Bunt młodych

KATARZYNA ZIELIŃSKA, socjolożka religii: Krytyka Kościoła wyrażana na ulicach to reakcja na mocno zhierarchizowaną strukturę i paternalistyczne podejście do świeckich.

16.11.2020

Czyta się kilka minut

„Odzyskajmy nasz Kościół” – protest katolików pod kurią biskupią w Krakowie, 10 października 2019 r. / JACEK TARAN
„Odzyskajmy nasz Kościół” – protest katolików pod kurią biskupią w Krakowie, 10 października 2019 r. / JACEK TARAN

ARTUR SPORNIAK: W polskich protestach uczestniczą głównie młodzi. Dlaczego?

KATARZYNA ZIELIŃSKA: Z moich obserwacji wynika, że dominuje młodzież ze szkół średnich oraz młodzi dorośli. Ich bunt jest wielowątkowy i należy go rozumieć szerzej niż tylko jako niezgodę na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Wątek dotyczący wprost aborcji wyzwolił wściekłość przeciwko temu, co się w ogóle w Polsce dzieje, a zwłaszcza przeciwko sposobowi sprawowania władzy, w tym bratania się władzy politycznej z Kościołem katolickim. Chodzi o bezpodmiotowe traktowanie ludzi przez obie instytucje: i państwo, i Kościół.

Napisy na transparentach oprócz wściekłości („Kuria mać!”) i poczucia opresji („Zajmijcie się ciałem Chrystusa!”) wyrażają też lęk przed przyszłością, np. hasło: „Mam 12 lat, liczę na lepszy świat”.

Przypominając sobie protesty z ostatnich lat, nie pamiętam, żeby któryś z nich był aż tak naładowany emocjami. Świadczy to rzeczywiście o doświadczanej opresji. Świeccy wierzący nie tylko są z góry traktowani przez hierarchię, ale ma ona też wpływ na ich życie poprzez sojusz z władzą. W ten sposób dotyka także osoby niewierzące. Stąd wściekłość i jednych, i drugich.

Przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki w pierwszych dniach protestu zaznaczał, że to przecież nie do Kościoła powinno się mieć pretensje, bo to nie on stanowi prawa. To znamienna wypowiedź. Oczywiście, że hierarchia ma prawo wyrażać swoje stanowisko i kierować je do osób będących członkami i członkiniami Kościoła. Ma prawo także wypowiadać się na temat prawa. Ale abp Gądecki pomija ważny aspekt polskiego kontekstu: głos hierarchów jest szybko podchwytywany przez rządzących polityków. Zwykle też na wyrażaniu samych opinii przez hierarchów się nie kończy.

Przypomnijmy, że kiedy były procedowane ustawy dotyczące in vitro, hierarchowie grozili ekskomuniką tym politykom, którzy nie będą głosować po ich myśli. I właśnie oczekiwanie ze strony Kościoła, że jego nauki powinny przełożyć się na stanowione prawo, jest w Polsce mocno kontestowane.

Poza tym doświadczenie opresji młodzi wynieśli też z lekcji religii – mam na myśli prowadzenie katechezy z odgórnym przekazywaniem treści i traktowaniem uczniów przedmiotowo bez pozostawiania im przestrzeni wolności.

Jeszcze do niedawna z badań wynikało, że młodzi są liberalni w sprawach seksu z wyjątkiem aborcji. W 2016 r. na tych łamach dyrektorka CBOS prof. Mirosława Grabowska mówiła: „Co ciekawe, młodsi są bardziej restrykcyjni niż starsi. Także zmiany w czasie są wyraźnie w kierunku ­pro-life”. To się zmieniło?

Faktycznie, z badań wynika, że mniej więcej od 2012 do 2016 r. zaznaczyła się w naszym społeczeństwie tendencja, by w mniejszym stopniu akceptować aborcję. Przede wszystkim chodziło o przesłankę wykreśloną teraz przez Trybunał Konstytucyjny. Był to prawdopodobnie efekt intensywnych działań ruchów anti-choice, jak je nazywam. W tym okresie pojawiały się liczne inicjatywy promujące albo ograniczenie, albo całkowity zakaz aborcji.

Ale w 2016 r., kiedy wybuchają pierwsze protesty kobiet, sytuacja się zmienia. Badania po marszach czarnych parasolek różnią się od tych z początku 2016 r., na które powołuje się jeszcze prof. Grabowska. Dlaczego? Wydaje się, że Strajk Kobiet i czarne marsze stworzyły przestrzeń publiczną, w której różne doświadczenia kobiet mogły zostać wyartykułowane. Do tego momentu aborcja była przedstawiana przy pomocy języka dyskursu antyaborcyjnego. Po tym momencie kobiety zaczynają rozmawiać o swoich doświadczeniach bardziej otwarcie i za pomocą innego języka.

