Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Te euforyczne okrzyki wznosi dziennikarz „Telewizji Noworosja”, organu Rosjan z Donbasu, przemierzając z kamerą pobojowisko pod Wugljegirskiem i filmując spalone czołgi. Zresztą – własne, „sił zbrojnych Donieckiej Republiki Ludowej”: nagranie, które trafiło do sieci, miało bowiem pokazać ofiarność żołnierzy „DRL”. Ale organ przedobrzył. Reportaż pokazał więcej, niż miał: nie tylko skalę strat, ale też chorą mentalność i wyjątkową brutalność ludzi, którzy po stronie (nowo)rosyjskiej toczą wojnę. „TV Noworosję” skarcił sam Igor Girkin, oficer FSB, który miał udział w rozpętaniu tej wojny, a dziś komentuje ją z bezpiecznej oddali, z Moskwy.
Dreszcze przechodzą, gdy ogląda się ten film. Nie z powodu tych okrzyków, lecz świadomości, że to dzieje się nadal, że po zdobyciu Wugljegirska wojska (nowo)rosyjskie atakują Nikiszinie i Czornuchinie (kto tydzień temu znał te nazwy?), i zaczną szturm Debalcewe. O to 25-tysięczne (przed wojną) miasto – węzeł kolejowo-drogowy na styku obwodów donieckiego i łuhańskiego – toczą się dziś walki. Może najcięższe od początku wojny: broniąca się armia ukraińska traci codziennie prawie stu zabitych i rannych; każdego dnia ginie do kilkunastu cywilów, którzy zostali w mieście.
Jeszcze niedawno „rozstrzelany” autobus pod Wołnowachą i rakiety Grad w Mariupolu (patrz relacja w dziale świat) wywołały reakcje (werbalne) Zachodu. Dziś taki „autobus” ginie każdego dnia, a Zachód patrzy bezradnie. Tymczasem do ataku na Debalcewe szykują się tysiące (nowo)rosyjskich żołnierzy i sto kilkadziesiąt czołgów i wozów pancernych, wspartych artylerią lufową i rakietową. To nie jest tłum ochotników, lecz – jak widać w nagraniach – naprawdę sprawna armia, którą ktoś dowodzi i zaopatruje w amunicję, materiały pędne, informacje wywiadu itd. Prowadzenie wojny to skomplikowana sprawa.
Jeśli ktoś wątpi, że na Ukrainie „zbrojne przedłużenie” Federacji Rosyjskiej toczy prawdziwą – a nie żadną hybrydową – wojnę, powinien obejrzeć materiały „TV Noworosja”. Nie trzeba CIA, starczy komputer. Politycy zachodni mają uzasadnione poczucie, że doszli do ściany, że Rosja (i jej „zbrojne ramię”) robi, co chce. Naprawdę, to może ostatni moment, by realnie pomóc Ukraińcom. Realnie, czyli dostawami broni. Jeśli już muszą zostać sami, niech przynajmniej mają się czym bronić. ©℗