BISKUPI: czas zmian

Które diecezje mogą się spodziewać nowych ordynariuszy? Jakich biskupów potrzeba polskiemu Kościołowi? Dokąd zmierza Konferencja Episkopatu?.

22.05.2006

Czyta się kilka minut

Od wielu lat bp Tadeusz Pieronek głosił, że brak Jana Pawła II okaże się najdotkliwszy dla biskupów - bo np. niedociągnięć długofalowego programu duszpasterskiego nie zamortyzuje seria papieskich pielgrzymek. Gdy gęstniały kontrowersje

i spory, np. wokół klasztoru karmelitanek w Oświęcimiu czy unijnego referendum, Episkopat czekał na interwencję i głos Rodaka. Teraz jednak przyszło wziąć na barki cały ciężar odpowiedzialności: kiedy pod koniec ubiegłego roku podczas wizyty ad limina niektórzy biskupi skarżyli się na Radio Maryja, usłyszeli od szefa watykańskiej dyplomacji abp. Giovanniego Lajolo: "Sami musicie załatwić tę sprawę. Ta sprawa nie należy do Rzymu". W kontekście zacytowanych słów niepokoić powinien fakt, że przez następne tygodnie biskupi nie potrafili uporać się z mediami o. Rydzyka. Jak katalizator zadziałał dopiero nagłośniony przed ponad miesiącem ostry list Sekretariatu Stanu.

Tymczasem już na wiele miesięcy przed śmiercią Jana Pawła II ruszył w diecezjach mechanizm wymiany kadr. Na emeryturę odeszli m.in. kardynałowie Henryk Gulbinowicz z Wrocławia i Franciszek Macharski z Krakowa. Prasa spekulowała, że roszady personalne pociągną za sobą rewolucję pokoleniową. Jednak prognoza okazała się fałszywa: do Krakowa trafił abp Stanisław Dziwisz, do Wrocławia - ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski Marian Gołębiewski.

Podobnie może być w przypadku obsady innych stolic biskupich. Latem na emeryturę odchodzi kard. Józef Glemp. Jeżeli ufać prasowym spekulacjom, kandydatem do objęcia archidiecezji warszawskiej jest kard. Zenon Grocholewski, choć prefekt Kongregacji Wychowania Katolickiego zaprzecza tym doniesieniom. Poza tym na nowego arcybiskupa czeka Warmia; w 2004 r. metropolita Edmund Piszcz przekroczył próg 75 lat. Wkrótce wiek emerytalny osiągną też abp Tadeusz Gocłowski z Gdańska (ur. 1931), abp Alfons Nossol z Opola (1932), bp Adam Dyczkowski - ordynariusz zielonogórsko-gorzowski (1932), abp Zygmunt Kamiński - ordynariusz szczecińsko-kamieński (1933), abp Henryk Muszyński z Gniezna (1933), bp Adam Śmigielski z Sosnowca (1933) oraz abp Damian Zimoń z Katowic (1934). To ich następcy będą kształtować oblicze rodzimego katolicyzmu na kilka najbliższych dekad.

Dlatego warto pytać, jakich biskupów potrzeba Kościołowi w Polsce. Ks. prof. Paul M. Zulehner, wiedeński teolog i socjolog, odpowiada: ani progresistów, ani konserwatystów. Potrzeba duchownych - jak twierdzi - tzw. ofensywnego środka. Zdolnych do zintegrowania różnych nurtów katolicyzmu, jednocześnie nielękających się wypowiadania jednoznacznych opinii. Lojalnych wobec tradycji Kościoła, a zarazem takich, którzy opanowali podstawy dialogu ze współczesną cywilizacją.

W ostatnich latach radykalnie zmienia się rozumienie biskupiego autorytetu. Dotychczas szacunek wiernych wywodził się z poważania dla samego urzędu, podszytego nieraz dworskim obyczajem. Dziś rośnie grupa wiernych, którzy nie wahają się bacznie przyglądać poczynaniom ordynariusza czy sufragana - i ich oceniać.

Biskup to przede wszystkim duszpasterz: przewodniczy uroczystym Mszom, głosi kazania, pisze listy pasterskie, bierzmuje. Troszczy się o formację kapłanów, dba o powołania. Ale musi być również sprawnym administratorem, żeby zarządzać kurią i parafiami. Odpowiada za diecezjalne finanse, a na tym polu łatwo o fałszywy krok, żeby wspomnieć chociażby o zablokowanych kontach oraz licytacjach samochodów i mebli należących do kurii w Gdańsku po aferze wydawnictwa Stella Maris. Jeżeli chodzi o społeczny wizerunek Kościoła, trudno przecenić finansową przejrzystość. Szkoda, że tak niewielu ordynariuszy publikuje roczne sprawozdania budżetowe. I last but not least: współczesny biskup nie powinien mieć kłopotów w kontaktach z mediami, skoro chcemy, by głos Kościoła był słyszany w publicznych debatach.

Ważne pytania budzi również model funkcjonowania Konferencji Episkopatu Polski. W marcu 2004 r. jej przewodniczącym został abp Józef Michalik. Metropolita przemyski zapowiadał reformy, ale na razie niełatwo dostrzec zmiany, np. ugrzęzła rozsądna idea organizowania obrad tematycznych. Zdarza się również, że podczas zebrań plenarnych nie starcza czasu na omówienie istotnych zagadnień. Być może panaceum okazałyby się częstsze spotkania hierarchów tworzących Radę Stałą.

W ostatnich latach Episkopat przekształca się w forum nie tyle dokonywania konkretnych rozstrzygnięć, ile wymiany poglądów. Kresu dobiegła era niekwestionowanych autorytetów - kard. Stefana Wyszyńskiego, potem Jana Pawła II. Biskupi cenią sobie samodzielność i autonomię, nie obawiają się akcentować różnic. Nawet przy zachowawczym w tonie liście przed referendum akcesyjnym spierali się tak ostro, że trzeba było przegłosowywać pojedyncze zdania. Jeszcze wymowniejszy przykład stanowi zeszłoroczny spór o rozpadające się Radio Plus. Po burzliwych debatach pozostawiono skłóconym diecezjom wolną rękę przy wyborze inwestora, chociaż właściwsze z punktu widzenia i duszpasterskiego, i biznesowego wydawało się utrzymanie sieci pod wspólnym logo.

Od wielu lat reformy wymaga strategia informacyjna Konferencji, bo wierni oczekują czytelnego głosu Episkopatu w kluczowych dla Polski i Kościoła kwestiach. Kłopot w tym, że członkowie jego prezydium starają się unikać mediów. Z kolei rzecznik, ks. Józef Kloch, nie jest biskupem i może albo przekazywać wiadomości o niewielkim znaczeniu, albo streszczać wypowiedzi przełożonych.

Komunikacyjna aktywność Episkopatu ogranicza się zatem do krótkich spotkań z dziennikarzami po obradach oraz odczytywanych podczas niedzielnych Mszy listów pasterskich. Pierwsza metoda nie zaspokoi głodu informacyjnego, druga - trąci anachronizmem. Przecież prasa, radio, telewizja, internet i tak nagłośnią każdą rzeczywiście istotną wypowiedź biskupów. Już dawno sens straciło odczytywanie dokumentów z ambony. Abp Zimoń powtarza następującą anegdotę: gdy był proboszczem, podczas Mszy przeczytał list Episkopatu. Potem na katechezie zapytał uczniów, co zapamiętali. Zapadła cisza, wreszcie jeden chłopak powiedział: "Podpisali kardynałowie, arcybiskupi i biskupi polscy".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2006