Bóg poraniony

Inni uczniowie mówili do niego: "Widzieliśmy Pana!". Ale on rzekł do nich: "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ (...) nie uwierzę". J 20, 25

12.05.2009

Czyta się kilka minut

Św. Tomasz Apostoł formułował swe warunki dotyczące śladów ran wtedy, gdy reszta Apostołów szczyciła się już spotkaniem z Jezusem. Byłoby wówczas zrozumiałe psychologicznie, gdyby Tomasz usiłował usprawiedliwiać swą nieobecność na tym spotkaniu tłumacząc, że przeżycie Męki uderzało w sposób szczególny w jego wyczerpany organizm, a może nawet było tak celowo zaplanowane przez wrogów, by pozbawić go wzruszających doznań podczas spotkania z Jezusem. Tymczasem Apostoł nie wspomni nawet słowem o swoim cierpieniu i własnych ranach. W jego pamięci utrwalił się przede wszystkim obraz gwoździ wbijanych w ciało krzyżowanego Mistrza, obraz włóczni rozcinającej bok Jezusa. Wtedy wszystko inne staje się mało istotne. Nie koncentrujmy uwagi na zadrapaniach naszego naskórka, kiedy obok cierpi ktoś śmiertelnie poraniony.

Zauważamy obecnie nadzwyczajny wzrost popularności nabożeństw dla osób poranionych życiowo. Kierują one jednak z zasady uwagę na osobiste zranienia uczestników, zwłaszcza ich choroby. Tymczasem u św. Tomasza cała uwaga skierowana jest w stronę cierpień Chrystusa. Nie usiłuje się on bynajmniej usprawiedliwiać, że nie wziął udziału we wcześniejszym spotkaniu ze Zmartwychwstałym, bo koszmarnie bolała go głowa. W jego wypowiedzi pojawi się dyskretna wzmianka o sobie dopiero wtedy, gdy wyraża wiarę w bóstwo Chrystusa, mówiąc: "Pan mój i Bóg mój" (J 20, 28).

Ukierunkowania uwagi w stronę Jezusa nie można nigdy przesłonić ani celebrowaniem własnych doznań, ani też zachwytem nad tajemniczym uzdrowicielem, który ma znacznie lepsze od Chrystusa statystyki nadzwyczajnych sukcesów medycznych. W tradycji chrześcijańskiej tak często wraca się do postawy św. Tomasza, któremu zupełnie obce są kosmetyczne zabiegi eliminujące ślady ran. Mimo że Tradycja odnosi do niego miano "niewiernego", to właśnie on pozostaje szczególnym nauczycielem wiary konsekwentnej i trudnej. Zachowując żywą świadomość cierpień Chrystusa, potrafił nie ograniczać swej refleksji do poziomu kontemplacji ran. W sytuacjach, które przywoływały skrajną postać bólu, potrafił widzieć przychodzącego poranionego Boga. Tak trudno Go dostrzec, gdy z namaszczeniem podziwiamy stylową formę naszych życiowych przykrości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2009