Boska Różnorodność

Papież Franciszek często robi przełomowe dla Kościoła rzeczy bez głośnych zapowiedzi, niejako przy okazji. Właśnie mamy do czynienia z kolejnym takim przełomem.

11.02.2019

Czyta się kilka minut

Franciszek uczestniczy w międzyreligijnym spotkaniu dla pokoju w Dhace w Bangladeszu, 1 grudnia 2017 r. / OSSERVATORE ROMANO / EIDON / FORUM
Franciszek uczestniczy w międzyreligijnym spotkaniu dla pokoju w Dhace w Bangladeszu, 1 grudnia 2017 r. / OSSERVATORE ROMANO / EIDON / FORUM

Okazją była wizyta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W jej trakcie papież podpisał wraz z wielkim imamem uniwersytetu Al-Azhar deklarację „O ludzkim braterstwie”. Zawiera ona wiele ważnych i ciekawych wątków społecznych, politycznych i religijnych. Ale z punktu widzenia katolickiego podejścia do religii rewolucyjny jest jeden akapit.

„Wolność jest prawem każdej osoby: każda jednostka cieszy się wolnością wyznania, myśli, wyrażania i działania. Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka jest chciany przez Boga w Jego mądrości, poprzez którą stworzył on ludzi. Ta właśnie Boska mądrość jest źródłem, z którego wypływa wolność wyznania i wolność do bycia różnymi. Stąd należy odrzucić przymus przynależności do konkretnej religii lub kultury, jak również narzucanie kulturowych sposobów życia, których inni nie akceptują” – czytamy.

Ku wolności sumienia

Głównym tematem deklaracji jest wolność, a zwłaszcza wolność religijna. Kluczowe jest jednak to, że papież wraz z imamem uznają, że to Bóg chce wielości i różnorodności religii.

Aby dostrzec, jak wielka zaszła tu zmiana, warto przypomnieć sobie nauczanie rzymskiego Magisterium sprzed niespełna 200 lat. W encyklice Grzegorza XVI, „Mirari vos”, wydanej w 1832 r., możemy przeczytać takie słowa: „Ze stęchłego źródła indyferentyzmu wypływa również owo niedorzeczne i błędne mniemanie, albo raczej omamienie, że każdemu powinno się nadać i zapewnić wolność sumienia”. Potępienie wolności sumienia i wypływającej zeń wolności wyznania powtórzył kilkakrotnie późniejszy papież, Pius IX – w encyklikach „Qui pluribus” (1846) i „Quanta cura” (1864) oraz w towarzyszącym tej ostatniej „Syllabusie błędów”. Takie stanowisko papieskiego Magisterium wydawało się trwałe i niezmienne.

Dopiero Sobór Watykański II zmienił nauczanie Kościoła w tej kwestii. W deklaracji o wolności religijnej „Dignitatis humanae” (1965) ojcowie soborowi stwierdzili, że „osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej”, tj. „że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia”. Następnie zaś wyjaśniają, że choć ludzie są „obowiązani moralnie do szukania prawdy, przede wszystkim w dziedzinie religii”, to tego „zobowiązania nie zdołają wypełnić w sposób zgodny z własną swą naturą, jeśli nie mogą korzystać zarówno z wolności psychologicznej, jak i wolności od zewnętrznego przymusu”.

Nauczanie soborowe wiązało się z radykalną zmianą antropologiczną. Kościół uznał, że „prawda narzuca się nie inaczej, jak tylko siłą samej prawdy”, oraz że poszukiwanie prawdy może dokonywać się tylko w pełni wolności. Zmienił się także stosunek do innych religii – ale tu soborowa zmiana była mniejsza.


PODKAST POWSZECHNY | Podpisana właśnie wspólna deklaracja papieża Franciszka i Wielkiego Imama uniwersytetu Al-Azhar zawiera rewolucyjny akapit. Rozmawiamy o nim z teologami - publicystami "Tygodnika", Zuzanną Radzik i Piotrem Sikorą. WEŻ, SŁUCHAJ! >>>


Ambiwalencja Magisterium

Z jednej strony w deklaracji stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich „Nostra aetate” Sobór przyznał, że „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte” i że doktryny innych religii „nierzadko odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”.

