Boska kontrkultura. Światy Dantego

Świat Dantego trawiły te same konflikty, które rozpalają naszą codzienność. Istniała jednak ścieżka z piekła do raju.

15.04.2022

Czyta się kilka minut

Kontenery na odpady szklane wykorzystane do przedstawienia scen z życia Dantego Alighieri i „Boskiej Komedii” w ramach projektu Urban Galleries of the Ideal City. Rzym, listopad 2021 r. / TIZIANA FABI / AFP / EAST NEWS
Kontenery na odpady szklane wykorzystane do przedstawienia scen z życia Dantego Alighieri i „Boskiej Komedii” w ramach projektu Urban Galleries of the Ideal City. Rzym, listopad 2021 r. / TIZIANA FABI / AFP / EAST NEWS

Zmarły 700 lat temu Dante Alighieri (1265-1321) uchodzi za jednego z największych Europejczyków w dziejach. Ale właściwie dlaczego? Włoski historyk i pisarz Alessandro Barbero, autor biografii Dantego, która właśnie ukazała się po polsku, skreślił obraz człowieka niespełnionego, uwikłanego w konflikty charakterystyczne dla naszej – zachodnioeuropejskiej – cywilizacji. Jarosław Mikołajewski, autor nowego przekładu „Divina Commedia”, porównał epos do „reportażu”. Obaj widzą w Dantem przede wszystkim obywatela i świadka – twórcę, którego znaczenie nie potrzebuje mitu, bronią go bowiem fakty.

Mikołajewski dokonał nawet korekty zapisu tytułu – „Boska Komedia” (drugi człon z wielkiej litery), by zbliżyć go do kształtu, jaki nadał mu Dante (określenie „boska” przylgnęło do książki w wiekach późniejszych). Szkoda zresztą, że tłumacz wstrzymał rękę i nie skreślił epitetu tak, by została sama „Komedia”, jak w oryginale. Gdyby to uczynił, urzeczywistniłby swój zamiar, by w tłumaczeniu konsekwentnie przedkładać prawdę Dantejskich czasów nad ­(ponadczasowe) „piękno” oraz „tradycję”. Wszak wielowiekowej sławy nie przyniosło Dantemu uwznioślanie ziemskiej rzeczywistości, ale jej gorzka krytyka.

Barbero skomponował swoją biografię z danych ze skrupulatnie przebadanych źródeł historycznych. Krąży wokół pochodzenia, statusu społecznego, majątku i aktywności publicznej Dantego. Trzynastowieczna Florencja była komuną ludową, co oznacza, że władzę w mieście sprawowała szeroka reprezentacja ludności pracującej. Około 1294 r. Dante Alighieri (właściwie „Durante, olim vocatus Dante”, czyli „Durante, niegdyś zwany Dante” – „Dante” bowiem to ściągnięcie imienia) włączył się w miejską politykę, za co zapłacił niewspółmiernie wysoką cenę: poznał otaczającą go rzeczywistość jako piekło na ziemi. Zapisem tego odkrycia była poczyniona przezeń kilka lat później ekspozycja „Piekła”: „W połowie wędrówki naszego życia / znalazłem się w ciemnej dziczy, / bo prosta droga była zgubiona. // Ach, jak ciężką rzeczą jest mówić, jaka była ta dzicz dzika i surowa, i mocna, / która w myślach odnawia strach!”. W przekładzie Mikołajewskiego „nadwzroczność” Dantego traci walory poetyckie, idealistyczne i teologiczne na rzecz dojmująco realnej prozy życia.

Awans z lichwy

Dante nie miał szlacheckich korzeni, ale pochodził z rodziny legitymującej się nazwiskiem. Był „najstarszym synem człowieka interesu”. Zainwestował rodzinne pieniądze w posiadłość ziemską, dzięki czemu, żyjąc z renty, mógł „oddawać się zajęciom właściwym arystokratom” (cytaty z Barbero). Pieniądze, które zapewniły mu ten awans, pochodziły najpewniej ze spekulacji i pożyczek lichwiarskich. Jak to było możliwe w świecie kontrolowanym przez strażników prawa kanonicznego?

