Artykuł 61

Kampania przed wyborami europejskimi pokazała rozmiar obywatelskiej apatii: Polacy nie znają swoich kandydatów na europosłów albo niewiele o nich wiedzą. Zmienić ma to portal kandydaci2009.pl.

19.05.2009

Czyta się kilka minut

W marcu ledwie co trzeci Polak deklarował zainteresowanie wyborami, a na początku kwietnia 90 proc. pytanych nie znało kandydatów ze swojego okręgu. Również na początku ubiegłego miesiąca zapytano Polaków o sympatie i antypatie w odniesieniu do 25 polityków deklarujących start w wyborach. Wśród wyników uwagę zwraca nieznajomość polityków, których dotychczasowa działalność koncentrowała się na arenie europejskiej: Danuty Hübner nie znało prawie 40 proc. respondentów, ponad 60 proc. nie kojarzyło Jacka Saryusza Wolskiego, a dla niespełna 80 proc. obca była postać Róży Thun (wszystkie przywołane wyżej wyniki pochodzą z badań CBOS-u).

Jeśli dodać do tego wyniki badań Instytutu Spraw Publicznych, wedle których połowa Polaków nie wiedziała (na początku kwietnia), jak wybiera się europosłów - np. 19 proc. pytanych twierdziło, że wybiera ich polski parlament - otrzymujemy ponury obraz.

- Cały kontekst jest symboliczny - mówi Jakub Wygnański, socjolog, animator sektora organizacji pozarządowych. - Wybory odbędą się trzy dni po rocznicy 4 czerwca, kojarzącej się z polskim zrywem obywatelskim. Po dwudziestu latach obserwujemy w Polsce rodzaj obywatelskiej apatii, która dotyka nas znacznie głębiej niż inne kraje UE.

Trzeci sektor i polityka

Konsekwencją owej apatii są między innymi wybory powierzchowne: kierowane sympatiami partyjnymi lub kryterium estetycznym (kto jak przemawia, kto jak się uśmiecha). - "Numerowanie" kandydatów na listach wyborczych jest sygnałem, że poszczególne ugrupowania same nie wierzą, że ktoś będzie się bliżej przyglądał ich kandydatom. - mówi Wygnański. - Wyborcom trzeba powiedzieć, na kogo głosować.

Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie dostęp do usystematyzowanej wiedzy na temat polityków ułatwiono już ponad dwie dekady temu. W 1986 r. Richard Kimball, kandydat Demokratów w wyborach do Senatu - w obliczu zbliżającej się niechybnie porażki nakłaniany przez doradców do brutalnego ataku na kontrkandydata - zamiast ataku postanowił zwrócić się do wyborców:

"Cały swój czas poświęcamy na zbieranie pieniędzy, najczęściej od ludzi, których nie znamy. Potem wydajemy je na trzy różne sposoby: najpierw badając, jakiego chcecie dokonać zakupu na politycznym rynku (...), później wynajmując konsultantów, którzy powiedzą nam, jak dostosować nasz wizerunek do tego, co się dobrze sprzeda, a na końcu bombardując was pozbawionymi znaczenia, emocjonalnymi i bezsensownymi treściami. Ten, który zrobi to najlepiej - wygra!" (cytat za portalem www.votesmart.org).

Z wyborczej frustracji - a może z politycznego rachunku sumienia? - zrodziło się niezwykle dziś popularne w Stanach przedsięwzięcie: vote smart (głosuj mądrze), którego mózgiem został nie kto inny jak Kimball. Dziś portal to tylko jedno z wielu źródeł wiedzy na temat polityków i kandydatów na ważne funkcje.

W Wielkiej Brytanii podobną funkcję spełnia portal TheyWorkForYou.com. Po wprowadzeniu danych dowolnego członka parlamentu wyborca otrzymuje informacje przydatne do jego oceny. Pod hasłem "Gordon Brown" otrzymujemy między innymi informacje biograficzne, dane kontaktowe, szczegółowy zapis dotychczasowych głosowań (dowiadujemy się, że był za zakazem palenia w miejscach publicznych, za interwencją w Iraku czy równouprawnieniem gejów) oraz statystyki dotyczące jego aktywności (przemawiał w 37 debatach, odpowiadał na pytania od wyborców średnio w ciągu 2-3 tygodni).

Jak mówi dr Jacek Kucharczyk z Instytutu Spraw Publicznych, w USA organizacji patrzących politykom na ręce jest znacznie więcej niż u nas. - Choć są znacznie bardziej restrykcyjne przepisy zabraniające organizacjom pozarządowym uczestniczyć w życiu politycznym jako takim, istnieje duża przestrzeń dla tych, którzy nie wahają się polityków kontrolować - mówi. - W Polsce trzeci sektor boi się polityki jak diabeł święconej wody.