I okazało się, że problem jest bardziej skomplikowany?

Dokładnie. W publicznej świadomości zaczyna się kształtować trochę inny obraz tego, czym jest aborcja – okazuje się, że tej rzeczywistości nie da się do końca opisać zero-jedynkowo, jak czynią to ruchy antyaborcyjne.

Wielu protestujących pytanych przez dziennikarzy odpowiada, że nie są za aborcją.

Gdyż bardziej chodzi im o możliwość wyboru. To też w takiej skali nowe zjawisko, na które wpływ ma zapewne kontekst. W pandemii wiele decyzji władza podejmuje bez zrozumiałych dla ludzi przesłanek. Co chwilę są bez większej logiki wprowadzane nowe zakazy. O zniesieniu przesłanki odnoszącej się do upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu także zdecydowano ponad głowami ludzi. Ważne rozstrzygnięcie w sprawie jednego z konstytutywnych dla polskiego społeczeństwa sporu zostało dokonane bez otwartej debaty w Sejmie.

Wskaźniki religijności młodych są różne w dużych miastach i małych miejscowościach. Na przykład w tych pierwszych na katechezę w 2018 r. uczęszczało 44 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych, a w tych drugich aż 78 proc. Protesty ogarnęły także małe miejscowości. Czy to zapowiedź zmian?

Już przy pierwszych marszach czarnych parasolek widać było mobilizację małych miast. Oczywiście teraz skala protestów jest tam znacznie większa. To rzeczywiście ciekawe, bo przed 2016 r. protesty kobiet inicjowane były zwykle w miastach, gdzie działają organizacje feministyczne. A poza tym w dużym mieście łatwiej być anonimowym. Wyjście na ulicę w Jaśle czy Przeworsku, a wyjście w Krakowie – to inne doświadczenia. Obecnie widać, że gniew i złość budzą się u młodych także na prowincji.

Co do religijności młodych, w ostatnim czasie nastąpiło międzypokoleniowe załamanie. Wykazały to badania Pew Research Center z 2018 r. przeprowadzone w 106 krajach. Polska okazała się liderem w spadku uczestnictwa w niedzielnej mszy między osobami w wieku powyżej i poniżej 40 lat (55 proc. i 26 proc.) oraz w spadku uznania wiary za bardzo ważny element w życiu (40 proc. i 16 proc.). To niezwykłe, jeśli weźmiemy pod uwagę historyczny kontekst Polski. Procesy sekularyzacyjne w naszym kraju przebiegały dotąd bardzo wolno. Nestor socjologów religii ks. Janusz Mariański z KUL mówił o pełzającej sekularyzacji. Teraz to się zaczęło zmieniać, mimo że mamy religię w szkołach, gdzie katolicyzm w jakimś stopniu organizuje czy nawet narzuca dynamikę życia szkolnego. Co się zatem dzieje, że młodzież od tego próbuje uciec?

Jakieś hipotezy?

Badania Mirosławy Marody na temat wartości dominujących w polskim społeczeństwie pokazują, że doświadczamy przejścia od troski o wartości materialne i ekonomiczne bezpieczeństwo do zainteresowania wartościami postmaterialnymi. Związane jest to z ekonomicznym rozwojem naszego kraju. Społeczeństwa, które odchodzą od lęku dotyczącego egzystencji i codzienności, często przesuwają zainteresowania w kierunku takich wartości, jak prawa człowieka, prawa kobiet, ochrona środowiska.

Czy religia do nich należy?

Wartości postmaterialne wiążą się z odchodzeniem od religii, są elementem procesu sekularyzacji. W Europie Zachodniej te zjawiska zaczęły się w latach 60. XX w. Stąd dziś wskaźniki tradycyjnej, kościelnej religijności są w tych krajach dużo niższe niż w Polsce. Być może właśnie zaczęliśmy tego procesu doświadczać u nas.

A inne czynniki?

Kolejnym jest wpływ specyfiki katolicyzmu polskiego. Kościół w zachodnich społeczeństwach po II wojnie światowej musiał się mierzyć z sekularyzacją. Odpowiedzią na to był poniekąd Sobór Watykański II, który próbował dostosować Kościół do współczesności. W Polsce nie doświadczaliśmy tych procesów. Kościół zajęty był walką o wolność i nie musiał się martwić, że wierni przestaną przychodzić na msze i dawać na tacę. Zaspokajał nie tylko potrzeby religijne, stawał się także parasolem ochronnym w zmaganiach z opresyjnym reżimem.

