Diabeł nie jest projekcją

Do istnienia osobowego zła przekonują bardziej święci niż egzorcyści i ich egzorcyzmy.

22.01.2018

Czyta się kilka minut

 / ZYGMUNT JANUSZEWSKI
/ ZYGMUNT JANUSZEWSKI

Co jakiś czas media karmią nas bulwersującymi świadectwami osób poddawanych w bezmyślny sposób egzorcyzmom (ostatnio czyni to „Duży Format”). Po lekturze takich tekstów odczuwamy silną pokusę, aby w imię solidarności z ofiarami oraz w imię wiary opartej na rozumie uznać diabła za religijny zabobon. Sęk w tym, że w taki sposób stajemy się ofiarami podobnej ignorancji, co zastępy egzorcystów trywializujących tajemnicę zła. Zamiast zbliżyć się do Boga poprzez doświadczenie świętych i samego Jezusa, kręcimy się wokół tradycyjnego obrazu diabła stworzonego na nasz obraz i podobieństwo, a więc na nasze potrzeby.

Przykład Franciszka

Papież Franciszek nie unika tematu zła osobowego i – co ciekawe – wskazuje go tam, gdzie my zgodzilibyśmy się na kompromis ze świecką mentalnością. Trudno jednak Franciszka posądzić o bycie naczelnym demonologiem Kościoła. Jeszcze jako kardynał Buenos Aires, w rozmowie z rabinem Abrahamem Skórką („W niebie i na ziemi”, Znak 2013), obecny papież powiedział: „W teologii katolickiej również istnieje element wychodzący z wewnątrz, który odnosimy do upadku natury po grzechu pierworodnym. Zgadzam się z tym, co Rabin nazywa instynktem [czyli »wewnętrzną cząstką człowieka, która rzuca wyzwanie Bogu«], w tym sensie: nie zawsze ktoś robi coś niewłaściwego dlatego, że popycha go diabeł. Człowiek może robić coś złego z własnej natury, wiedziony własnym »instynktem« wzmacnianym przez pokusę zewnętrzną...”. Rabin Skórka odpowiedział: „Zaakceptowanie owego instynktu zależy ostatecznie od wolnej woli każdego człowieka. Wszystko poza tym to spostrzeżenia, interpretacje pochodzące z tekstów uznawanych za święte. Jasne jest jedno: istnieje coś – czy to instynkt, czy diabeł – ukazujące się nam jako wyzwanie. Mamy nad tym zapanować, odrzucając zło. Zło nie może nami zawładnąć”. Bergoglio na to: „Na tym właśnie polega bojowanie człowieka na ziemi”. Ówczesny kardynał nie wycofał się z personifikacji owego „instynktu”, podkreślił jednak: „co innego demon, a co innego demonizacja rzeczy lub osób. Człowiek jest kuszony, ale to nie znaczy, że z tego powodu należy go demonizować”.

Wystarczy sięgnąć po pierwszą z brzegu homilię Franciszka, żeby się przekonać, że nie przestał on mówić o diable. Swego czasu aż „tłumaczył” go z tego „nawyku” ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary wobec osób, które nie wierzyły, że papież miłosierdzia i dialogu mówi o diable, jakby mówił o kimś realnym.

Osobowość diabła

Kościół naucza o osobowym złu, a Franciszek naukę tę powtarza. Trzeba jednak pamiętać, że Kościół nigdzie nie definiuje, co należy w tym przypadku rozumieć przez ów „osobowy” charakter zła – nie można więc relacji egzorcystów traktować jak „brakującego Magisterium” – co niestety stało się normą w polskim Kościele. Jak podkreśla teolog Marion ­Wagner, „mówienie o diable jako o osobie lub nie-osobie stanowi próbę wypowiedzenia jakiejkolwiek prawdy na temat rzeczywistości zła absolutnego, które określa się zazwyczaj mianem diabła. Alternatywą byłoby bowiem milczenie. Jeśli więc z braku jakiegoś lepszego pojęcia odwołujemy się do kategorii osoby, to staje się jasnym, iż chodzi wówczas w najlepszym przypadku o analogię. Znaczy to mniej więcej tyle, że niepodobieństwo jest większe niż podobieństwo. Mówienie o diable jest wówczas czymś więcej niż modus loquendi, ale zdecydowanie mniej niż definicją. Z braku lepszej terminologii pojęcie osoby staje się pewną kategorią porozumiewawczą, która może nam pomóc we wzajemnym komunikowaniu sobie informacji na temat pochodzenia i istoty zła, a także sposobu radzenia sobie z nim. Przy pomocy pojęcia osoby nie jesteśmy jednakże w stanie definitywnie powiedzieć, czym lub kim jest właściwie to coś/ten ktoś, przed czym/kim człowiek kapituluje i popada w grzech. Zło, jego pochodzenie, pozostają tajemnicą”.

Choć „osobowość” diabła pozostaje tajemnicą, nie oznacza to, że on sam przestaje istnieć. Osobowość zła uwidacznia się w doświadczeniach świętych i mistyków, spełniają oni bowiem odpowiednie ku temu warunki. Demon lub diabeł staje się „widoczny” za sprawą szczególnego oddziaływania Boga na „świętego” bądź działania samego „świętego”, ponieważ demon ujawnia się dopiero w obliczu dobra i świętości. Dzięki niezwykłej mocy sacrum zło może przybrać kształt Złego. Podobnie jak Jezus, święci odbierają obszar spotkania z Bogiem jako dwudzielny. Z ich doświadczeń wynika, że kto szuka Boga, spotyka także diabła, a dychotomiczność tej niewidzialnej przestrzeni „stanowi niemalże cechę rozpoznawczą religii żydowsko-chrześcijańskiej. W żadnej innej znanej mi religii – pisze Klaus Berger, jeden ze współczesnych egzegetów Nowego Testamentu – nie mamy z podobnym zjawiskiem do czynienia”.