Z drugiej strony wszystkie dokumenty soborowe, które traktowały o innych religiach, zdecydowanie podkreślały różnicę pomiędzy nimi a chrześcijaństwem. Tamte odbijają promień Prawdy – mówiły – ale pełnia Prawdy jest obecna tylko w chrześcijaństwie. Jak głosi wspomniana deklaracja „Dignitatis humanae”: „Najpierw więc oświadcza święty Sobór, że sam Bóg ukazał ludzkości drogę, na której Jemu służąc ludzie mogą osiągnąć w Chrystusie zbawienie i szczęśliwość. Wierzymy, że owa jedyna prawdziwa religia przechowuje się w Kościele katolickim i apostolskim, któremu Pan Jezus powierzył zadanie rozszerzania jej na wszystkich ludzi”.

Stosunek posoborowego kościelnego Magisterium do religii niechrześcijańskich był więc – można rzec – ambiwalentny. Nie uznawało ono ich już (jak to często w przeszłości) za coś złego, rezultat grzechu i odwrócenia się ludzi od prawdziwego Boga. Z trudem jednak dostrzegało w innych religiach pozytywne działanie Boga.

Przed Franciszkiem najdalej poszedł tu Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris missio”. Napisał w niej, że Duch Boży „znajduje się u samego źródła egzystencjalnych i religijnych pytań człowieka”, a „obecność i działanie Ducha nie dotyczą tylko jednostek, ale społeczeństwa i historii, narodów, kultur, religii”. Papież podkreślał jednocześnie, że to działanie Ducha w religiach zmierza ku jakiemuś wypełnieniu i połączeniu religii w Kościele. Co więcej – nauczanie papieskie z „Redemptoris missio” zostało w świadomości społecznej (także kościelnej) przesłonięte przez dokument Kongregacji Nauki Wiary „Dominus Jesus”.

„Dominus Jesus” uznał bowiem religie niechrześcijańskie za rezultat poszukiwań tylko ludzkich. Wiara chrześcijańska w tej perspektywie „jest przyjęciem przez łaskę prawdy objawionej”, zaś „wierzenie w innych religiach to ów ogół doświadczeń i przemyśleń, stanowiących skarbnicę ludzkiej mądrości i religijności, które człowiek poszukujący prawdy wypracował”, jest ono więc „doświadczeniem religijnym poszukującym dopiero absolutnej prawdy i nie wyrażającym jeszcze przyjęcia objawiającego się Boga”.

Koncepcja „Dominus Jesus”, choć jawnie sprzeczna z wizją wyrażoną w dokumencie wyższej rangi, jaką była encyklika „Redemptoris missio”, zdominowała podejście Magisterium do innych religii oraz do teologów zaangażowanych w dialog międzyreligijny i rozwijających teologię religii. Większość z tych teologów dostrzegała Boże działanie w religiach, a wielu dochodziło nawet do wniosku, że wielość i różnorodność dróg do Boga jest czymś dobrym, przez Niego samego chcianym. Za rozgłaszanie takich poglądów teologowie ci byli jednak często strofowani przez Kongregację Nauki Wiary.

Sam Franciszek – jak niedawno przypomniał na łamach „Tygodnika Powszechnego” Józef Majewski – powrócił do wizji „Redemptoris missio”, formułując ją w adhortacji „Evangelii gaudium” jeszcze wyraźniej niż Jan Paweł II: „z powodu sakramentalnego wymiaru łaski uświęcającej działanie Boże w nich [niechrześcijanach] zmierza do stworzenia znaków, ­obrzędów, świętych form wyrazu, które zbliżają niechrześcijan do wspólnotowego doświadczenia drogi prowadzącej do Boga” i wprost uznał, że to Duch Święty stwarza symboliczne i rytualne religijne tradycje. W konsekwencji w encyklice „Laudato si” nie bał się zaprosić niechrześcijan do wspólnej, międzyreligijnej modlitwy.

