Kościół w Polsce marnuje szansę na opowiedzenie o zwykłej świętości zwykłych ludzi

List do proboszcza w sprawie kazań o Carlu Acutisie

14.02.2023

Czyta się kilka minut

Beatyfikacja Carla Acutisa w Asyżu, 10 października 2020 r. / AP/Associated Press/East News

Księże Proboszczu,

miałem okazję wysłuchać w ostatnią niedzielę w kościele parafialnym kazania o beatyfikowanym w 2020 r. Carlo Acutisie z okazji peregrynacji jego relikwii. Przedstawił Ksiądz tego zmarłego na białaczkę 15-latka jako przodownika modlitwy: codziennie msza z komunią, adoracja, różaniec i nowenna, co tydzień spowiedź. Do tego Acutis rozdawał ubogim swoje kieszonkowe, uczył dzieci i starszych ludzi programowania. Opiekował się czterema psami, dwoma kotami, miał też akwarium z rybkami. Dobrze się uczył, był posłuszny rodzicom i wychowawcom, zawsze się uśmiechał, a nawet leżąc w szpitalu, w ostatnich dniach życia, pytany o to, jak się czuje, zapewniał, że nic go nie boli.

W naszej szkole katecheta też opowiadał dzieciom o Acutisie i nawet przebił stawkę: otóż miał on się modlić sześć godzin dziennie. Do tego grał w piłkę i na saksofonie, i jeszcze pomagał w kuchni dla ubogich. Tak sobie myślę, Księże Proboszczu, że największym cudem związanym z tym świętym było chyba rozciąganie czasu?


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Dziś trudno byłoby o relikwię ręki czy głowy, a przecież całkiem niedawno w codziennym użytku specjalistów od kanonizacji były noże i piły. Spore lub charakterystyczne kawałki ciała uchodziły za szczególnie pożądane >>>>


Mówił też Ksiądz tak: Carlo chodził codziennie do kościoła, a wam, młodym, nawet w niedzielę czasem się nie chce. On się uśmiechał, a wy chodzicie ponurzy. On był posłuszny, a wy nie mówicie „dzień dobry” ani „szczęść Boże”.

Po powrocie do domu posłuchałem jeszcze kilku innych kazań o Acutisie. Dla jednego z kaznodziejów ważne było, że Carlo urodził się 3 maja, kiedy czcimy Matkę Bożą Królową Polski, a chrzest przyjął 18 maja, w dniu urodzin Jana Pawła II. Opowiadał, że chłopak tak kochał Eucharystię, że nazywał ją autostradą do nieba. Że chciał w każdej chwili życia być zjednoczonym z Chrystusem. Za tym szedł umoralniający komentarz: który nastolatek tak dziś myśli? Każdy chce się urządzić w życiu, a Jezus jest gdzieś w tle. Młode pokolenie – to jeszcze inny kaznodzieja – nie umie walczyć o swoją wiarę, woli raczej wtopić się w tłum.

Kiedyś rozmawiałem z abp. Grzegorzem Rysiem o królowej Jadwidze. Spytałem go, dlaczego do jej kanonizacji nie doszło w średniowieczu. Pamiętam, że biskup nie chciał wdawać się w opowieści o tym, jak to fundusze przeznaczone na kanonizację wydano na procesy i wojny z Krzyżakami, tylko powiedział coś z porządku raczej teologicznego niż historycznego: „Widocznie w perspektywie Opatrzności Bożej to ludzie XX wieku, a nie XV, potrzebowali tej kanonizacji”. I zaproponował interpretację: Jadwiga idealnie potrafiła łączyć modlitwę z działaniem.

Chciałbym, żebyśmy podobnie potrafili spojrzeć na życie Carlo Acutisa. Bo Ksiądz, a także tamci kaznodzieje z sieci, dokonują procesu zupełnie odwrotnego. Opowiadają o jego życiu tak, jak by to czyniono w zamierzchłej przeszłości.

