Ciekawość polska

Nie ma w polskim zastanawianiu się nad detalikami cielesności bliźniego fascynacji większej niźli obrzezanie i kierunek. Jestże ów obrzezańcem czy nie jest?

15.07.2013

Czyta się kilka minut

Ma ona w poprzek czy nie ma? Oba te pytania, idące przecie od szczegółu do ogółu, od podbrzusza mężczyzny i kobiety po wnioski natury ogólnej, padały i padają wszędzie – od chat po pałace, od wieków. To od obrzezanych zaczynają się i na ich mocy magicznej kończą dywagacje na temat kondycji świata, kontynentów, kraju, województwa i gminy. Obrzezanie jest bowiem wskaźnikiem najjaśniejszym i najwyraźniejszym z dostępnych w polskiej sztuce wnioskowania. Ta ciekawość w nielicznych chwilach bywa zaspokajana, a zaspokajaniu sprzyjało kilka mrocznych momentów w historii. Wciąż jest wielu, którym spać nie daje niemożność sprawdzenia, czy ma ktoś w poprzek. Jest czy nie jest ów obrzezany, takoż. Wydaje się, że najbardziej traumatyczne ze wszystkiego są okoliczności uniemożliwiające sprawdzenie. Stąd chyba najliczniejsze w świecie spisów listy obrzezanych, wciąż pracowicie sporządzane, i wciąż aktualizowane.

Od traum tych i niemożności nikt niemal wolny nie jest, a trauma ta to silnie stłumiona emocja. Tłumienie, jak wiemy, przynosi spore szkody w psychice, może nawet najgłębsze. Czasem, jak wiemy, stłumienie najlepiej zabić śmiechem i dowcipkowaniem. Dlatego gdy obrzezanie się zjawia w rozmowie, słyszymy tyle śmichów-chichów. Jest to też temat wymarzony, gdy inne przy stole wygasają, a atmosfera siada. Zagadka, kto ma w poprzek – trzeba rzec – jest kołem ratującym tradycyjną rodzinną niedzielę; to, a nie epickie próby zamykania w dzień święty supermarketów. Śmiech to zdrowie, a zdrowie jest najważniejsze – w tym przypadku porzekadła się sprawdzają, bez potrzeby umieszczania ich w laboratoriach pełnych badaczy.

Gdy nie do śmiechu, bo powaga dyskusji chichot wyklucza, obrzezany i ta, co ma w poprzek, stoją na pozycjach straconych i niewesołych. Czasem, rzadko, ratują obrzezanych herbarze i genealodzy, częściej, niestety, nie ratują. Obrzezanym, jak wiadomo, można być nie będąc rzezańcem; w poprzek można mieć, mając na wprost. Taki wniosek słychać, jak Polska długa i szeroka, jego istota tkwi w myśleniu w poprzek i w wyrzezanej przez rozmyślania pokoleń bruździe. Ważne w tej bruździe jest powszechne w Polsce pragnienie życia w specyficznie pojętej prawdzie. Na nic zatem świadectwa obrządków innych wyznań, na nic zeznania własne i cudze, niczym one są bowiem wobec przyzwyczajenia mas do owej prawdy, do piekielnego rytmu „rzezodisco” i marzeń o niebie pełnym tych, co mają w poprzek. Jest bardzo niewiele przypadków uzdrowień z tego stanu, żadne nie zdarzyło się na stadionie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2013