Ciężkie czasy dla Kościoła w Chinach

Komunistyczna Partia Chin wyznaczyła kierunek dla religii: mają one ulec sinizacji.

06.11.2017

Czyta się kilka minut

Podczas obchodów chińskiego Nowego Roku odwiedziłem znajomą katolicką rodzinę z prowincji Shaanxi w środkowych Chinach. Wieczorem pierwszego dnia wszyscy mężczyźni z rodziny udali się poza wioskę, gdzie pośrodku pola pochowani byli zmarli krewni (kobiety przychodzą tu osobno w trzeci dzień Nowego Roku). Po modlitwie i trzech tradycyjnych ukłonach przed przodkami rodziny, mój znajomy podpalił przy grobach fajerwerki, które według chińskich wierzeń mają odganiać złe duchy. To stara tradycja przejęta również przez tamtejszych katolików i przykład zakorzenienia chrześcijaństwa w chińskiej kulturze, czyli sinizacji.

W ciągu ostatniego roku temat sinizacji religii (zongjiao zhongguohua) był w Chinach wszechobecny. W całym kraju organizowano na ten temat konferencje, a oficjalne czasopisma publikowały artykuły propagujące ideę. Impulsem do tej dyskusji był wykład przewodniczącego ChRL Xi Jinpinga na temat polityki religijnej wygłoszony na konferencji roboczej Komunistycznej Partii Chin w kwietniu 2016 r. O konieczności dopasowania religii do chińskiej rzeczywistości przypomniał on również 18 października 2017 r. w referacie na XIX Zjeździe KPCh. Ten apel nie precyzuje jednak, o jakie dopasowanie i o jaką chińską rzeczywistość chodzi.

Jak to z religiami w Chinach było

Sinizacja religii przybywających do Chin dokonuje się od ponad dwóch tysiącleci. Każda z nich przechodziła proces interakcji i adaptacji w tamtejszej kulturze. Niektóre, jak nestorianizm w XIV w. czy judaizm w XVII w., utraciły własną tożsamość, roztapiając się w kulturze dominującej. Innym udało się przystosować, zachowując „depozyt wiary” i wzbogacając miejscową kulturę.

Szczególnie wartym uwagi jest proces sinizacji buddyzmu. Ta pochodząca z północnych Indii religia dotarła do Chin jeszcze przed naszą erą, a poprzez tłumaczenia buddyjskich tekstów na język chiński i rozwój własnych szkół, takich jak Chan (Zen), przeszła transformację i stała się „chińskim buddyzmem”. Jednocześnie kultura chińska przejęła wiele elementów buddyjskich w literaturze, filozofii i sztuce.

Inne były drogi sinizacji islamu. Ta religia, docierająca do Chin zarówno drogą morską, jak i lądową już od VII-VIII w., była długo uważana za wiarę arabskich kupców. Mimo że islam przyjmowały różne grupy etniczne, chińscy muzułmanie byli przez stulecia traktowani jako odrębna narodowość Hui. Choć dziś, po wiekach sinizacji, nie różnią się od Chińczyków Han wyglądem ani językiem, zachowali własną wiarę. Inne wielomilionowe muzułmańskie mniejszości narodowe, np. Ujgurzy, mocno podkreślają zarówno odrębność etniczną, jak i religijną, narażając się ze strony władz na zarzut separatyzmu.

Sinizacja nie jest obca również chrześcijaństwu w Chinach. Nestorianie, którzy przybyli z Persji do Chin w VII w., asymilowali wiele elementów chińskiej i buddyjskiej kultury, używając np. symbolu krzyża połączonego z kwiatem lotosu. Swoistą sinizację chrześcijaństwa proponował w XVI-XVII w. jezuicki misjonarz Matteo Ricci, doceniając bogactwo kultury chińskiej, w której należało wyrazić wartości chrześcijańskie. W ostatnich dziesięcioleciach inkulturacja chrześcijaństwa była wielokrotnie promowana przez Kościół katolicki, m.in. w dokumencie Synodu Biskupów w 1985 r.

Przymusowe dostosowanie

Jednak KPCh inaczej rozumie sinizację religii. Różnica ta związana jest z relacją państwa i religii w historii Państwa Środka. Jego władcy zawsze stali ponad religią i to oni określali, która nauka jest właściwa (zheng), a która jest herezją (xiejiao). Również dziś państwo jest suwerenem wszystkich religii, które z punktu widzenia rządu pełnią rolę służebną i są podporządkowane władzom.

Obecny apel o sinizację religii jest konsekwencją wzrostu świadomości narodowej Chińczyków oraz obawy władz przed zagraniczną infiltracją i religijnym separatyzmem. Wsparcie rozwoju religii z zagranicy jest uważane – wg słów religioznawcy Mou Zongjiana – za zagrożenie naruszające „religijną ekologię” Chin.

Po proklamacji ChRL w 1949 r. została sformułowana zasada tzw. trzech autonomii religii, niwelująca wpływy z zewnątrz: samozarządzanie (zakaz kierownictwa z zagranicy), samoutrzymanie (zakaz zewnętrznego finansowania) i samoewangelizacja (zakaz przyjmowania zagranicznych misjonarzy). Zasady te obowiązują organizacje religijne do dziś, umożliwiając władzom państwowym kontrolę zwłaszcza tych „problematycznych”: chrześcijaństwa, islamu i buddyzmu tybetańskiego.

Obecna definicja „sinizacji religii”, na nowo podkreślająca podporządkowanie religii polityce partii komunistycznej, nie jest niczym nowym, choć oznacza bardziej restrykcyjne egzekwowanie dotychczasowych zakazów. Obawy budzi natomiast jej zakres, zwłaszcza postulat sinizacji nauczania i moralności. Dotychczas władze ingerowały zwykle w sprawy administracyjne organizacji religijnych, nie interesując się prawdami wiary. Ostatnio jednak, we wrześniu 2017 r., przewodniczący Chińskiego Stowarzyszenia Buddystów otwarcie stwierdził, że wszystkie religie muszą zerwać z oryginalną kulturą i interpretacją swej nauki, i stworzyć nowy system nauczania w oparciu o kulturę chińską. Taka „sinizacja” oznaczałaby przymusowe dostosowanie nauczania głoszonego przez różne religie do doktryny KPCh.

„Nauka Kościoła musi roztopić się w kulturze chińskiej; musi aktywnie wprowadzać w życie fundamentalne socjalistyczne wartości; musi utwierdzać system socjalistyczny z chińską specyfiką. Tylko w ten sposób będzie możliwa prawdziwa ewangelizacja!” – tak wyjaśnił kierunek sinizacji chrześcijaństwa bp Józef Liu Xinhong w maju 2017 r. na spotkaniu z kapłanami i wiernymi diecezji Anhui. To samo dosadniej wyraził w lipcu 2017 r. na corocznym seminarium zorganizowanym przez państwowe Biuro ds. Religii bp Józef Ma Yinglin, przewodniczący chińskiej oficjalnej Konferencji Biskupów: sinizacja to wypełnianie tego, czego od religii wymaga Partia. ©

Autor jest werbistą, sinologiem, od 2012 r. dyrektorem Instytutu Monumenta Serica w Sankt Augustin w Niemczech, zajmującego się m.in. monitorowaniem sytuacji katolików w Chinach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2017