„Gdy został oddany do szkoły, celował dowcipem i pobożnością nad innymi i był wszystkim za wzór stawiany. Spowiedź ze łzami odprawiał, choć spowiednik nie znajdował ani materii do rozgrzeszenia i sam płakał na widok tego młodzieniaszka, który we łzach tonąc, oskarżał się z małych przewinień swoich. A gdy do Komunii świętej przystępował, zdał się być jakąś nadludzką istotą. Rozkoszą jego było słuchać kazania, do mszy świętej służyć i czytać żywoty świętych, którymi tak się zapalał do miłości Bożej, iż mawiał: ja muszę zostać świętym, dopókim młody, bo potem będzie za późno. W jedzeniu i piciu był skromny, każdemu miły, nikomu nie przykry, nikomu gniewnie nie odpowiedział, choćby był obrażony”. Brzmi znajomo, prawda? Fragment taki – o św. Janie Berchmansie – znajdziemy w wydanym na początku XX wieku hagiograficznym zbiorze „Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dnie roku”. Przeczytamy tam też o św. Janie z Maty, który „jeszcze niemowlęciem będąc, już począł pościć, albowiem w poniedziałek, środę, piątek i w sobotę nie chciał brać piersi”. Albo o św. Franciszce Rzymiance, która także już jako niemowlę „okazywała wielkie zamiłowanie wstydliwości, płakała, gdy ją matka w przytomności ojca kąpała lub powijała”. W dodatku „od szóstego roku nie jadała mięsa, piła wodę, a za popełnione drobne błędy sama sobie surową zadawała pokutę i często się spowiadała”.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Cud eucharystyczny w znaczeniu krwawiącego opłatka nie wytrzymuje krytyki rozumu – mówi teolog ks. Eligiusz Piotrowski >>>>


Dziś czytamy to z zażenowaniem albo życzliwym uśmiechem. Ale ja powiem Księdzu, że podczas niedzielnego kazania na twarzach młodych ludzi widziałem albo znudzenie, albo irytację. Każdy świadomy rodzic świetnie wie, że porównywanie i stawianie za wzór to najgorsza metoda wychowawcza (to byłby chyba argument za zniesieniem celibatu?). Ale nie to jest najważniejsze. Myślę, że młodzi woleliby posłuchać o kimś realnym. I że Kościół w Polsce marnuje szansę na opowiedzenie o zwykłej świętości zwykłych ludzi. We Włoszech w ostatnich latach wyniesiono na ołtarze kilka takich osób: to Chiara Luce Badano, Sandra Sabattini czy właśnie Carlo Acutis. To nie byli wielcy męczennicy, bojownicy o wiarę, tylko młodzi ludzie, którzy po prostu kochali Boga i bliźniego. Żyli wśród przyjaciół, mieli plany, lubili się bawić. Formując ich biografie na wzór kontrreformacyjnej hagiografii robicie im krzywdę. W Waszych opowieściach ci ludzie stają się herosami ze spiżu. Są równie realni jak aniołki z barokowych stiuków. Ich życia nie naznaczył żaden błąd. W jednym z kazań padło nawet: „Bóg go zabrał, żeby rzeczy tego świata go nie odmieniły”.

W Kościele brakuje opowieści o tym, że świętość dzieje się w codzienności. O tym, że ona nie polega na niepopełnianiu błędów. Sęk w tym, że współczesne biografie świętych są na ogół pobożnymi hagiografiami. Pisane są w dobrej wierze, ale bezkrytycznie, tworzą cytowany potem w nieskończoność „materiał źródłowy”, który od świętych tak naprawdę oddala. Sześć godzin modlitwy dziennie to powołanie kameduły, a nie świeckiego nastolatka.

Ale nawet korzystając z kiepskiego źródła można wydobyć treści cenne, a nie tylko mnożyć przykłady nieludzkiego heroizmu. Jeśli Carlo Acutis nie skarżył się na ból, to może nie wynikało to akurat z posłuszeństwa level expert, tylko z nawyku skupiania uwagi na tym, co pozytywne? Taka myśl byłaby ożywcza w naszej polskiej kulturze narzekactwa.

Myślę, że włoski 15-latek źle by się czuł wmontowany w narrację: on to, a wy tamto. „Kiedy tylu odchodzi, warto zadać pytanie, dlaczego wy zostaliście?” – pytał jeden z księży, chcąc chyba pochlebić słuchaczom. Tylko że to ciągle dzielenie na „nas” i „ich”. A Chrystus chciał, abyśmy „stanowili jedno”. I może tu jest sedno problemu, a jednocześnie rozwiązanie. Mniej żywotów świętych, więcej Ewangelii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej