Afera o dezertera. Nowa książka Georgesa Pereca po polsku

Do niedawna uznawana za zbyt karkołomny wyczyn przekładowy książka Georgesa Pereca doczekała się w końcu pierwszego polskiego tłumaczenia autorstwa René Koelblena i Stanisława Waszaka, duetu zaprawionego w najtrudniejszych bojach.

06.12.2023

Czyta się kilka minut

George Perec / AFP / EAST NEWS
George Perec / AFP / EAST NEWS

„Cóż to za motorowerek z chromowaną kierownicą tam w głębi podwórza?” – pyta Georges Perec, wygrywając nieistniejący jeszcze konkurs na najdziwniejszy tytuł książki roku 1966. Z pewnością Bookseller-Diagram Prize – humorystyczny laur literacki przyznawany od 1978 roku – trafiłby właśnie do Pereca, gdyby powieść ukazała się dwanaście lat później. 

Przygody wojaka Pollaka 

W roku 1966 Perec ma już za sobą pierwsze próby literackie, w tym uznaną za zaginioną powieść „Les Errants” (Błądzący), kolejną, również nieodnalezioną – „J’avance masqué” (Kroczę zamaskowany) oraz wiele opowiadań i dramatów satyrycznych publikowanych w prasie. Jednak rozgłos przynoszą mu dopiero „Rzeczy” (1965) wyróżnione prestiżową nagrodą Renaudot. To w zasadzie jedyna książka Pereca, która została odebrana przez czytelników bez cienia humoru, jako realistyczny opis społeczeństwa konsumpcyjnego lat 60. (mimo że najważniejsze, zdaniem trzydziestoletniego pisarza, były tu językowe eksperymenty – pastisz składni Flauberta i parodie popularnych magazynów mody).

Wydana zaraz po „Rzeczach” powiastka „Quel petit vélo à guidon chromé au fond de la cour?” („Cóż to za motorowerek z chromowaną kierownicą tam w głębi podwórza?” – i był to, obiecuję, ostatni raz, gdy przytaczam tytuł w całości) powstała więc jako pierwszy nieśmiały dowód na to, że sytuacja historyczna czy stosunki społeczne są dla Pereca tylko źródłem koniecznej w literaturze anegdoty. 

W „Motorowerku” tłem historycznym jest wojna w Algierii prowadzona przez Francję w latach 1954–1962, zakończona uzyskaniem niepodległości przez francuską kolonię na mocy porozumienia w Évian. Perecowi po raz kolejny nie chodzi jednak o szczegółowy opis okropności wojny (choć trzeba przyznać, że 400 tys. ofiar odbiera mowę), lecz o obśmianie starego motywu wojskowej dezercji. 

Między innymi dlatego „Motorowerek” (któremu z daleka patronują „Przygody dobrego wojaka Szwejka” Haška) nie został dobrze przyjęty wśród tych, którzy spodziewali się grzecznej kontynuacji Flaubertowskiej stylistyki. Bezpośrednią inspiracją dla „Motorowerka” okazała się historia kolegi Pereca – Jacques’a Lederera (w książce – Henio Pollak), który podczas służby wojskowej w forcie Vincennes prosił o pomoc dla kumpla o dziwnym nazwisku „Kara...”, chcącego uniknąć wyjazdu na wojnę w Algierii. 

Problem tkwił rzecz jasna w uprawdopodobnieniu „niezdolności do służby wojskowej”, która w przypadku towarzysza broni (którego nazwisko zmienia się w książce w zależności od sytuacji: począwszy od Karaśwista, przez Karadygmat, Karakuku, Karafalk aż po Karanoję i Karakiri) miała przybrać formę urazu kończyny (górnej lub dolnej) w wyniku zmiażdżenia jej kołem wspomnianego motorowerka, którego właścicielem był sam sierżant Pollak.

My, Perec

Tak zaczyna się afera o dezertera, opowiadana głównie w „kumpelskiej” narracji pierwszej osoby liczby mnogiej („my, paczka zacnych ludzi, dzielnych jak Marignan, silnych jak Patos, subtelnych jak Artemis” – przedstawia się „po muszkietersku” Perec). W historię wprowadza nas więc „ferajna z Montparnasse’u”, która przez wzgląd na swego „przezacnego kumpla” Pollaka postanawia pomóc Karafalkowi (jego nazwisko „coś tam znaczyło i nie było mowy, by mogło łatwo wypaść z pamięci”). Rytm „epickiej opowieści prozą urozmaiconej rymowanymi ozdobnikami pochodzącymi od najznamienitszych autorów” (jak reklamuje Perec we wstępie) wyznaczają podróże Henia Pollaka, który wiedzie życie niczym Jekyll i Hyde – za dnia oddaje się wojskowym powinnościom jako sierżant, a wieczorami wskakuje na swój „pokaszlujący motorowerek” i wraca do rodzinnego Montparnasse’u. Tam zmienia się w „dziarskiego kawalira”, na którego czeka wspomniana grupa przyjaciół oraz ciepły pokoik ze stosikiem książek i uroczą „bogdanką”.

Intryga zmierza wprost do rozwiązania, a cała historia toczy się w atmosferze rozchichotania i sztubackich żarcików. Perec czyni przy tym liczne aluzje do swojej biografii, ale brak tym razem domniemanych nawiązań do znanej wszystkim historii o wojnie, Zagładzie i osieroceniu. W odróżnieniu od późniejszych powieści (przykładem niech będą „Zniknięcia”, „W albo wspomnienie z dzieciństwa” czy „Życie instrukcja obsługi”), „Motorowerek” pozostaje dziełem konsekwentnie niemelancholijnym. Perec raczy nas tu literaturą rozszczebiotania i dziecięcego zamiłowania do absurdu, czym wpisuje się w silnie obecną we Francji tradycję „karnawałowo-surrealistyczną”. „Motorowerek” stylistycznie przypomina niektóre z powieści herszta grupy OuLiPo Raymonda Queneau (przede wszystkim „Zazie w metrze”, szaloną opowieść o francuskiej Pippi Pończoszance wprowadzającej zamęt do życia porządnych paryżan) i to nieprzypadkowo, ponieważ właśnie publikacja „Motorowerka” sprawia, że Perec zostaje przyjęty do Warsztatu Literatury Potencjalnej. 

Główne składowe Perecowskiego świata: błazeński humor podszyty groteską, rozmiłowanie w grach i aluzjach językowych oraz szczególne zainteresowanie formalną stroną literatury (w „Motorowerku” aż roi się od intertekstualnych „mrugnięć okiem”, trzeba przyznać, że dziś już nie zawsze czytelnych) – doskonale zrymowały się z poetyką OuLiPo.

Na skrzyżowaniu ulicy Bretona z bulwarem Viana 

„Motorowerek” – przez niektórych uważany za mało znaczący wybryk w twórczości pisarza – stanowi z jednej strony dzieło osobne (najmniej w nim demonów wojennej przeszłości i „biograficznej obsesji”), z drugiej – wpisuje się w literacki kanon francuskiej „humorystyki” wyznaczony przez takie nazwiska jak choćby Rabelais, Jarry, Michaux, Vian, Queneau czy Topor (lista ta częściowo pokrywa się z autorami obecnymi w „Antologii Czarnego Humoru” André Bretona). Tak jak nie mamy większych wątpliwości co do „narodowego” charakteru humoru czeskiego czy angielskiego, pojęcie „francuskiego humoru” zostaje wciąż w sferze domniemań. „Motorowerek” jest jednym z ciekawszych świadectw tego, że humor we Francji mieści się „na skrzyżowaniu ulicy Bretona z bulwarem Viana” (u Pereca przewija się w innym kontekście motyw „skrzyżowania ulicy Viana z bulwarem Teilharda de Chardina”), łącząc w sobie szaloną wyobraźnię surrealistów z wyrazistością kryminalnej intrygi. 

Oprócz oczywistego ukłonu w stronę oulipijczyków (wart odnotowania jest tu Boris Vian, którego „Pianę złudzeń” Perec miejscami wręcz przepisuje), „Motorowerek” korzysta również ze stylistyki popularnych kryminałów – szczególnym echem pobrzmiewa tu twórczość Frédérica Darda, znanego w tamtym czasie autora humorystycznych powiastek o komisarzu San Antonio. Jest to połączenie raczej wyjątkowe, ponieważ nie mamy tu do czynienia ani z „czystym” surrealizmem (z jego nieodłącznym metafizycznym „naddatkiem” w postaci atmosfery grozy, snów, halucynacji i freudyzmu), ani z prymitywną formułą kryminałów w stylu noir

Raczej wesoła groteska

Udział elementów „nadprzyrodzonych” w efekcie komicznym (a więc na przykład gadających psów u Viana, cofającego się czasu u Jarry’ego czy „wyimaginowanej geografii” u Topora) w „Motorowerku” jest znikomy i zastąpiony raczej językowymi zabawami. Znajdziemy tu grafomańskie porównania rodem z gotyckich powieści („godziny snuły się powoli jak ziarnka gresu w klepsydrze”), raz po raz archaizowaną składnię („takowemi przemówił doń słowy”), dziecięce rymowanki („koniec kropka, idź do żłobka”) czy celowe powtarzanie wciąż tych samych absurdalnych szczegółów (kierownica – „chromowana”, motorowerek – „popierdujący”). 

