Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw w wyborach do Parlamentu Europejskiego rządząca Partia Socjaldemokratyczna (PSD) dostała 23 proc. głosów – co oznacza, że jej poparcie w ciągu trzech lat stopniało prawie dwukrotnie. Bardzo dobry wynik uzyskały Partia Narodowo-Liberalna, z której wywodzi się prezydent Klaus Iohannis (28 proc.), i nowa siła w tamtejszej polityce, którą jest koalicja ugrupowań proeuropejskich i antysystemowych – Związku Zbawienia Rumunii i Partii Plus (23 proc.). W odbywającym się równolegle referendum obywatele odrzucili rządowy projekt reformy wymiaru sprawiedliwości.
Następnego dnia rumuński odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego podtrzymał wyrok 3,5 roku dla szefa PSD: Liviu Dragnea został skazany za fikcyjne zatrudnienie działaczek partyjnych, gdy był szefem samorządu w rodzinnej prowincji. W drodze do więzienia towarzyszył mu fetujący tłum. Dragnea, na którym wcześniej ciążył wyrok w zawieszeniu za wyborcze nadużycia, od chwili objęcia władzy próbował przejąć kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości i związać ręce organom zwalczającym korupcję. Wywołało to potężny sprzeciw społeczny. Konflikt z Komisją Europejską pchnął go w stronę anty- unijnego i konserwatywnego populizmu. Teraz, po upadku Dragnei, PSD bez wątpienia zmieni kurs w polityce europejskiej. Liderzy PSD wiedzą już, że w ich kraju polityka konfrontacji z Unią nie przynosi efektów. A przed nimi wybory prezydenckie i parlamentarne. ©
Czytaj także: Piotr Oleksy: Kusząca wizja nowej "trzeciej drogi"