Młodzi już w ten sposób nie kojarzą Kościoła. Dlatego odchodzą?

Nie kojarzą, ale teraz borykają się z Kościołem, który się nie zreformował, bo nic z zewnątrz go do tych reform nie pchało. Nie musiał dokonywać wewnętrznej demokratyzacji, by dostosować się do nowoczesności. Przeciwnie, czasy PRL zamroziły jego przedsoborową mentalność. To widać np. w znikomej roli świeckich w strukturach kościelnych.

Robiłam badania wśród polskich katolików i katoliczek w Szwecji. Polscy imigranci mówili, że tam są zupełnie inni księża – oni muszą się liczyć ze świeckimi, bo inaczej świeccy przestaną przychodzić do kościoła. Jest inny niż w Polsce stosunek księży do świeckich i inne miejsce świeckich w strukturach parafii. Być może brak tego włączenia skutkuje obecnie obserwowanym odejściem młodych Polaków i Polek od Kościoła. To reakcja na mocno zhierarchizowaną strukturę i paternalistyczne podejście do świeckich. Znamienne, że to właśnie młodzi zorganizowali w zeszłym roku inicjatywę „Odzyskajmy nasz Kościół” (zapalnikiem stały się protesty przeciwko abp. Sławojowi Leszkowi Głódziowi), w której domagają się włączenia w struktury, dialogu wewnątrz Kościoła i większej jego demokratyzacji.


Czytaj także: Paulina Górska, Marcin Napiórkowski: Niepodległość nieparlamentarna


Odpowiedzi na tę inicjatywę ze strony hierarchii właściwie nie było. To kolejne potwierdzenie braku zainteresowania młodymi i ich zrozumienia. Nie dziwmy się, że oni odchodzą. Nie widzą miejsca dla siebie, bo to, co oferuje hierarchia, im już nie odpowiada.

Trzecim czynnikiem jest powiązanie Kościoła z polityką, które stwarza mieszankę wybuchową. Młodzi widzą w Kościele partnera „w zbrodni” opresyjności władzy.

A jakie znaczenie ma to, że buntuje się pokolenie internetowe?

Znaczenie ma już sam fakt, że są młodzi. Różne badania z zakresu socjologii religii pokazują, że w życiu religijnym istnieją cykle. Młodzież najczęściej jest mniej religijna niż np. osoby, które zakładają rodziny i mają dzieci. Rodzice wracają do religijności, gdyż uważają ją za ważny element socjalizacji dziecka. I oczywiście w starszym wieku mamy tendencję do tego, żeby być bardziej religijnym, gdyż religia pozwala lepiej radzić sobie z lękiem przed nieuniknionym końcem życia.

Paradoksalnie w Polsce to się dotychczas nie sprawdzało – młodzież była o wiele bardziej religijna niż w innych krajach i nie zaznaczały się tak silne różnice pokoleniowe. W tej chwili wygląda na to, że zaczynamy mieć podobne charakterystyki religijności, co w innych krajach Zachodu.

A fakt, że młodzi nie znają świata bez internetu?

To na pewno ma wpływ. Dzisiaj młodzi mają egalitarny dostęp do wiedzy, również religijnej. Mogą błyskawicznie różne rzeczy sprawdzać, dlatego bycie księdzem nie daje automatycznego autorytetu. Atrakcyjny jest też inny przekaz. Kto umie się nim posługiwać, jest słuchany.

Jak ojciec Adam Szustak.

On „spłaszcza” relacje, skraca dystans pomiędzy młodzieżą a sobą – nie mówi „z góry”. To nie jest normą w Kościele, gdzie hierarchiczność zdaje się być główną zasadą porządkującą relacje z wiernymi.

Badania pokazują, że wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych najbardziej wzrosła liczba niewierzących: z 5 proc. w 1996 r. do 17 proc. w 2019 r. Jaka jest jednak religijność pozostałych 83 proc.?

Dane wskazują na proces indywidualizacji wiary. Nadal wielu młodych deklaruje wiarę w Boga, ale nie odczuwa potrzeby chodzenia do kościoła. Dwoje socjologów z UW – Sławomir Mandes i Maria Rogaczewska – opublikowało w 2013 r. ciekawy artykuł: „Ja nie odrzucam Kościoła katolickiego, Kościół katolicki odrzuca mnie”. Pisali o niedopasowaniu oferty religijnej do potrzeb współczesnych młodych ludzi.

