Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przez sześć festiwalowych dni kilkudziesięciu zaproszonych gości, reprezentujących najrozmaitsze dyscypliny nauki i sztuki, próbowało odpowiedzieć na najbardziej fundamentalne pytania: Czym są emocje? Jakie jest ich źródło? Jaką rolę powinny one odgrywać w naszym życiu?
Do tych problemów próbowano podchodzić na najrozmaitsze sposoby – odpytywano psychologów, psychiatrów, ale również neurobiologów i antropologów. Jednak biologia i nauka okazały się niewystarczającymi językami dla opisu czegoś tak skomplikowanego, jak ludzka emocjonalność. Dlatego też zwrócono się po pomoc do artystów i literatów, którzy w pewnym sensie analizą emocji (swoich i cudzych) zajmują się zawodowo. Nauka i sztuka to jednak wciąż za mało, dlatego pojawili się eksperci od tych sfer naszej codzienności, w których emocje bywają największe, czyli sportu i polityki. W pewnym momencie pojawił się nawet wizjoner-materiałoznawca oraz fizyk teoretyczny zajmujący się mikroświatem.
Co z tego wszystkiego wynikło? Przestrzeń emocji jest przestrzenią naszego wspólnego doświadczenia. Wydawałoby się, że nie ma nic bardziej oczywistego i trywialnego. Otóż kolejna edycja Copernicus Festival pokazała coś zupełnie odwrotnego. Choć emocje kształtują nas wszystkich (a zatem także to, jak wygląda nasz świat), to jednak bardzo trudno coś jednoznacznego i rozstrzygającego o nich powiedzieć. Czemu zatem tak bardzo potrzebujemy o nich rozmawiać? Dlatego, że jeżeli je przemilczamy i zostawiamy samym sobie, potrafią być bardzo niebezpieczne. Poddając się niezrozumiałym i nieuświadomionym emocjom, nie tylko wystawiamy się na niepotrzebny ból i przykrość, ale również na ryzyko bycia manipulowanym. Emocje są nam potrzebne – bez nich nasza egzystencja nie miałaby sensu – ale jeszcze bardziej potrzebne są nam narzędzia do ich kontroli. Copernicus Festival bez wątpienia nam ich dostarczył.