Kandydaci 2009

Jeden z niewielu chlubnych wyjątków to Stowarzyszenie 61, którego nazwa pochodzi od 61. artykułu Konstytucji RP (mówi m.in. o prawie do uzyskiwania informacji o działalności władzy). Stowarzyszenie od kilku lat informuje o sposobie realizowania mandatu przez polityków, o ich poglądach oraz doświadczeniu. W 2007 roku uruchomiło stronę kandydaci2007.pl - pierwszą kompleksową bazę danych na temat kandydatów w wyborach. Kolejne tego rodzaju przedsięwzięcie realizuje w toczącej się kampanii do PE.

Jak mówi Jakub Wygnański, jeden z założycieli i członków stowarzyszenia, inicjatywa jest odpowiedzią na powierzchowność komunikacji polityków z wyborcami. - Przekaz jest ogólnikowy: "jestem ładny", "jestem przyzwoity", albo: "nadaję się", tymczasem tutaj zmuszamy do zajęcia stanowiska na tematy konkretne i ważne z punktu widzenia pełnienia mandatu poselskiego w PE. Część pytań, takich jak te, które dotyczą kompetencji, biografii, kwestii ustrojowych czy światopoglądowych kierowana jest do wszystkich kandydatów, część zaś zależy od deklarowanych zainteresowań, np. o sprawę dywersyfikacji źródeł dostaw energii pytamy tych, którzy twierdzą, że chcą w PE zajmować się kwestiami energii.

Dotychczasowa praktyka działania stowarzyszenia pokazuje, że droga do wyrobienia zdrowych obywatelskich obyczajów jest długa: w 2007 roku ankietę wypełniło 10 proc. kandydatów, do których dokument dotarł. Liczba odwiedzających portal kandydaci2007.pl nastrajała bardziej optymistycznie. - W ciągu trzech tygodni 100 tys. użytkowników - mówi Róża Rzeplińska, wiceprezes Stowarzyszenia. - Jak na skromną kampanię promocyjną, to całkiem sporo.

W tym roku odpowiedzi przysłało do tej pory tylko kilkudziesięciu kandydatów, jednak - jak zaznacza Rzeplińska - akcja rozpoczęła się stosunkowo niedawno.

Powodów apatii polityków jest wiele. - Kiedy prosimy o dane adresowe, przedstawiciele sztabów często nie wiedzą nawet, że podane nazwisko należy do ich kandydata - mówi Rzeplińska. - Niektórzy nie rozumieją, co to jest organizacja pozarządowa, i traktują nas jak akwizytorów. Z kolei bywają kandydaci, którzy upatrują w nas konkurencję polityczną. Przed chwilą w jednym z komitetów grożono nam, że będziemy mieli problem z Państwową Komisją Wyborczą.

Jak mówi Rzeplińska, bywają też bardziej prozaiczne przyczyny braku odzewu na ankietę. - Część kandydatów - przed dwoma laty dotyczyło to głównie polityków Samoobrony - nie dysponowała internetem albo skrzynką mailową.

W toczącej się kampanii na prośbę o wypełnienie ankiety Stowarzyszenia 61 nie odpowiedziała jak dotąd żadna z krakowskich "jedynek". Róża Thun (PO), Janusz Onyszkiewicz (CentroLewica) i Czesław Siekierski (PSL) w rozmowie z "Tygodnikiem" zadeklarowali udział w przedsięwzięciu.

Róża Thun: - To wspaniała inicjatywa. Oczywiście to nam, kandydatom, powinno zależeć na pojawianiu się na tego rodzaju portalach.

Jak mówi dr Kucharczyk z ISP, politycy nie wykazują większego zainteresowania podobnymi bazami danych, bo wiedzą, że na razie nie są one popularne. - Mobilizują się, gdy patronat nad przedsięwzięciem obejmuje znana gazeta.

Jakub Wygnański jest jednak optymistą. - Nie można się poddawać, to praca na długie lata. Jak powiedział na początku demokratycznych przemian w tej części Europy Ralf Dahrendorf, niemiecki socjolog i politolog, w krajach przechodzących transformację potrzeba sześciu miesięcy na zmianę systemu politycznego, sześciu lat na odbudowę rynku, i aż sześćdziesięciu na zmianę postaw. Właśnie na swój specyficzny, polski sposób "świętujemy" 1/3 drogi i chyba nie mamy wątpliwości, że zostało nam jeszcze sporo do zrobienia.

Informacje o kandydatach do Parlamentu Europejskiego znajdują się na stronie www.kandydaci2009.pl. Archiwum pochodzące z ostatnich wyborów - www.kandydaci2007.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2009