Krok dalej

Lecz podpisana przez papieża w Dubaju deklaracja zawiera myśl będącą zdecydowaną zmianą nawet wobec jego poprzednich dokumentów. Jeśli bowiem wielość i różnorodność religii jest zamysłem mądrości Boga, to znaczy, że Historia Zbawienia nie musi zmierzać w Jego zamyśle do sytuacji, w której wszyscy ludzie staliby się wyznawcami jednej religii – w tym także chrześcijaństwa. I my nie powinniśmy więc dążyć do takiego religijnego ujednolicenia ludzkości.

Jeśli – jak są tego świadomi sygnatariusze deklaracji – wolność wyboru wiary zakorzeniona jest właśnie w przez Boga chcianej i wymyślonej religijnej różnorodności, to nie jest niczym złym, jeśli ktoś wybiera inny sposób czczenia Stwórcy niż nasz i inną drogę do Niego niż ta, którą my idziemy. Czyli nie musi być wcale źle, gdy ktoś nie staje się chrześcijaninem, lecz idzie ku Bogu drogą innej religii.

Najwłaściwszym sposobem odniesienia między wyznawcami różnych religii jest – jak podkreśla podpisana w Dubaju deklaracja – dialog, prowadzący do wzajemnego zrozumienia, kultury tolerancji, akceptacji innego i wspólnego życia w pokoju. Elementem takiego dialogu jest też dawanie świadectwa własnej wierze. Jego celem nie jest jednak konwersja drugiego do wspólnoty świadczącego, lecz wsparcie go w jego własnej drodze do Boga, w formie, jaką w wolności wybierze.

Ile autorytetu

Dla katolików oznacza to jednak konieczność zadania kilku ważnych pytań. Po pierwsze, jaki stopień autorytetu ma papieskie nauczanie wyrażone w deklaracji ogłoszonej wspólnie z muzułmańskim imamem? Po drugie – jak odnieść się do faktu zmiany w postawie Magisterium Kościoła? Po trzecie wreszcie – jak chciana przez Boga wielość religii ma się do jedynego pośrednictwa Chrystusa?

Odnośnie do pierwszej kwestii trzeba zauważyć, że Franciszek wyraźnie korzysta ze swojego przywileju wypowiadania się w imieniu całego Kościoła katolickiego. Wskazuje na to choćby uroczyste zdanie z początkowych partii dokumentu: „Al-Azhar al-Sharif i muzułmanie Wschodu i Zachodu wraz z Kościołem katolickim i katolikami Wschodu i Zachodu deklarują…”.

Z drugiej strony deklaracja kończy się wezwaniem: „Al-Azhar i Kościół katolicki proszą, by ten dokument stał się przedmiotem badań i refleksji…”. Można powiedzieć, że – zgodnie z głoszoną przez siebie wizją – sygnatariusze dokumentu nie chcą niczego nikomu narzucać, lecz pragną zainspirować do samodzielnych poszukiwań i do wyrobienia sobie w procesie wolnej refleksji własnego zdania. Jest to zresztą zgodne z Franciszkową wizją autorytetu jako inspirującego, a nie zastępującego sumienia wiernych. Tym bardziej więc warto samodzielnie rozważać dwa pozostałe pytania.

Zmienność nauczania

Myśląc nad kwestią zmienności nauczania warto pamiętać, iż pogląd, że w nauczaniu Magisterium nic się nie może radykalnie zmienić, stał się powodem odrzucenia Soboru Watykańśkiego II przez abp. Lefebvre’a, gdy ojcowie soborowi przyjęli deklarację o wolności religijnej „Dignitatis humanae”. Warto mieć też świadomość, że soborowa zmiana dotyczy nie tylko antropologicznej kwestii miejsca wolności w poszukiwaniu prawdy. Dotyczy także pytania o miejsce religii w Bożym planie zbawienia.

