Bezradność

Odbyły się wybory na Białorusi, lada moment będą na Ukrainie (i oby wygrał Juszczenko), nie tak dawno udało się, że w Serbii i Czarnogórze nie wygrała radykalna prawica. Za Polską wschodnia granica demokracja wyraźnie słabnie, i w innych regionach nie jest najlepiej.

31.10.2004

Czyta się kilka minut

Oczywiście lepiej jest w krajach, które weszły do Unii Europejskiej, bo są jednak poddane pewnej presji i kontroli. I w tym przypadku sprawy nie wyglądają jednak różowo. Jednak w tych krajach, które są tuż obok, ale do Unii nie weszły, jest coraz gorzej. Zaś - tak zwana - społeczność międzynarodowa jest bezradna. Na Ukrainę w przeddzień wyborów jedzie prezydent Putin, a czy nikt poważny z Unii Europejskiej nie mógł się tam udać w podobnym czasie? Czy podjęto takie próby? Oczywiście - nie. Unia Europejska bowiem nie chce się mieszać do rosyjskiej gry, a ponadto zdecydowanie odmawia skutecznego działania poza swoimi granicami. Pamiętamy okropne narzekania i formalne działania, kiedy pojawił się Haider (zapewne słuszne, bo trochę to pohamowało jego zapędy), ale przecież Łukaszenka czy ewentualne podobne rządy na Ukrainie to też zagrożenie, tyle że UE zdaje się, że zewnętrzne, a nie wewnętrzne.

Otóż z kilku powodów jest to całkowicie błędne rozumowanie. Po pierwsze, wszystkie wymienione kraje leżą w Europie i są bardzo blisko innych europejskich krajów, w których nie dzieje się najlepiej. Wiemy na przykładzie Polski, że niektórym politykom (Lepper) Łukaszenka się całkiem podoba. Taka droga w trudnej sytuacji gospodarczej, przy dużym bezrobociu staje się atrakcyjna, nawet w tak silnej demokracji jak Niemcy. Nie należy zatem lekceważyć populistycznych dyktatorów, bo ich przykład może okazać się zaraźliwy, a ich istnienie sprzyja rozwojowi rozmaitych organizacji, dla których rządy silnej ręki są pociągające.

Po drugie jest to polityka, która w różnym stopniu jest wspierana przez Rosję. Łukaszenka przekroczył wszelkie granice i już na takie wsparcie raczej nie może liczyć, chociaż i w tym przypadku nie sądzę, by było ono wykluczone. Na Ukrainie jest inaczej. W interesie Rosji leży zwiększanie liczby państw dawnego Związku Radzieckiego, które są rządzone niedemokratycznie, ale stabilnie przez bliskich Rosji przywódców. Nie trzeba wyjaśniać, dlaczego tak jest. Ale czy Unia Europejska i kraje Zachodu mają spokojnie przyglądać się, jak Rosja realizuje swoje interesy? Czy mają bez kiwnięcia palcem zgadzać się na wszystko, czego chce prezydent Putin w imię stabilizacji i współpracy w walce z międzynarodowym terroryzmem? Niedawno usłyszeliśmy kilka słów krytyki politycznych działań Putina (przy okazji pomysłów centralizacyjnych), ale przedstawiciele Rosji ostro odpowiedzeli, żeby się nie mieszać w ich wewnętrzne sprawy i na tym się skończyło.

Wreszcie, po trzecie, to tylko pozór, że istnienie silnej oraz autorytarnej władzy na Białorusi i w innych krajach prowadzi do stabilizacji. Na dłuższa metę musi to prowadzić w krajach przecież europejskich, których ludność ogląda to, co się dzieje bardzo blisko, bo u sąsiadów takich jak Polska, Słowacja czy Węgry - do destabilizacji, do nieustannych niepokojów, które do pewnego momentu można tłumić posługując się przemocą fizyczną, ale kiedyś taka sytuacja się skończy, a ostatnia rzecz, której potrzebujemy w Europie, to następna wojna domowa. Zaledwie niecałe dziesięć lat upłynęło przecież od uspokojenia poprzedniej, jugosłowiańskiej, i doskonale wiemy jak mało Unia Europejska potrafiła w tamtej sprawie zdziałać i jak straszne były konsekwencje.

Zawsze i wszyscy powtarzają we wszystkich przypadkach - od przestępczości po medycynę - że najważniejsza jest prewencja. Dlaczego w Polityce istnieje taka obawa przed działaniami prewencyjnymi? Wiemy, że ta obawa czy nieumiejętność przyczyniła się do umocnienia się terrorystów, ale podobnie jest w przypadku istniejących i ewentualnych przyszłych europejskich despocji. Jestem przekonany, że tak jak przed kilkoma laty na Słowacji, podobnie w innych krajach nie należących do UE, umiejętna presja dyplomatyczna, ale presja realna mogłaby wiele zmienić. Niestety, na takie zachowanie Unii Europejskiej nie można liczyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2004