To tłumaczy, skąd się bierze indywidualizacja wiary. Młodzi szukają czegoś, co jest bardziej dostosowane do ich estetyki i emocjonalności. Znajdują to w indywidualnych praktykach, w niektórych wspólnotach albo korzystają z „religijnych festiwali”. Światowe Dni Młodzieży są tego rodzaju festiwalową wersją religijności. To jednak bardzo specyficzny rodzaj doświadczenia religijnego: emocjonalny, intensywny i chwilowy. Pytanie: ilu z uczestników ŚDM chodzi co tydzień do kościoła? Młodzi odrzucają praktyki zinstytucjonalizowane i narzucone, i szukają praktyk mniej formalnych, bardziej zindywidualizowanych, lepiej dopasowanych do ich emocjonalności i potrzeby samoekspresji.

A jaka grupa młodych została w domu i nie chodzi na protesty? Czy wśród młodych też są podziały na „dwa plemiona”?

Moim zdaniem tak – dowodem Marsz Niepodległości. Ci, którzy na niego chodzą, mają inną koncepcję narodu i wspólnotowości, miejsca katolicyzmu w niej, a także roli kobiet we wspólnocie narodowej.

Czy to się uwidacznia w badaniach?

Ok. 8 proc. określa się jako osoby głęboko wierzące. Więc ci młodzi są mocno zaangażowani, tylko pytanie: w co? Czy kościołów podczas protestów broniły właśnie te osoby? Czy raczej przychodzili tam ci, którzy traktują katolicyzm jako „marker tożsamości”? Takie ujęcie wybrzmiało w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego: katolicyzm jest istotą polskości. Część młodych traktuje religię podobnie. Ale jest też na pewno grupa młodych religijnie zaangażowana – np. członkowie wspólnot oazowych. Ich widać choćby w takich społecznych mobilizacjach, jak „Różaniec do granic”.

W badaniach Ireny Borowik z 2016 r. ujawniła się tendencja do wyrównywania się wskaźników religijności młodych kobiet i młodych mężczyzn. Dla Kościoła powinno być to niepokojące, gdyż to głównie matki przekazują religijność dzieciom.

Kobiety się emancypują. Z badań w Wielkiej Brytanii wynika, że religijność kobiet aktywnych zawodowo zaczęła przypominać religijność mężczyzn. Kobiety, przełamując przypisanie do funkcji opiekuńczych, zaczęły się sekularyzować, co przełożyło się na zerwanie pokoleniowego przekazu religijności. Wówczas sekularyzacja gwałtownie przyśpieszyła.

Wydaje się, że w Polsce ujawniają się podobne procesy. Badania przeprowadzane u nas pokazują, że młode Polki są bardziej wyemancypowane niż młodzi Polacy. Kobiety zaczynają w większym stopniu kwestionować religię. Z kolei katoliczki zaczynają domagać się większego uznania w Kościele i dopuszczenia ich do tych funkcji, które są dla nich formalnie dostępne. W Polsce kobiety nawet do takich funkcji nie są dopuszczane. Wielką rzadkością są np. ministrantki czy kobiety na wyższych stanowiskach w kurii. Nie bez znaczenia pozostaje mobilność młodych. Gdy wracają z zagranicznych podróży, przywożą doświadczenia Kościoła, w którym kobiety są bardziej widoczne i uznane w strukturach kościelnych. Dlatego młode katoliczki są coraz bardziej świadome swoich praw.

Ciekawe, że w ostatnich protestach uczestniczy też wielu młodych mężczyzn. Czy to znaczy, że będą oni bardziej zaangażowani w walkę o prawa kobiet i bardziej partnerscy w relacjach? Być może to znak, że także młodzi Polacy zaczynają się emancypować w stosunku do obowiązujących modeli męskości.

Młodych razi też walka hierarchii z osobami LGBT+.

To wyraz owego niedostosowania do obecnych czasów.

Jaka przyszłość czeka Kościół w Polsce?

Przykład krajów zachodnich pokazuje, że sekularyzacja u nas może się pogłębić, jeśli Kościół nie podejmie jakichś działań naprawczych. Chodziłoby m.in. o zrealizowanie wskazań Soboru Watykańskiego II np. co do roli świeckich w Kościele. Teraz wydaje się to coraz trudniejsze, bo hierarchia traci zaufanie wiernych z powodu kryzysu pedofilskiego. ©℗

KATARZYNA ZIELIŃSKA jest profesorką nadzwyczajną w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się socjologią religii, kwestiami z pogranicza religii i polityki oraz zagadnieniami związanymi ze społeczno-kulturową tożsamością płci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2020