Bez słodzenia

Koniec lipca to jeden z kilku ulubionych momentów w roku, kiedy udaję się do niego sprawdzić, jak smakuje świeży lipowy miód, i kupić solidny zapas. Nie wyobrażam sobie bez niego przetrwania zimy z ustawicznymi przeziębieniami. A jednak będę musiał sobie to wyobrazić. W tym roku bowiem warszawskie pszczoły nie dały lipowego. Drzewa, owszem, zakwitły, ale było w owym czasie tak sucho, że praktycznie nie nektarowały.
Na pociechę pszczoły pana Jurka na Wilanowie dopadły gdzieś – być może na tych samych lipach – spadź, z której zrobiły ciemny miód o smaku mocno podpalanego toffi, rodzynek i suszonych fig. Tyle dobrego może powstać dzięki obecności mszyc, którym ludzie raczej nie poświęcają ciepłych myśli. W cyrkularnej ekonomii wszechświata nasze rozróżnienia na korzyść i stratę są jak żałosne klapki na nasze mętne, krótkowzroczne ślepia.
Ale żeby zdobyć lipowy, muszę...
DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ!
Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!
Tak, chcę
czytać więcej »
Masz już konto? Zaloguj się
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]