Agresywny obrót gotówką chętnie zaliczano wtedy w poczet działań „dla dobra ogółu”. Cel uświęcał środki. Dość przypomnieć, że florenccy bankierzy zarządzali wówczas finansami papieża, „czyli najpotężniejszym wielonarodowym przedsiębiorstwem na świecie”. „Zyski były zawrotne – pisze Barbero – bogacenie się nadzwyczaj szybkie, mobilność społeczna większa niż gdziekolwiek indziej, a jednak wśród florentczyków chciwość, zawiść i strach zamiast słabnąć, stawały się coraz gwałtowniejsze, zatruwając współżycie”. Bity od 1252 r. ze złota floren szybko stał się twardą walutą w Europie.

Poeta, nieskrępowany koniecznością pracy zarobkowej, wyjechał w latach 80. na studia filozoficzne do Bolonii, gdzie dobrze poznał pisma starożytników. Wróciwszy do domu, zgłębiał we florenckich szkołach zakonnych filozofię naturalną („naukę”) i moralną („etykę”), które wespół stanowiły w tamtych czasach „nowy sposób rozmyślania nad ludzkim losem i nad sensem życia, szlak alternatywny wobec szlaku teologii”. Zaczerpnięte od Arystotelesa rozróżnienie na substancję (naturę i prawdę rzeczy; realność ideału) i akcydensy (błędy, ekscesy, zmienne kalające substancję) pozostało jego „kluczem do ogólnej interpretacji świata fizycznego i moralnego”. Wobec sobie współczesnych Dante stał się etykiem w pełni „nowoczesnym” – moralistą nierezygnującym z racji rozumu na rzecz wiary, nieuprzedzonym przy tym do idei nieweryfikowalnych.

„Czytelnik będzie mógł rozpoznać Dantego jako poetę kryzysu Kościoła i jednocześnie poetę chrześcijańskiego humanizmu przechodzącego dziejową próbę. Dante patrzy na upadek chrześcijaństwa w swej epoce z punktu widzenia jego najwyższych osiągnięć moralnych, intelektualnych i duchowych, to znaczy w optyce rozumu i wiary” – zapowiedział na łamach „Gazety Wyborczej” konsultant teologiczny i filozoficzny nowego przekładu, ks. prof. Alfred Wierzbicki. Czy jednak nie jest tak, że we wszystkich znanych nam poprzez źródła epokach pojawiali się genialni artyści/odkrywcy/wizjonerzy/myśliciele, którzy, dostrzegłszy identyczne procesy, swoją działalnością próbowali w nie, często w podobny sposób, ingerować? A jeżeli tak właśnie jest, to czy kryzysu instytucji religijnych, nieodmiennie pociągającego za sobą ich „upadek”, nie należy uważać za stan permanentny lub, co gorsza, nieprzekraczalny?

Jeśli odpowiedzi na to pytanie szukać w „Boskiej Komedii”, czytanej zresztą, i za tłumaczem, i za komentatorem, jako „Dantejskie »reportaże«”, to pozostanie ona twierdząca. Rozkład i rozpad instytucji społeczno-politycznych ówczesnej Florencji był bowiem wprost proporcjonalny do jej rozkwitu cywilizacyjnego i pomnażania bogactw, które jednak w żaden sposób nie przekładały się na dobrostan mieszkańców miasta.

Reportaż z piekła na ziemi

Włochy były wtenczas jedną z aren ciągnącego się od dziesięcioleci sporu między Państwem Papieskim a Świętym Cesarstwem Rzymskim. Stronnictwem wspierającym papieża w walce z cesarzem byli gwelfowie, natomiast cesarzowi sprzyjali gibelini. Ludowy rząd Florencji składał się wówczas z gwelfów. W połowie 1295 r., czyli niedługo po tym, jak trzydziestoletni Dante rozpoczął wreszcie karierę polityczną, w targanej wewnętrznymi konfliktami metropolii omal nie rozpętała się wojna domowa.

