Bądź swobodny, pędź!

Gdy na początku grudnia turecki pisarz Orhan Pamuk odbierał tegoroczną nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, na przystanku autobusowym w Sztokholmie widziałem takie oto ogłoszenie: "Szanowny Panie Pamuk, mamy nadzieję, że podoba się Panu pobyt w Sztokholmie! A gdy Pan już tutaj jest, dlaczego nie miałby Pan rozważyć możliwości znacznie dłuższego pobytu? Jako drobny dowód naszego uznania zarejestrowaliśmy dla Pana stronę pamukforpresident.se. Zbyt wiele? A co Pan powie na stronę iwonthenobelprize.se? Tak czy owak, cudownie byłoby mieć tu Pana. Podpisane: Se".

03.01.2007

Czyta się kilka minut

Właściwie nie było to ogłoszenie, tylko potężna reklama firmy sprzedającej - jak mogłem się domyślić - adresy internetowe ze szwedzką domeną. Nikt się jakoś nią nie przejmował, choć gdy ją zacząłem skrzętnie przepisywać (felietonista musi mieć uszy i oczy otwarte cały czas), parę osób stanęło koło mnie. Nie sądzę, żeby Pamuk jeździł po Sztokholmie autobusami, trudno więc, by ten list otwarty przeczytał. Co by jednak zrobił, gdyby przeczytał? Może zacząłby się zastanawiać: prezydent, ale czego? Szwecji? Turcji? Może czegoś innego? Może poczułby się mile zaskoczony swoimi politycznymi możliwościami? Może powiedziałby sobie cichutko w duchu: kto wie, czy nie nadszedł czas na prawdziwe życie? Może już trzeba zerwać z tą pieprzoną melancholią, z której tylko nagrody się dostaje, w rautach uczestniczy z innymi melancholikami, ale życie, to prawdziwe, ucieka między palcami?

Prędzej czy później pisarze takie pytanie muszą sobie zadać. Niezadawanie sobie takiego pytania świadczy albo o niezadawaniu sobie pytań w ogóle, albo o spychaniu tego akurat konkretnego pytania w przepastne głębie nieświadomości. W pierwszym przypadku należy wątpić, czy mamy do czynienia z pisarzem, w drugim - czy pisarz nazbyt nie tęskni do mamy.

Mama, jak wiadomo, ma sporo rozmaitych przebrań. Może to być ojczyzna, może polszczyzna, ale może też być nią literatura. Tęsknota za mamą przejawia się różnie, można wzywać Litwę, można Huculszczyznę, ale można też błagać samą literaturę, żeby - jak kochająca mamusia - przyszła do łóżeczka, odegnała wszystkie troski, położyła ciepłą rękę na czółku i zamknęła światu drogę do skołatanego serduszka synusia.

Właściwie jest to odwieczne pytanie: co robi pisarz? Pisarz - jak wiadomo - pisze. Tu jednak pojawiają się pytania fundamentalne. Pisze, czyli co robi? Robotnik, wiadomo: robotnik robi. Polityk, wiadomo: polityk politykuje. Co robi pisarz, gdy pisze? Odgradza się szczelnie od rzeczywistości za pomocą słów, czy też odwrotnie: zanurza się w niej bez miary, angażuje każdą swoją fibrę? Czy pisarz powinien raczej iść za wezwaniem taty na barykady albo przynajmniej na piwo z kolegami, czy raczej sobie włóczkę między paluszkami wolno przepuszczać, kolorowe supłając kompozycje?

W duszy pisarza tatuś z mamusią walczą nieustannie i nie są to boje, które człowiek rozsądny powinien bagatelizować. Tatuś, oliwiąc swoją parabelkę, mówi tak: ty bądź mężczyzną, idź, ściągaj te babskie łaszki z siebie, trzeba wziąć życie za mordę, a nie kryć się pod matki spódnicą, trzeba pokazać ludziom, o co w życiu chodzi, prawdziwy mężczyzna nie może mówić takim cienkim głosikiem, chłopie, weź się w garść, bo ci tyłek skroję, ty trutniu jeden, maminsynku.

Ale potem mamusia przychodzi i do uszka łagodnym głosem szepce tak: ty ojca w ogóle nie słuchaj, idź sobie tam do kątka, ja za ciebie wszystko porobię, ty jesteś do innych celów stworzony, twoją kołyskę muzy dotykały, więc nie będziesz mi tu swoich delikatnych rączek brudził, nie słuchaj ojca, on i tak nie ma nic do gadania, jak sobie musi udowadniać, że jest facetem, to niech sobie buduje barykady, ale ty się w to wszystko nie mieszaj, to nie twoje sprawy, ty idź, pisz.

Na to tatuś unosi się słusznym gniewem, bo kto to widział, żeby jego autorytet tak podważać, i już synkiem się nie bardzo przejmuje, tylko do mamusi uderza: że takiego darmozjada chce wychować, że spisek babski się zawiązał, że prawdziwych mężczyzn już nie ma na tym świecie, że tego już naprawdę nie można wytrzymać, że obowiązki wzywają, wartości nikną, że trzeba świat na swoich barkach trzymać, bo się zapadnie, że przecież Mickiewicz, Mackiewicz, Młóckiewicz, a tutaj to on już w ogóle nie może wytrzymać i sobie idzie, bo nie może już wytrzymać.

Na to mamusia, przyzwyczajona do takich wybuchów, powiada spokojnie: idź, idź, dokąd poszli twoi koleżkowie, napij się, może ci przejdzie, byle dalej od nas, byle się do nas nie wtrącać, daj nam wreszcie spokój, my tutaj zwykłe przyjemności mamy na uwadze, co nas inni głupi faceci obchodzą, co się między sobą tłuką, niech się durni wytłuką do ostatniego, może wreszcie będzie spokój na świecie, syneczku, idź do swojego pokoju, na ojca nie patrz, wiadomo, że z tego już nic nie będzie, nie bądź głupi, do swojego pokoju idź i sonetu Mallarmégo się na pamięć naucz.

No i co biedny synek ma robić, rozdarty między tatusiem a mamusią? Poszedłby z tatusiem, ale przecież mamusia kusi bardziej. Może i dałby w pysk komu, ale przecież to takie nieestetyczne i jeszcze można się skaleczyć. Ale z drugiej strony to haftowanie ściegiem krzyżykowym takie bywa nudne, takie samotne, tylko Tolusia te hafciki bawią, więc może jednak tatuś ma rację? Może jednak trzeba czasem wyjść z pokoiku, rzucić te cholerne szmaty w kąt i wygarnąć światu, co się o nim myśli, i mamusi też wreszcie powiedzieć, że nie po to światło, by pod korcem stało, że sprawa wymaga jednak poświęcenia, że prawdziwe życie jest gdzie indziej.

No i mętlik się chłopczykowi w głowie robi niewyobrażalny. Tatuś swoje i mamusia swoje, rączęta kruche ciągną na różne strony, ciągną i ciągną, przeciągnąć nie mogą.

I co ma dziecina biedna zrobić? Ty się chłopczyno starymi w ogóle nie przejmuj, niech się pozabijają o swoje, ty idź do siebie, ty się ubierz ładnie i leć na randkę, bo już czas. Mówię ci, bądź swobodny, pędź.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teoretyk literatury, eseista, krytyk literacki, publicysta, tłumacz, filozof. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada w Krakowie. Stefan and Lucy Hejna Family Chair in Polish Language and Literature na University of… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006