Bar w Treichville

Nie uszedłem trzystu metrów. Zwinęła mnie policja.

15.11.2015

Czyta się kilka minut

Paweł Reszka /  / Fot. Grażyna Makara
Paweł Reszka / / Fot. Grażyna Makara

Dowódca patrolu: zwalisty chłop ze złamanym nosem. Ale co to za nos! Kalafior. Pewnie kiedyś zajmował się boksem. Tacy zostawali już generałami albo prezydentami. Ale on był tylko psem w Treichville, niedobrej dzielnicy wielkiego afrykańskiego miasta.


Treichville odwróciła się plecami do pięknej laguny, wtuliła w port śmierdzący rybą i smarami. Już samo to, że musisz mieszkać w „Treszu”, stawia cię w złym świetle albo wywołuje ciekawość.


– Co pan tu robi?
– Chętnie wyjaśnię. Jest tu na rogu bar. Chodźmy na kilka piw. Stawiam… Albo spotkajmy się tam za godzinę. Dam panu pieniądze, gdyby był pan pierwszy… Tymczasem skoczę po dokumenty…


Oczyska miał wyłupiaste, przekrwione.
– Jakie pieniądze! Pański paszport, paszport! Natychmiast! – krzyczał tak, że pewnie słyszeli go w Akrze.
Szedł pierwszy. Dumny paw. Jego ludzie z karabinami zamykali kolumnę. Pochód przegranych. Drobni złodzieje, bezpaszportowcy, prostytutki. Zaraz zawiniemy kilku pijanych marynarzy.
Bokser odsapnął i kiwnął na mnie:


– Dlaczego nie wynajmie pan czegoś w Le Plateau? Tam są dobre hotele i francuskie restauracje. Dlaczego nie w Cocody? Piękne białe domy, ambasady. Dlaczego Treichville? Ukrywa się pan? Szuka perwersyjnych uciech? A może pan nas podgląda? Jak gramy w warcaby, tańczymy, jemy. Patrzy pan, jak jakiś profesor na bakterie?


– Nie rozumiem!
– Co?
– Nie rozumiem po francusku. Pan mówi do mnie po angielsku. Żądam konsula. Będzie pan miał kłopoty.
Bokser przystanął, popatrzył na mnie jakoś smutno:
– Nie chcesz rozmawiać? Oj ty, biały, biały…


Powiało od zatoki. Treichville długo czekało na taki wiatr. Oczyszczał ulice z żaru i smrodu. Szkoda mi było tego wieczoru.
Chłopak hotelowy na komarku wyjechał z 17. alei wprost na nas.
– O, biały? Zwinęli pana! – uśmiechnął się od ucha do ucha.
– Śmigaj do hotelu, przywieź paszport.


Był samą bystrością. W pięć minut miałem dokumenty. Bokser widział. Udawał tylko, że nie dostrzega.
– Panie pułkowniku, zdaje się, odnalazłem paszport – mówię.
– Ach tak? Przypomniał pan sobie francuski?
– Mówię szkaradnie.
– Dziękuję, może pan odejść.
– To już?
– Ja nie chciałem pana zjeść.
– A ten bar naprawdę istnieje. Możemy dokończyć rozmowę.
– Może innym razem. Wszystkiego dobrego – pożegnał się.
W knajpie był już tłok. Madame stała za barem.
– Biały! Co tak późno?
– Policja mnie zwinęła. Marija?
Madame wybuchła śmiechem: – Zaraz!


Opowiadała wszystkim, że z Mariją jesteśmy parą i popłyniemy kiedyś wielkim statkiem do Europy. Ale my tylko rozmawialiśmy.


Mari szła w kierunku baru. Drogę zagrodził jej marynarz. Spocony i upity. Europejczyk. Może Skandynaw. Złapał dziewczynę za tyłek, pociągnął na zaplecze, gdzie były pokoje na godziny.


Zerwałem się, ale Madame położyła mi rękę na ramieniu i pogroziła:
– No, no! On zapłacił. Mówiłam ci, że zaraz – otworzyła piwo. – Tamten już pijany, długo nie zajmie. – Madame dla śmiechu zaczęła miarowo ruszać biodrami, jęczeć i obłapiać się. Nienawidziłem, gdy była wulgarna, a gdy tylko chciała, potrafiła być taka.


– Przestań!
Zaśmiała się: – Tam u was nie ma słońca. Piwo drogie i kobiety drogie. Przyjeżdżacie do Treichville! Tu tanio. Nie trzeba się bać ani wstydzić. Dlaczego lubicie Treichville? Bo stąd można wyjechać bez pożegnania. Przyjdzie Marija, będziesz szeptał jej piękne słowa. Ale przecież wyjedziesz, prawda, biały? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2015