Poeta wyznawał umiarkowane poglądy polityczne, a przy tym reprezentował ustrój, którego zasadniczy cel stanowiła „obrona ludu przed przemocą wielkich”, lecz jednocześnie jego żona i przyjaciele wywodzili się z rodów magnackich, między którymi, wskutek coraz gorzej postrzeganej polityki umiarkowanego rządu ludowego, rozpętała się właśnie bezpardonowa walka o wpływy. Dante, choć „zaliczał się do warstwy najbogatszych podatników”, w gruncie rzeczy był nadal człowiekiem z ludu, co w czasach tak ogromnych napięć musiało skończyć się dlań tragicznie.

Gwelfowie z Florencji podzielili się na prowadzonych przez ród Cerchich i skorych do ugody z cesarzem Białych oraz fundamentalnie antycesarskich Czarnych, na czele których stanął ród Donatich. Konflikt dodarł do uszu papieża i mocno go zaniepokoił, jego bankierzy bowiem należeli do Czarnych, tymczasem większość w rządzie mieli Biali. Na papieskim tronie zasiadał ­wówczas ­Bonifacy VIII – człowiek niezwykle podstępny i zachłanny, przy tym bezwzględny polityk. Mocą bulli z 1302 r. uznał on, że poza ­Kościołem katolickim nie ma zbawienia ani odpuszczenia grzechów. Nadał też sobie prawo, by sądzić wszelką władzę ziemską, osąd nad władzą duchowną natomiast wyznaczył li tylko Bogu.

Wiosną 1300 r. Bonifacy VIII wysłał do Florencji swojego kardynała, „aby zaprowadził pokój”. Wtedy też Dante został wybrany do rządu ludowego i piastował, w imieniu Białych, urząd priora, co z pewnością nie umknęło papieskiemu wysłannikowi. Watykańska „misja pokojowa” nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć. Kardynał, wyjeżdżając, obłożył miasto klątwą. Odtąd jednak problemy florenckich gwelfów jeszcze silniej angażowały papieża, co tylko wzmogło je i skomplikowało.

W listopadzie 1301 r. „wezwany” przez papieża Karol Walezjusz (brat króla Francji) wkroczył z 1200 rycerzami do Florencji „w celu zaprowadzenia pokoju i zgody”. Naturalnie wspólnymi wrogami Czarnych i Bonifacego VIII okazali się Biali – prawdziwym zaś celem było ostateczne wyeliminowanie ich z życia publicznego. Miasto ogarnęły zamieszki. Białych więziono pod wydumanymi zarzutami i niszczono ich mienie, a w początkach 1302 r. wielu z nich wygnano z Florencji – w tym oskarżonego o łapownictwo i malwersacje priora Dantego.

Dwie ostatnie dekady życia poeta spędził na wygnaniu. Nigdy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i nie skorzystał z ogłoszonej w 1315 r., a obwarowanej rozmaitymi warunkami amnestii. Banitów, którzy ją wówczas odrzucili, skazano zaocznie na ścięcie. Nawet Dantego, który wiele lat wcześniej, także zaocznie, otrzymał wyrok śmierci przez... spalenie na stosie. Barbero skomentował ten werdykt krótko: „przy tych zbiorowych wyrokach nie dbano zbytnio o szczegóły”.

Realność polityki

W powstałej na wygnaniu „Boskiej Komedii” poeta wszczął własny proces rehabilitacyjny, ale i postulował odkupienie życia na ziemi. Bonifacy VIII męczy się w piekle Dantego za symonię oraz kupczenie odpustami. Obraz ten jest czymś więcej niż tylko rewanżem za własne krzywdy. To opis stanu rzeczy i sąd (ostateczny) nad polityką, która, pozostając dla możnych cyniczną grą o władzę, zyski i wpływy, życie ludzi od nich zależnych nieodmiennie zamienia w piekło. I to pod pozorem „misji pokojowej” czy „stabilizacyjnej”.

Z dojmującą realnością polityki zderzył się Dante na półmetku swojego życia, co nazwał „zgubieniem prostej drogi” przez tych, którzy powinni byli bezwzględnie jej pilnować. Mikołajewski we wstępie do przekładu wykłada rzecz bardzo jasno: „człowiek będzie cierpiał katusze piekielne osobiście, choć wina nie jest tylko jego: współodpowiedzialna za jego zagubienie jest niemoralna władza...”, konkretnie zaś papież i cesarz.

