Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wczoraj na festiwalowych spotkaniach dominowała wielka polityka – kolejni goście rozmawiali, w rozmaitych kontekstach, o kondycji świata, szczególnie tego zachodniego, który coraz częściej nie radzi sobie z rozmaitymi wyzwaniami. Kolejny dzień przechwycił tę energię i rozpoczął się od spotkania, którego stawki nie sposób przecenić – chodzi oczywiście o rolę i znaczenie fikcji w w kreowaniu naszej, rodzimej rzeczywistości.
„Fikcja ma strukturę prawdy” – w taki sposób Katarzyna Trzeciak, która prowadziła dyskusję, odwróciła słynny cytat z Jacquesa Lacana, prowokując jednocześnie swoich rozmówców (Inga Iwasiów, Agnieszka Taborska, Grażyna Plebanek oraz Wit Szostak) do próby zdiagnozowania fikcjotwórczych mocy polskiej kultury. Z pewnością jest tak, że bez elementu fikcyjnego nie można w ogóle mówić o wartościach poznawczych – nawet w literaturze non-ficion kluczowy jest ten element, który spaja ze sobą nagie, reporterskie fakty.
CZYTAJ TAKŻE:
A Polska? Polska jest być może największą fikcją, podobnie jak wszystkie inne tożsamości narodowe – w tym sensie, że zbudowane z mnóstwa rozmaitych narracji i mitów, które jednocześnie pozwalają nam zadomowić się w przestrzeni, ale też bywają niebezpieczne i mylące. Ten zbiór opowieści jest bardzo niejednolity, bo zbudowany z różnych tradycji i języków. Z pewnością każdy członek tej „fikcyjnej” wspólnoty ma swoje własne typy i hierarchie – i to właśnie ta przestrzeń, w której kluczowa jest umiejętność selekcji konkurencyjnych opowiesci, jest przestrzenią na wskroś polityczną.