Papieże potępiający wolność sumienia bronili także zasady extra Ecclesiam nulla salus – głoszonej przez Magisterium przez wieki. To przecież Bonifacy VIII w 1302 r. w bulli „Unam sanctam” napisał: „Oznajmiamy, twierdzimy, określamy i ogłaszamy, że posłuszeństwo Biskupowi Rzymskiemu jest konieczne dla osiągnięcia zbawienia”. Sobór Florencki zaś w 1442 r. włączył do swojego dekretu słowa Fulgencjusza z Ruspe, że „nikt nie może być zbawiony, choćby jego jałmużny były wielkie i choćby przelał krew dla Chrystusa, jeśli nie pozostanie w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim”. Nic dziwnego, że Grzegorz XVI uznał za „przewrotną opinię bezbożnych” pogląd, „że w każdej religii można dostąpić wiecznego zbawienia duszy, jeśli się uczciwie i obyczajnie żyje”.

Zupełnie inaczej ujmuje tę sprawę Vaticanum II w konstytucji „Lumen gentium”, gdzie czytamy: „Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej wieść uczciwe życie”.

Krok, który zrobił Franciszek – uznanie, że Bóg nie tylko działa w innych religiach, lecz że Jego wolą jest wielość i różnorodność religii – jakkolwiek wielki, nie jest pierwszą radykalną zmianą w nauczaniu Magisterium Kościoła. Można powiedzieć, że jest to element nieustannego procesu, jakim jest wzrost chrześcijańskiej świadomości i zrozumienia Boga i świata.

Bogactwo ułomnych perspektyw

Za uznaniem, że Bóg chce wielości i różnorodności religii, przemawiają mocne racje filozoficzne i teologiczne. Gdy bowiem głosimy, że tylko jedna – nasza – religia jest objawiona i chciana przez Boga, a wszystkie inne się mylą bądź dostrzegają tylko małe fragmenty prawdy, poniżamy samego Stwórcę. Czynimy zeń plemiennego bożka, który wybiera sobie część ludzkości i jej się w pełni objawia, pozostając od innych z dala. Jak to możliwe, by Absolutna Miłość – nasuwa się pytanie – była tak słaba lub niesprawiedliwa w swoim ujawnianiu się światu?

Problem znika, gdy uznamy, że Bóg w pełni ujawnia się wszystkim, ale – jako Nieskończony – nieskończenie przekracza możliwości naszej percepcji. Różnorodność religii, które nie mogą dojść do jednej spójnej wizji boskości, staje się zrozumiała. Sugeruje, że religie ujmują Rzeczywistość, która nie może być przez człowieka pojęta w jednym spójnym oglądzie, że różni ludzie i różne ludzkie wspólnoty postrzegają Ją, na ile mogą, w rozmaitych perspektywach, które są otwarte na rozwój i dojrzewanie. Wielość i różnorodność perspektyw okazuje się więc bogactwem, a i ich spotkanie, nawet jeśli trudne, szansą na wzajemną inspirację na drodze coraz głębszego wchodzenia w boską Tajemnicę. Ta wielość i różnorodność otwiera też przed każdym człowiekiem – jak uświadamiają nam wspólnie papież z imamem – przestrzeń wolności osobistych poszukiwań. Jest przez absolutnego, nieskończonego, niepojętego Boga chciana.

Pozostaje problem chrystologiczny. Nie jest on prosty, ale wielu teologów – m.in. Raimon Panikkar, Jacques Dupuis, Peter C. Phan, Aloysius Pieris – widzących wielości religii podobnie, jak ujmuje ją deklaracja papieża i imama, rysowało rozmaite rozwiązania. Wielu z nich było krytykowanych przez Watykan, ale teraz warto do ich myśli wrócić. Jedno wydaje się wspólne ich sposobowi myślenia i warto to uczynić punktem wyjścia poszukiwań: pokorne uznanie, że Logos Boży jest większy niż każde jego ludzkie ujęcie i że Jego wcielenia nie ogarnia żadna historyczna wspólnota, także wspólnota Kościoła. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2019