Fajny Ojciec – towar deficytowy

Niemal równocześnie ukazały się dwa zbiory felietonów Jacka Podsiadły z "Tygodnika Powszechnego: te publikowane pod szyldem "Pippi, dziwne dziecko i te z etykietą "A mój syn.... Dotąd czytane w homeopatycznych, cotygodniowych dawkach - teraz mamy okazję wypić duszkiem.

03.07.2006

Czyta się kilka minut

fot. E. Lempp /
fot. E. Lempp /

Jest to mikstura słodko-kwaśna, prawdziwe "likarstwo" (copyright Pippi) na pospolite rodzicielskie choroby - zaniedbanie, nieczułość, dogmatyzm. Nie wiadomo, kto pierwszy przyspawał Podsiadłę do dziecka - ale faktem jest, że poeta niepostrzeżenie wyrósł na eksperta od ojcostwa i zdziecinnienia.

Znamienne, że kiedy chce się obdarzyć dorosłego cechami dziecka, język polski jest bezradny. Jakby nie kombinować - wychodzi epitet. Czy to "infantylny", czy "dziecinny" - brzmi protekcjonalnie i lekceważąco. Jak zatem nazwać faceta, któremu bliżej do Pippi niż do ojca z bajki Jachowicza - surowego patriarchy z nieodłączną rózeczką? Podsiadło będąc ojcem - jest dzieckiem. Jest nim po dwakroć - jako poeta (niedojrzałość, wrażliwość, niewinność) i jako frik, który z rozmysłem nie chce dorosnąć (tzw. syndrom Pippi). Dziwne dziecko - czterdziestoletni "chuligan", krewki polemista i pogromca biurokracji. Rudy, chociaż blondyn.

Fajny Ojciec to towar deficytowy. Na widok Fajnego Ojca miękną kolana pannom w wieku prokreacyjnym. Ledwo się taki pojawi, już polegnie pod dowodami sympatii. Dość przypomnieć przypadek Jacka Pałki, który w swoim blogu o Panu Bazylku stworzył portret kapitalnego Tatusia Bez Mamusi, po czym od kandydatek na Mamusię Bazylka musiał się opędzać widłami. Taka jest siła doboru naturalnego, taki jest rozmiar zaniedbań, jakich dopuszczają się tatusiowie polscy. Armia twardzieli, którzy nigdy nie płaczą, płodzi i pomnaża liczbę "półsierot" wychowanych bez ojcowskiej czułości i uwagi. I jak się pojawi miły, bystry mięczak, który robi dzieci bez protestów, po czym tarza się z nimi na dywanie, udając psa - to zachwytom nie ma końca. Czasem myślę z goryczą, że gdyby jakimś administracyjnym nakazem zobowiązano ojców do prowadzenia "dzienniczka ojca", to byłoby się z czego pośmiać (do łez). Poniedziałek: "Co w szkole?". Wtorek: "A gdzie kapcie?". Środa: "Zęby myłeś?". Czwartek: "Podaj tatusiowi piwo!"... itd. No cóż, dobre i to.

Na pustyni uwiędłych ojcowskich powinności felietony Podsiadły są źródłem otuchy - nie wszystek ród męski zarzucił umiejętność komunikowania się z potomstwem. Podsiadło jako ten ostaniec godnie matkuje (ojcuje?) Dawidowi, błaznując z nim jak dziecko. Przy czym błazenada jest tu nie bez znaczenia - trzeba wyzbyć się solennej powagi, trzeba na szwank wystawić swoją Niepodważalną Rację, żeby zasłużyć na zaufanie syna. Trzeba być jak Pippi - wyrzec się agresji. Ale nie siły - dobrze, żeby tata był silny, choć niekoniecznie strong.

Pippi Pończoszanka jest kapitalnym pośrednikiem w rozmowie dużych z małymi. Uosabia to wszystko, czego pragnęliśmy jako dzieci - Pippi to wolność, moc, odwaga, niezachwiana pewność siebie, optymizm i hojność. Kiedy czytamy dziecku o Pippi - ogarnia nas wstyd, żeśmy tę rudą dziewczynkę w sobie zdradzili i z wiekiem coraz bliżej nam do nudziary Anniki - grzecznej i konwencjonalnej. Zabawne - czytałam książki o Pippi zarówno synowi, jak i córkom, ale w pamięci pozostała mi czysto babska komitywa, błysk porozumienia pomiędzy małą i dużą samiczką. Dziewczynki chyba dużo boleśniej doświadczają poczucia niemocy i opresji, dużo silniej niż chłopcy łakną symbolicznego odwetu za "ociosywanie" charakteru w dzieciństwie. Chłopiec dorasta i idzie po swoje, dziewczynka nierzadko zamienia jedną podległość na inną. Stąd tęsknota za Pippi nie wygasa.

Z punktu widzenia (niektórych) kobiet Pippi wyraża mądrą strategię niewolnika spętanego niewidzialnymi więzami - stawia "miękki" opór, chroni swoją godność. Nie idzie na konfrontację (w której nie ma szans), ale osłabia przeciwnika paradoksalną logiką, fanfaronadą, nonsensownymi tyradami. Tyle wolności, ile ogrodu wokół Willi Idylli, gdzie małpa fika, a władza nie sięga. A i kuferek ze złotymi monetami ma swoją rolę do spełnienia! I jakkolwiek Astrid Lindgren odżegnywała się od ideologizacji książki, to śmieszny rudzielec pysznie się nadaje na sztandar sfrustrowanych matek. Nie użyję brzydkiego słowa na "fe", ale Kindze Dunin i Magdalenie Środzie byłoby z Pippi po drodze.

Jacek Podsiadło czyta Pippi inaczej - bagatelizując jej płeć. Jego rudzielec jest przede wszystkim heroldem nieskrępowanej wolności - wolności od obłudy, konwenansu, regulaminów, umów społecznych i biurokracji. Mała rebeliantka wyręcza Podsiadłę w poszturchiwaniu twardogłowych depozytariuszy Jedynie Słusznej Racji. Zza pleców Pippi felietonista szczypie belfrów, urzędników, policjantów i lipnych filantropów. Spryt i niewinność versus aparat instytucjonalnej opresji.

Kto jest po stronie Pippi - ten dobrze rokuje na wypadek nagłego ojcostwa. Toteż Podsiadło jest wiarygodnym tatą i dobrym poetą. A także (jak mniemam) fatalnym żołnierzem, beznadziejnym treserem, marnym kancelistą, kiepskim rzeźnikiem i rozpaczliwym rzecznikiem Urzędu Więziennictwa.

Jacek Podsiadło, "Pippi, dziwne dziecko", Warszawa 2006, wydawnictwo Hokus Pokus; Jacek Podsiadło, "A mój syn...", Kraków 2006, wydawnictwo Znak.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2006