Bóg petentem

05.09.2022

Czyta się kilka minut

„Pan mówił do Mojżesza: »Przekonałem się, że to jest lud o twardym karku. Nie powstrzymuj mnie. Zapałam gniewem i zgładzę ich«”. „Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć”. „A teraz zostaw Mnie, a rozpali się gniew Mój na nich i zgładzę ich”. Przekłady różne, ale sens ten sam. Bóg, zagniewany na swój ukochany lud do granic możliwości, za którą to granicą rozciąga się już tylko niekończące się odrzucenie, postanawia wymierzyć temu ludowi karę. Staje się jednak coś niespotykanego, ten nieskończenie obrażony Bóg zwraca się do człowieka, przywódcy niewiernego ludu, do Mojżesza, i prosi go o zgodę na działanie. Wszechmogący stawia się w roli petenta, uzależnia się od woli stworzenia i ulega Mojżeszowi: „I użalił się Wiekuisty nad złem, o którem mówił, że sprowadzi je na lud Swój”, albo: „Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud”. Nie pierwszy to tego typu przypadek. Pamiętamy, jak to Abraham wierząc, że Bóg żąda od niego krwawej ofiary z Izaaka, chciał syna zabić, usłyszał: „Nie podnoś ręki na tego chłopca i nie czyń mu nic złego”.

Po wiekach Paweł z Tarsu, „wysłannik Pomazańca Jezusa”, „apostoł Chrystusa Jezusa”, będzie pisał do Tymoteusza: „Choć niegdyś byłem bluźniercą, prześladowcą i gnębicielem, doznałem jednak miłosierdzia”, jako że „Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników”. Dlatego Bóg nie jest tym, który śledzi człowieka, nie spuszcza go z oka i tylko przemyśliwa, jak by człowieka dopaść i sprawiedliwie ukarać. Przeciwnie, robi wszystko, żeby go wyrwać z niedoli, w którą człowiek sam, lub przy pomocy innych, siebie wpakował. Bóg czuwa i czeka, kiedy tylko grzesznik zrobi pierwszy krok, wtedy wybiega mu naprzeciw, „bierze z radością na ramiona” i „rzuca mu się na szyję”, wita pocałunkiem i dla całej ziemi i całego nieba wydaje wystawne przyjęcie.

Nasz pasterz Jezus, „Bóg z Boga, światłość ze światłości; Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego”, jest pasterzem, że tak powiem, do kwadratu. Ratuje owcę dwa razy, a nie tylko raz. Wyrywa ją z niebezpieczeństwa, które sama na siebie sprowadziła i z niebezpieczeństwa, które banitce groziło również ze strony pasterza i właściciela stada. Gdzieś czytałem, że takie odnalezione owce banitki zabija się z obawy, że uwiodą one pozostałe owce. Skutek takich działań łatwo przewidzieć. Jezus odnalezionej nie zabija, ale „po powrocie do domu zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: »Cieszcie się ze mną, bo znalazłem moją zaginioną owcę«. Mówię wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2022