Ładowanie...
Czarny protest w kwarantannie
Czarny protest w kwarantannie
15 i 16 kwietnia Sejm zajmie się obywatelskim projektem ustawy, zakładającym radykalne zaostrzenie dotychczasowych przepisów dotyczących aborcji. Uzasadniać go będzie Kaja Godek, przedstawicielka Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Zatrzymaj aborcję”, liderka akcji.
Projekt „Zatrzymaj aborcję” chce wprowadzenia zakazu aborcji w przypadku ciężkich wad płodu. Postuluje, by z obowiązującej ustawy z 7 stycznia 1993 r. „o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży” usunąć jedną z trzech przesłanek do przeprowadzenia legalnej aborcji: „gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.
W 2018 r. w polskich szpitalach wykonano 1076 legalnych aborcji (dane Ministerstwa Zdrowia). W przypadku około 98 procent z nich przyczynę do przeprowadzenia stanowiły właśnie ciężkie wady płodu.
Dlaczego teraz
Pojawienie się projektu zaostrzenia obowiązującej ustawy dotyczącej aborcji nie jest w Polsce nowością – od kilku lat temat cyklicznie powraca. A wraz z nim masowe protesty Polek.
Głośno wybrzmiewa dziś pytanie – dlaczego Sejm ma się zajmować tym projektem właśnie teraz, w czasie pandemii? Gdy z powodu społecznej izolacji nie można protestować na ulicach? Oskarżenia o cynizm i wyrachowanie obecnej władzy nie są rzadkością.
Duży wpływ na sprawę ma kalendarz legislacyjny. Obywatelski projekt zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji (pod którym zebrano ustawowe minimum 100 tys. podpisów) wpłynął do Sejmu 30 listopada 2017 r. Zgodnie z przepisami dotyczącymi inicjatyw obywatelskich, jeśli projekt nie został formalnie odrzucony przez Sejm danej kadencji, przechodzi do procedowania na kadencję kolejną. 22 listopada 2019 r. skierowano go do I czytania na posiedzeniu Sejmu. Posłowie muszą zająć się obywatelskim projektem do sześciu miesięcy po zgłoszeniu go do I czytania. Najbliższe, 10. posiedzenie Sejmu IX kadencji jest ostatnim terminem, by zgodnie z prawem to zrobić.
To dobrze, że obywatelskie projekty ustaw są procedowane zgodnie z prawem. Trudno jednak ignorować fakt, że wiele Polek i Polaków uważa zajmowanie się tym projektem w czasie pandemii za niedopuszczalne i nieodpowiedzialne.
Jak strajkować w czasie pandemii
Gdyby procedowanie projektu „Zatrzymaj aborcję” odbywało się w czasach nieepidemicznych, łatwo wyobrazić sobie, co działoby się na naszych ulicach. Doświadczenia lat poprzednich, kobiecych protestów z 2016 i 2018 r., pokazują, że w obliczu tak radykalnych projektów Polki wykazują się ogromną solidarnością i wytrwałością w walce o swoje prawa. Dziś, jeśli chcą protestować, muszą to robić inaczej.
„Zaprotestuj z nami przeciw polskiemu piekłu, przeciw piekłu kobiet, przeciw piekłu tych, którzy wolność kochają i rozumieją” – apelują w mediach społecznościowych Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która wraz z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet organizuje protest w czasie pandemii. Trwa on od minionego weekendu.
Polkom proponują protesty na miarę dzisiejszych możliwości: podsklepowy (by w kolejce po zakupy stanęły z transparentami), plakatowy (by przykleiły go w oknie lub na samochodzie), balkonowy, rowerowy lub samochodowy.
We wtorek 14 kwietnia na warszawskim rondzie Dmowskiego na godzinę zablokowano ruch samochodowy – znalazło się tam kilkaset protestujących, były transparenty przyklejone do szyb i wystawiane z okien samochodów czarne parasolki, symbol strajku z 2016 r.
Trudno jednak ograniczonymi pandemią środkami skumulować społeczną energię w stopniu porównywalnym z 2016 i 2018 r. Mimo wielu inicjatyw i akcji, które widać w internecie, na balkonach i pod sklepami spożywczymi, obecną akcję strajkową Polek dużo łatwiej będzie zdyskredytować. Jeśli ktoś, dla osiągnięcia własnych celów, będzie chciał to zrobić.
Cztery lata temu, tuż po pierwszym Czarnym Proteście, gdy na ulicach polskich miast i miejscowości we wspólnym celu spotkały się Polki o różnych światopoglądach, pytaliśmy je, dlaczego wzięły udział w nim udział. Katoliczki i ateistki, konserwatystki i feministki, matki i bezdzietne, singielki i żony, pracujące zawodowo i wykonujące pracę domową. Zwolenniczki liberalizacji prawa aborcyjnego i utrzymania obecnej ustawy. Co powiedziałyby dzisiaj?
Czarny protest trwa także teraz. I choć jest zupełnie inny niż te, które znaliśmy, jest równie potrzebny. Żeby po raz kolejny pokazać, że kwestie dotyczące aborcji nigdy nie powiny być przez władze traktowane instrumentalnie, do osiągnięcia doraźnych celów czy pozyskiwania sympatii konkretnych środowisk. Że nigdy nie powinny nawet sprawiać wrażenia, że są tematem zastępczym. Że zajmowanie się nimi w takich okolicznościach, jakie mamy teraz, to akt pogardy wobec wszystkich Polek.
CZYTAJ TAKŻE
ROZMOWA Z DOROTĄ MASŁOWSKĄ, PISARKĄ: Czarny protest jest zerwaniem z wyuczoną bezradnością i poczuciem, że tylko mężczyźni mogą mówić o poważnych sprawach.
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]