardziej liczy się - nieodmiennie i zawsze - dobre słowo bliźniego, ożywające poczucie solidarności, nawet życzliwy gest czy uśmiech wymieniony w przelocie. Że najważniejsza dla nich jest jakość ich życia, poczucie bezpieczeństwa, uczciwość i nie zawiedzione zaufanie. Nie wiem, czy między wami, odpowiedzialnymi w tak wielkiej mierze za te wartości, a ich losem, istnieje jeszcze jakiekolwiek przełożenie, które mogłoby stanowić dla nich obietnicę. Boję się nadto, że to was właściwie obchodzi tyle co nic. Praca, szkoła, miejsce w szpitalu, skuteczny lekarz, cierpliwa pielęgniarka, mądry wychowawca, bezpieczne osiedle mieszkaniowe - czy to jest w ogóle problem? Właśnie usłyszałam znanego dziennikarza zagajającego swój program (konfrontacyjny oczywiście) słowami: “sprawa Listy Wildsteina to sprawa Polski". Czy aby na pewno, panie redaktorze?

PS. Parę miesięcy temu pisałam o dramatycznym liście polskiego proboszcza na Ukrainie (w Donbasie). W styczniowym “Znaku" znajdziemy wszystkie namiary na ks. Jarosława Wiśniewskiego i jego parafię.

Do uzyskania pod telefonem miesięcznika (12) 61 99 502.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2005