Człowiek-przedmiot

Warszawska Zachęta przypomina twórczość Barbary Zbrożyny, jednej z najciekawszych polskich artystek drugiej połowy XX wieku.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Zbrożyna, uczennica Xawerego Dunikowskiego, należy do tych artystów, którzy po Październiku otworzyli się na nowoczesność. Współzałożycielka Grupy 55, w 1957 r. wzięła udział w głośnej wystawie pt. "Rzeźba w ogrodzie". Eksperymentowała z formą. Od realistycznego obrazowania odchodziła w kierunku form coraz bardziej uproszczonych. Nigdy nie porzuciła jednak figuracji. Zawsze nadrzędne znaczenie miał dla niej człowiek, jego wymiar egzystencjalny, ale i fizyczny.

W 1968 r. artystka stworzyła "Sarkofag pamięci Jana Palacha". Po kilku latach powstał kolejny sarkofag, tym razem poświęcony zaszczutemu przez władze komunistyczne Pawłowi Jasienicy. W tym czasie niewielu artystów decydowało się na podobne manifestacje. Zbrożyna była także jednym z sygnatariuszy Listu 59 - protestu przeciw sławetnym poprawkom w konstytucji PRL dokonanym w 1976 r. Później włączyła się w działalność opozycyjną. Współtworzyła podziemny ruch kultury niezależnej. Zmarła w 1995 r.

Wystawa w Zachęcie jest niewielka. Zajmuje dwie sale, w których zebrano dwie dziesiątki prac - rzeźb i rysunków (w trzeciej prezentowane są filmy poświęcone artystce). Jedno pomieszczenie pogrążone jest w mroku. Skąpe światło oświetla jedynie poszczególne prace: dramatyczne, poświęcone przemijaniu i śmierci. Jest tu seria "Figur żałobnych", a także "Sarkofagi". Ludzka postać ulega zniekształceniu, przenicowaniu. To jedynie ślady ciała, jego strzępy, czasami sprowadzone do wymiaru przedmiotu codziennego użytku, organicznie z nim połączone. "Sarkofag pamięci Joanny Munk" to nagrobek, ale też ława ogrodowa, człowiek-przedmiot.

Drugą salę rozświetlono. Rzeźby ostro odcinają się od ścian pomalowanych na czerwono. Znalazło się tu "Macierzyństwo" z 1957 r., w którym uproszczone postacie układają się w figurę taneczną. Dobrze widać, jakie znaczenie miała dla Zbrożyny twórczość Henry’ego­ Moore’a. Obok znalazły się ważne rzeźby z lat 60. - "Figura nasłoneczniona" i "Słońce": niemal abstrakcyjne, pozbawione anegdoty. To jedne z najlepszych dzieł artystki.

Anna Maria Leśniewska, kuratorka wystawy, staranie wybrała prace. Zostały one efektownie wyeksponowane, co jest zasługą Ramana Tratsiuka. Dodatkowo towarzyszy im muzyka Krzysztofa Knittla, dedykowana pamięci artystki.

Warto docenić ten wysiłek. Jest jednak jakaś istotna trudność w mówieniu o sztuce Zbrożyny. Wydaje się zastygłą, muzealną formą, silne naznaczoną piętnem czasu. Obok prac świetnych są ewidentnie słabe. Może nie znaleziono dobrego klucza do tej twórczości, do uczynienia z niej czegoś więcej niż tylko szacownego zabytku? A przecież warto byłoby pokusić się o jej współczesne odczytanie.

Barbara Zbrożyna. Figury nasłonecznione, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa, wystawa czynna do 18 maja 2008 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008