Czy wolno przeklinać?

Usuńmy niejednoznaczność samego pytania. Słowo "przekleństwo" w polszczyźnie rozumiane jest przynajmniej dwojako. Najczęściej - i to jest właśnie przedmiotem naszych spowiedzi - używamy go jako synonimu dla wulgaryzmu, czyli słów uznawanych za nieprzyzwoite, a wypowiadanych w chwilach gniewu.

12.01.2010

Czyta się kilka minut

Słuchając jednak niektórych ludzi, odnosimy wrażenie, że są oni w stanie ciągłego wzburzenia, gdyż wulgaryzmy, których się tutaj nie godzi cytować (w konfesjonale także nie, a zdarza się, że niektórzy w gorliwej pobożności przytaczają przekleństwa, nawet z podaniem liczby ich użycia!), pojawiają się w potoku wypowiedzi średnio co drugie, trzecie słowo, spełniając funkcje interpunkcyjne. Większość z nich dotyczy oczywiście sfery seksualnej.

A że jest to zjawisko nienowe, dowiadujemy się z "Żywotów świętych młodzieńców" ks. Bolesława Żychlińskiego (Poznań 1927), który zwracał się do młodzieży męskiej: "Są pośród was nawet tacy, którzy sadzą się na żarty i dowcipy uwłaczające skromności; którym żadna rozmowa nie smakuje, jeżeli nie jest zaprawiona słowami na pozór niewinnemi, ale w gruncie rzeczy niewstydliwemi" (s. 144). Autor przeciwstawia im wzór św. Bernardyna, który "czy widział, czy słyszał coś obrażającego czystość, zaraz silny rumieniec wstydu występował na jego oblicze i oblewał je całe" (s. 141). Obawiam się, że dzisiaj św. Bernardyn nie mógłby chodzić ani do kina, ani do teatru.

Na pewno trzeba odróżnić wielość sytuacji, w której używa się słów uważanych powszechnie za nieprzyzwoite i łamiących normy społeczne. Pamiętam wypowiedź prof. Jana Miodka, który przypominał, iż są takie sytuacje komunikacyjne, gdy użycie wulgaryzmu jest uzasadnione. A czy konieczne - to już będzie zależało od osobistej wrażliwości. "Interpunkcyjne" użycie wulgaryzmów to zapewne jednoznaczne przekroczenie normy nie tylko językowej, ale i moralnej.

Ale wróćmy do przekleństwa, które w znaczeniu ścisłym polega na życzeniu obiektowi przeklinanemu niepowodzenia, klęski, złego losu, choroby czy śmierci. Kiedy przedmiotem przekleństwa jest Bóg, wtedy mamy do czynienia z bluźnierstwem, które Katechizm definiuje jako "wypowiadanie przeciw Bogu - wewnętrznie i zewnętrznie - słów nienawiści, wyrzutów, wyzwań, na mówieniu źle o Bogu, na braku szacunku względem Niego w słowach, w nadużywaniu imienia Bożego" (KKK 2148).

I tutaj przekleństwo właściwe łączy się z przekleństwem w znaczeniu potocznym. W wielu bowiem językach (np. francuskim czy hiszpańskim) jako przekleństw, czyli słów wyrażających wzburzenie, używa się imienia Bożego, a także pojęć z zakresu sacrum. Jak mówi Katechizm "przekleństwa posługujące się imieniem Boga bez intencji bluźnierstwa są brakiem szacunku wobec Pana" (KKK 2149), jest to bowiem wzywanie imienia Bożego "do rzeczy czczych". Język polski nie zna wielu tego typu przekleństw, ale przynajmniej dwa należy tu zacytować. Mało kto wie, że powszechne "O, rany!" czy "O, rany Julek" to pochodna przysięgi "Na rany Chrystusa!", a popularne w góralszczyźnie "krucafuks" pochodzi wprost od słowa "krucyfiks".

Jaki wniosek z tych rozważań? Im mniej wulgaryzmów, tym lepiej. Przeklinania ludzi i bluźnierstw względem Boga - nigdy. Są bowiem odwrotnością błogosławieństwa. A co do przekleństw zwanych wulgaryzmami, to na pewno z daleko idącym umiarem. A są tacy, co nigdy nie przeklinają i dają sobie radę w każdej komunikacyjnej sytuacji. Więc może lepiej przekleństw nie używać, niż wprawiać w zaczerwienienie interlokutorów?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2010