Nie ma tu jednak, mimo wszechobecnej atmosfery groteski i absurdu, ani krzty frenezji i estetyki seansów spirytystycznych, przyćmionego światła, uśpionego erotyzmu czy złowrogiej metafizyki, jak zdarzało się niejednokrotnie w początkowych fazach surrealizmu. Perec przemalowuje Bretona dziecięcymi plakatówkami, starannie ukrywając wszelkie możliwe skojarzenia metafizyczne i uwypuklając codzienną, absurdalną stronę egzystencji. To w samej potoczności i trywialności życia dostrzega źródło humoru i jest tym samym najbliżej Rolanda Topora, innego spadkobiercy surrealizmu w wydaniu „’patafizycznym”. 

‘Patafizyka (według Alfreda Jarry’ego – „teoria urojonych rozwiązań” i „nauka o potencjalnych własnościach rzeczy”) patronuje wszelkim literackim działaniom, które swój początek biorą z zachwiania elementarnego poczucia oczywistości. Pod względem filozoficznym jest to podejście wręcz „antyfrancuskie”, gdyby Kartezjańską pewność wziąć za reprezentatywną koncepcję francuskiej filozofii. Gra z codziennym poczuciem pewności odbywa się najczęściej przez drobne „wybicia” z toku lektury, wtrącenia od czasu do czasu – jak to określił Vian – „dzyndz michałków”, które zaburzają płynność akcji (a to krzesła cierpiące na różne choroby, myśli zmieniające tory o 45 stopni, kormorany pływające stylem motylkowym – wszystko to przykłady z „Jesieni w Pekinie” Viana). Nie odgrywają one najczęściej żadnej większej roli w opowiadanej historii, występują „mimochodem”, wtrącają się dyskretnie i bez uprzedzenia, majaczą gdzieś w tle niczym sceneria realistycznego gościńca (w „Motorowerku” pojawia się stół, który wierci się podczas nakrywania). Świat ‘patafizyczny nasycony jest przez to czarnym humorem, który łamie społeczne obyczaje, a nawet „patafizykuje” elementarne prawa przyrody.

Śmiechem podszyty

Pomimo tego, że „Motorowerek” powstał na kanwie tragicznych wydarzeń politycznych, nie uderza w moralizatorskie tony. Śmiech Pereca nie jest podszyty dydaktyzmem ani chęcią wskazania na okrutne siły rządzące społeczeństwem. Owszem, znajdziemy w „Motorowerku” fragmenty otwarcie krytykujące francuską politykę (szczególnie tę, która zmusza obywateli, aby „poili swą krwią szlachetne wzgórza Afryki, które zrządzeniem wiekopomnej historii stały się ziemią francuską”). Każdy, nawet najdobitniejszy przytyk rozpływa się jednak w atmosferze pogodnej i nieskrępowanej wesołości. Ta niewymuszona swawolność daje szczególny efekt – świat staje się nagle dziwacznym teatrem kukiełkowym, pojedynkiem na miny, w którym „powaga”, „majestat” i „błazeństwo” to zwykłe potyczki na konwencje i języki. 

Perec to śmiertelny wróg sentymentalizmu, grający na nosie wielkim tematom egzystencji – w „Motorowerku” są nimi wojna i dezercja, w „Rzeczach” – konsumpcjonizm, a w „W albo wspomnieniu z dzieciństwa” – osobista biografia. „Motorowerek” „karnawalizuje” świat tradycyjnych wartości: „miłość” to tylko „uczucie mięty”, „przyjaźń” to wspólne pogaduchy w szynku, a „Wolność, Demokracja, Ludzkie Ideały i Socjalizm” zaliczają się do owych „Szurum-Burum”, o których gawędzi się miło przy kieliszku cointreau. Realna groza skrywająca się pod hasłem „wojsko” czy „Algieria”, czająca się śmierć i obcość świata, jaką przy odrobinie wysiłku można wyczuć w powieści Pereca, zostają przykryte cyrkowym namiotem, pod którym rozbrzmiewa złowrogi chichot. 

„Motorowerek” kończy się spisem figur stylistycznych i retorycznych sporządzonych przez samego autora (a będących pokłosiem fascynacji Pereca seminarium Rolanda Barthesa, w którym uczestniczył w latach 1963–1965). Oprócz klasycznych hiperboli, metonimii i anafor, które Perec odnajduje w swoim tekście, pojawiają się w indeksie wytwory jego szalonej wyobraźni: „kapucynada”, „ckliwość”, „bombastyczność”, a nawet „logodiareja” (połączenie „logorei” – słowotoku i „diarei” – biegunki). Perec po raz kolejny daje do zrozumienia, że napisany przez niego tekst jest tak naprawdę zbiorem figur-kukiełek, zaleceń i przyzwyczajeń tworzących sztuczny świat słów, konwencji i przepisów formalnych, a bohaterowie – Karakiri, Henio Pollak i ferajna z Montparnasse’u – to śmiejące się dziwnie i niepokojąco chimery, których kruchy żywot na pstrym motorowerku jeździ.

Literatura faktu i eseje, poezja, powieści i opowiadania. Recenzje nowości wydawniczych i rozmowy z twórcami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Afera o dezertera