Bardzo zielone jabłuszko

Pomysł jest prosty: wskoczyć w dziurę między słabnącą Platformą a zwariowanym PiS-em. Grupa statecznych, umiarkowanych polityków ma zapał, ale nie ma pieniędzy i struktur. Czy podzieli los politycznego planktonu?

09.12.2013

Czyta się kilka minut

 / il. Zygmunt Januszewski
/ il. Zygmunt Januszewski

Jarosław Gowin przejechał w ostatnim czasie 25 tysięcy kilometrów, goniąc ze spotkania na spotkanie. Opowiada, że często nucił piosenkę Kazika Staszewskiego pod tytułem „Prosto”, szczególnie akcentując słowa: „Nie należę do mafii, nie należę do sekty”. I że ma to być motto jego nowej formacji politycznej.

Start mieli nielekki. W warszawskiej konwencji założycielskiej wzięło udział 1,5 tysiąca osób. Niby impreza się udała, ale natychmiast zaczęły się dyskusje, czy „Polska Razem Jarosława Gowina” z symbolem zielonego jabłuszka – to dobra nazwa dla partii? Jak zastosować skrót, to wychodzi, że Gowin robi sobie PR. Jak przyjrzeć się logo – skojarzenie z Applem narzuca się samo.

Z pewnością oryginalne było wystąpienie na konwencji publicysty Rafała Ziemkiewicza, który ma rzeszę wiernych czytelników: sympatycznie mieć takiego sympatyka.

GOWIN, WIPLER, KOWAL, STREŻYŃSKA

„Tajny” sztab nowo budowanej formacji mieścił się przez ostatnie tygodnie przy ulicy Flory, w warszawskim biurze europarlamentarnym Pawła Kowala. Okupowali je asystenci Jarosława Gowina, wpadali ludzie Przemysława Wiplera. Zamówiono kilka fachowych sondaży. Niektóre dawały podstawy do umiarkowanego optymizmu, bo wskazywały, że formacja może liczyć nawet na 8 procent głosów.

Dziś wiadomo, co kto wnosi do nowej partii. Przemysław Wipler wchodzi ze Stowarzyszeniem Republikanie. To dwa tysiące młodych osób, przeważnie płci męskiej, plus fachowa i rozpoznawalna kobieta: Anna Streżyńska, wieloletnia szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal wchodzi wraz z formacją Polska Jest Najważniejsza, Markiem Migalskim (trzecim pod względem popularności politykiem na Śląsku, po Jerzym Buzku i Kazimierzu Kutzu), biurami europarlamentarnymi oraz grupą sprawnych asystentów, a także Elżbietą Jakubiak, ministrem w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, oraz Pawłem Poncyljuszem, byłym wiceministrem gospodarki.

Jarosław Gowin wnosi głównie siebie, wraz z dwójką innych posłów-uchodźców z Platormy: Jackiem Żalkiem i naładowanym pozytywną energią Johnem Godsonem.

JAK WCZESNY PALIKOT

Od Gowina pochodzi także pomysł na budowanie struktur. Ostatnia pauza medialna, którą zrobił sobie niedawny minister sprawiedliwości, była zamierzona. Zamiast peregrynować po telewizjach, Gowin peregrynował po Polsce – odbywając setki spotkań.

Mówi, że doszedł do wniosku, iż rumor medialny związany z jego rozwodem z PO tak czy siak ucichnie, zaś jakieś struktury – słabsze czy silniejsze – zostaną na dłużej.

Podobno dobrze mu poszło na południu Polski – od Podkarpacia przez Małopolskę, Śląsk, po Dolny Śląsk – gdzie nastroje konserwatywne są silniejsze niż w reszcie kraju. Chwalił mi się, że nieźle jest w Wielkopolsce, na Mazowszu i Podlasiu. Czym dalej na północ, tym PR jest słabsza.

W ucieczce z mediów na prowincję widać próbę powtórzenia tego, co udało się w kampanii wyborczej Januszowi Palikotowi. Lider Twojego Ruchu tak samo zniknął z Warszawy, by harować na dole. Wybory pokazały, że miał rację. Gowin zapału ma tyle samo, co wczesny Palikot. Tylko że Palikot miał jeszcze pieniądze.

LISTA NIEOBECNYCH

Od tego, kto w nowej partii jest, dużo bardziej interesujące może być, kogo w niej nie ma.

Po pierwsze, nie ma w niej Solidarnej Polski. Podobno partia Ziobry miała spory apetyt na alians, jednak gowinowcy stwierdzili, że wolą się kojarzyć z formacją przyjazną przedsiębiorcom, a nie taką, która – jak już dojdzie do władzy – będzie do nich stukać o szóstej rano w towarzystwie panów w kominiarkach.

Skończyło się więc na rozmowach indywidualnych. Propozycję złożono Andrzejowi Derze, który ponoć chciał, ale w towarzystwie zakolegowanej z nim Beaty Kempy. A Kempy gowinowcy nie chcieli – bo była pomocnicą Ziobry w ministerstwie sprawiedliwości – i sprawa rozeszła się po kościach.

Sam Gowin długo ugadywał Jerzego Buzka. Były premier, który ma wielkie polityczne nazwisko, jest nie od dziś rozgoryczony postawą swojej partii. Wścieka się, że Donald Tusk z Jackiem Rostowskim rozmontowali mu OFE, które uważa za jedno z największych osiągnięć swego gabinetu. Buzek uznał jednak, iż przyłączanie się do nowej inicjatywy jest zbyt ryzykowne. Były premier liczy, że jakoś mu się relacje z Donaldem Tuskiem ułożą. Gowin uważa, że będzie wręcz przeciwnie i Buzek dołączy do PR jeszcze przed wyborami do europarlamentu.

