Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"W filmie jesteśmy kilkakrotnie wprowadzani na pogranicze profanacji. Ale zostaliśmy z silnym poczuciem, że nie była to tylko profanacja dla profanacji - piszą na nowym blogu "TP" Małgorzata i Michał Kuźmińscy. - Oto oglądamy medialną relację z pogrzebu papieża. Chwiejna kamera, szybkie ujęcia, dziennikarze na standzie, przebitki z płaczącymi pielgrzymami. W pewnym momencie widz zadaje sobie pytanie, czy aby w filmie nie użyto dokumentalnych ujęć z pogrzebu Jana Pawła II. Filmowy papież niesiony na marach wygląda prawie jak on. Filmowi kardynałowie występują w identycznych ornatach. Takie same są papieskie szaty pogrzebowe, taka sama jest drewniana trumna. Cała narracja będzie prowadzona także z perspektywy medialnych relacji. Stoją wozy transmisyjne, dziennikarze nadają na tle tłumu (pojawi się też reporter TVN - Nobel dla PR-owca, który to wymyślił). W scenach z tłumem kamera filmowa pracuje jak telewizyjna: podgląda, podąża, chwieje się, szuka zbliżeń. Po co to wszystko? Otóż przyłapujemy się w końcu: przecież właśnie takie obrazy Watykanu mamy zakodowane w głowach, takimi oczami oglądamy dziś Kościół. To nie "Anioły i demony" przetwarzają dla nas Stolicę Apostolską na język popkultury. To się stało już wcześniej. Teraz oglądamy tylko znane już sobie obrazy. Jest w tym - mniejsza, czy zgodnie z zamiarem twórców filmu, czy nie - coś demaskującego nas samych...".
Więcej na www.popkulturalni.blog.onet.pl >>