Chrześcijańska hezychia, czyli pokój serca, to nie sfera bezproblemowej ciszy, lecz konflikt i walka, odnajdziemy w niej pogodny nastrój, ale zetkniemy się także z rzeczywistością odrażającą i absurdalną, i nie będzie to jedynie projekcja treści naszej nieświadomości czy przejaw (domniemanego) instynktu śmierci. Na kanwie swoich doświadczeń z sufizmem dodałbym, że również ta duchowość traktuje anioły i demony, szatana i walkę duchową realnie i zobowiązująco. Zarówno mistyczne tradycje islamu, jak i tradycja judeo- chrześcijańska podkreślają jednak, że walka z szatanem skierowana jest przeciwko sposobom jego oddziaływania, nie jest natomiast koncentracją na nim samym. Jeśli chce się czegoś dowiedzieć o „osobowości” zła, warto czytać świętych, a nie egzorcystów. Z kolei osobowości egzorcysty czy egzorcyzmowanego często zasługują na wnikliwą obserwację klinicysty.

Bezobjawowa obecność

Życiorysy świętych pokazują, a nasze osobiste doświadczenie to potwierdza, że zło zdaje się być doświadczane zawsze, natomiast Zły niekoniecznie – i całe szczęście, ponieważ dla wielu z nas walka duchowa to synonim dobrego sprawowania się i trzymania diety, a więc fitness duchowy. Zastanawiając się nad demonicznymi atakami na Proboszcza z Ars, Walter Nigg stanął wobec dylematu: „czy szatan był dla niego rzeczywistością wewnętrzną, czy zewnętrzną?”. Doszedł do wniosku, że „to sprawa mniejszej wagi, decydujące jest to, że walczył z nim w realny sposób. Zło należy pojmować jako coś zarazem realnego i nierealnego, co można opisać, ale nie wyjaśnić. Tylko takie spojrzenie przybliża nas do tajemnicy potęg ponadosobowych”.

Wszystko wskazuje na to, że reguła ta nadal obowiązuje. Wewnętrzna strona zła jest dla nas zamknięta i niepojęta i pozostanie dla nas ewangelicznym „koanem”, ponieważ nie istnieje jaskrawe rozróżnienie pomiędzy grzechem i diabłem. Z tym „koanem” zmagał się św. Paweł, ponieważ oba zjawiska posiadają cechy osobowe. Do tego nawiązywał ówczesny kardynał, a obecny papież, mówiąc, że w grzechu widoczny jest diabeł i odwrotnie. Decydujące jest, co podkreśla w swoich homiliach, „mocowanie się”. Kto jest tylko „przerażony” albo „dotknięty”, bo za swoje przyjął credo bohaterki filmu „Egzorcyzmy Emily Rose”: „Jeśli ludzie uwierzą, że zostałam opętana przez szatana, będą musieli uwierzyć i w Boga” – ten stał się najzwyczajniej zabobonny. Krytyczne znaczenie przypada samej walce duchowej, nie analizie zła. Najistotniejszą cechą tej konfrontacji jest zaś to, że zawsze – jak przepowiada Biblia – może być ona z pomocą Bożą wygrana, i nie polega na spektakularnych gestach fascynujących poszukiwaczy tego, co niewidoczne.

Opętani opętaniem to nie święci, i nie łudźmy się, że zło uda nam się „zobiektywizować”. Żeby wierzyć w Boga, nie potrzeba wierzyć w szatana, i nie jest zupełnie jasne, kiedy diabeł został pokonany (nie ostatecznie, ale zasadniczo), wiadomo jednak ponad wszelką wątpliwość, w świetle danego nam Objawienia, że jest to nierozłącznie związane z Jezusem. Spróbuj być tylko Jego uczniem na serio, a zobaczysz, że na tej drodze nie jesteś sam ze sobą. Jeśli chcemy zrozumieć świętych, musimy ich wziąć w całości. Jeśli fascynuje nas postawa papieża Franciszka, to powinniśmy przyjąć, że jego nauczanie o łaskawym Bogu, Bogu miłosierdzia, nie jest obwieszczaniem jakiejś „dobrej woli” na „boskiej loterii”. Papież nie jest wyznawcą łatwego tryumfu, który był z góry przesądzony. Wzywa do radykalnego uczniostwa, nie bojąc się jednak nazwać zła po imieniu.

Lekcja Wittgensteina

Bez względu na to, ile wiemy o „osobowości” zła, diabeł nie jest mitem. Tradycja chrześcijańska zna diabła bardziej jako reżysera niż aktora. To nie fascynacja złem, ale wyrzekanie się go stanowi o sensie walki duchowej.

Ludwig Wittgenstein napisał w jednym ze swoich manuskryptów: „Życie może nauczyć cię wierzyć w Boga”. Kiedy filozof zastanawiał się nad możliwością konwersji na chrześcijaństwo, nie był w stanie dokonać zmiany systemu odniesienia, ale wierzył, że taka zmiana perspektywy jest możliwa. Parafrazując więc jego słowa, można na koniec powiedzieć: życie świętych nauczy cię wierzyć w diabła. Jeśli jednak diabła będziesz widział wszędzie, nie zobaczysz Boga. Nie będzie to już zabobon spragnionych sensacji „wyznawców szatana”, tylko herezja sensu stricto i piekło na ziemi. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2018