Leszek Balcerowicz ma wspierać Polskę Razem z oddali. Profesor od dawna dzieli świat na zwolenników i przeciwników OFE oraz na takich, co chcą zmniejszać i zwiększać deficyt budżetowy. W tych sprawach jest z drużyną Gowina po jednej stronie barykady i ma temu dawać głośno wyraz. O bliższej współpracy nie myślano: profesorowi dobrze jest tu, gdzie jest, a nowa partia pamięta, że jego nazwisko kojarzy się z hasłem: „musi odejść”.

Gowinowcy ciągle liczą, że uda się namówić do współpracy Jana Rokitę. Z przedsiębiorców mówią o Romanie Klusce – nie dość, że ma pieniądze, to jeszcze jest żywym przykładem, iż bezmyślni urzędnicy mogą zniszczyć każdego. A Polska Razem powstała po to, żeby do takich rzeczy nie dochodziło.

Długie rozmowy prowadzono z najbardziej znanymi samorządowcami. Wojciech Szczurek z Gdyni, Rafał Dudkiewicz z Wrocławia oraz Ryszard Grobelny z Poznania – pozostali z boku, ale Gowin ma nadzieję, że w końcu się do niego zapiszą.

Naturalne byłoby także, gdyby do formacji przystąpił Jan Ołdakowski – dyrektor i współtwórca Muzeum Powstania Warszawskiego, którego wszyscy stolicy zazdroszczą. Nie może, bo jest na urzędniczej posadzie, ale pewnie chciałby – od polityki odpoczął, a prywatnie jest przyjacielem Pawła Kowala, więc chętnie by mu pomógł.

Ciekawe, co zrobi Adam Bielan – słynny spindoktor PiS-u. Być może Polska Razem będzie dla niego jedyną możliwością powrotu do dużej polityki? Kłopot w tym, że Bielan już budował PJN z Kowalem, ale wyskoczył z partii, zanim nabrała rozpędu. Z drugiej strony europoseł ma głowę do polityki: PR może potrzebować takiego fachowca od PR.

Nazwiska nieobecnych robią wrażenie. Złośliwie można powiedzieć, że większe niż tych, którzy na konwencję przyszli. Wielu z nich może się zdecydować, jeśli PR będzie miała niezłe sondaże. Jeśli to nie nastąpi, pozostaną z boku i popatrzą, jak inicjatywa Gowina idzie na dno.

MIĘDZY PIS-EM A PO

Program partii będzie konserwatywny obyczajowo i promujący wartości rodzinne, ekonomicznie zaś mocno wolnorynkowy – dbający o interesy polskich przedsiębiorców. Gowinowcy będą chcieli ograniczania roli państwa i rozwijania samorządności. Wszyscy liderzy z głośnymi nazwiskami wystartują do Parlamentu Europejskiego. To najbliższe wybory i – zdaniem partyjnej wierchuszki – od ich wyniku będzie zależała przyszłość formacji. Będą chcieli pokazać nie tylko, że są, ale że potrafią wygrywać.

Kalkulacja jest prosta: dwie największe partie znajdują się w marnym położeniu. Platforma jest nękana wewnętrzną wojną. Uderzają w nią kolejne skandale związane z kupczeniem stanowiskami w regionach. Groźna jest rozwijająca się infoafera. Zapowiadana szumnie rekonstrukcja rządu nie przyniosła przełamania. Polacy są zmęczeni Platformą, ona zaś nie ma już żadnych pomysłów. Pozostaje jej straszenie PiS-em.

A PiS do straszenia nim coraz bardziej się nadaje. To przecież partia Antoniego Macierewicza i marszów z pochodniami, która zapowiada niekończące się rozliczenia – gdy tylko dojdzie do władzy.

W ten obraz doskonale wpisuje się ostatni zajazd na zespół parlamentarny Twojego Ruchu: posłowie PiS weszli do sali i przejęli władzę w ciele, które miało badać domniemane nadużycia komisji weryfikującej WSI. Gdyby PO chciała się posługiwać taką logiką, przejęłaby zespół Antoniego Macierewicza, który bada katastrofę smoleńską.

PiS psuje parlamentarne obyczaje i samo sobie szkodzi. Ciekawe, co by o takim działaniu powiedział Jarosław Kaczyński – nie ten dzisiejszy, przyjaciel ojca Rydzyka, ale ten z lat 90.: centrysta i państwowiec.

KTO SIĘ ZAŚMIEJE OSTATNI

Na tle tego konfliktu coraz większe szanse na zajęcie drugiego miejsca ma SLD Leszka Millera. Ale Gowin chce pokazać, że nie trzeba głosować na partię, która rozpadała się w cieniu afery Rywina.

Założenia logiczne i program dobry, nazwiska też niczego sobie. Wizerunek statecznej republikańskiej formacji psuje tylko ostatni alkoholowy wyskok Przemysława Wiplera. No, ale w nowej partii nagromadzono tyle powagi, że jeden hulaka może dodać tylko człowieczego rysu.

Główni konkurenci Gowina, czyli PO i PiS, pokpiwają z jego inicjatywy. Tusk mówi z przekąsem, że nowa formacja nie przejawia szalonej dynamiki. Kaczyński dodaje, że Gowin jest przystojny i ma ładne imię. Na razie słabości tkwią w braku pieniędzy i raczkujących strukturach terenowych. Czy bez tego da się zrobić partię, która przekroczy próg zainteresowania wyborców?

„Zielone jabłuszko” stoi przed trudnym zadaniem. Będzie tym silniejsze, im więcej błędów popełnią ci, którzy dziś się śmieją: PO i PiS. Jeśli wielkie partie popełnią ich dużo – Polska Razem może wyrosnąć na alternatywę.

Na razie PO z PiS starają się na potęgę – pomóc Gowinowi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2013