Tłumacz twierdzi, że Dante nigdy nie nazywał swojej wędrówki po zaświatach snem, fantazją czy dziełem wyobraźni, natomiast w wielu miejscach napisał „znalazłem się”, „byłem”, „zobaczyłem”, „usłyszałem”, „poczułem”. Mikołajewski uważa go więc za świadka, obserwatora, reportera i (zachowując strukturę tercyny oraz zaniedbując metrum) prowadzi czytelnika przez takie realności piekła, czyśćca i raju, jakich na własnej skórze doświadczył poeta z Florencji. Tłumacz postawił na prawdziwy kształt języka włoskiego z początków XIV w., czyli z czasów, kiedy oryginalna literatura dopiero w nim raczkowała.

Literacki język włoski był wówczas nieporadny, ale i wynalazczy, a w wielu aspektach pozostawał jeszcze plastyczny – niedookreślony. To dlatego „Boska Komedia”, oddając niedoskonałości ówczesnego języka toskańskiego, jest tak wiarygodna, zrozumiała i bliska. Autor najnowszego przekładu nie opatrzył go przypisami ani komentarzami, czym naraził się na zarzut o dezynwolturę oraz lenistwo. Poświęcił własną reputację i potencjał erudycyjny eposu na rzecz tej młodzieńczej energii języka. Dante Mikołajewskiego to człowiek porażony względnością ziemskich ideałów i cnót oraz relatywizacją dobra i zła w życiu publicznym. Mistrz z Florencji uchyla się od realizacji podstawowych założeń kultury oficjalnej i zmierza w rzeczywistość alternatywną – w mistykę miłości, czyli żywioł w każdej epoce kontrkulturowy.

Późne średniowiecze trawiły te same konflikty, które rozpalają naszą codzienność, ta sama krytyka instytucji publicznych, od której startują wszystkie kolejne epoki, a zepsuty u zarania świat od wieków nęci nas obietnicą „światła wiecznego”. W „Boskiej” pojawia się jednakowoż charakterystyczne dla odrodzenia novum, a jest nim perspektywa osobistej przemiany – wyzwolenia, którego gwarantem nie są instancje zewnętrzne, a tylko „wzrok, który się wzmagał / we mnie, kiedy patrzyłem”.

Radość alternatywy

Ziemska miłość Dantego do przedwcześnie zmarłej Beatrycze to piekło i czyściec jednocześnie: palące żywym ogniem pragnienia, niesłabnące tęsknoty, niecierpliwe wyczekiwanie ponownego spotkania. Rajska miłość to z kolei bezgraniczne spełnienie: światłość, w której rozpływają się kształty, różnice i nierówności. To niewymowna wręcz ulga: wolność od jakichkolwiek pragnień.

Raj Dantego stanowi jedyne antidotum na (nie)ludzką interesowność. To domena ekstatycznej i nieskończonej bezinteresowności. To czysta radość z takiego stanu rzeczy. To też jedyna dlań gwarancja: „Uniwersalną formę tego węzła / myślę, że ja widziałem, bo rozleglej / mówiąc to, czuję, że ja się cieszę”. Dante myśli, że widzi, bo czuje, że się cieszy. Mamy tu, owszem, młodzieńczą nieporadność języka toskańskiego, lecz przede wszystkim trudności, na jakie napotkamy, gdy w języku, który od zarania stanowi medium ekspansji oraz wyzysku, próbujemy wyrazić idee z porządku alternatywnego.

„Boska Komedia” w nowym przekładzie brzmi naiwnie, kontrkulturowo, wręcz newage’owo. I w tym właśnie tkwi jej potencjał. Jej „boską” siłą nie są wcale „sceny dantejskie”, ale nakreślona w niej perspektywa źródłowo ewangelicznej odnowy. Dopiero w tym kontekście ufność Dantego w „zobaczone” i „doświadczone” staje się wreszcie realną miarą dla świata trawionego przez język spekulacji, manipulacji i hipokryzji. ©

Alessandro Barbero, DANTE przeł. Krzysztof Żaboklicki, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022

Dante, BOSKA KOMEDIA przeł. Jarosław Mikołajewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2022