Ani uległość, ani naiwność

Duchowy i polityczny przywódca Tybetańczyków, Dalajlama, przybędzie do Włoch 7 grudnia na zaproszenie Instytutu Studiów nad Buddyzmem Tybetańskim w Mediolanie. Wielu komentatorów liczyło na to, że spotka się z papieżem Benedyktem XVI. Nie byłaby to jakaś nowość, do takich spotkań dochodziło już za pontyfikatu Jana Pawła II (9 razy), również obecny papież przyjął na audiencji Dalajlamę w październiku zeszłego roku. Dyrektor biura prasowego Watykanu o. Federico Lombardi publicznie oświadczył, że taka audiencja nie była planowana w tym roku, odciął się więc od pogłosek sugerujących, że papież 13 grudnia spotka się z Dalajlamą. W głosach komentatorów pojawiła się nuta zawiedzenia, rozczarowania, a nawet oskarżeń papieża o zdradę dialogu ekumenicznego, ducha Asyżu czy umizgi w stosunku do władz chińskich. Wśród tych głosów odnaleźć można wspólny refren: ważniejsze od dyplomacji jest świadectwo.

04.12.2007

Czyta się kilka minut

Całkowicie się z tym zgadzam. Pytam jednak: wobec kogo papież ma być najpierw świadkiem i nad kim sprawuje duchową opiekę? Dialog międzyreligijny nie jest katolickim priorytetem. Jest nim najpierw dialog ekumeniczny, który obejmuje również judaizm. Ani obecny papież, ani jego poprzednik nigdy nie poddali w wątpliwość zasług, jakie dla budowania pokoju na świecie ma Dalajlama. Benedykt XVI ani nie ulega chińskiemu szantażowi, ani nie jest naiwny. Musi być jednak odpowiedzialny za losy katolików w Chinach; bo o Tybecie Kościół pamięta. Podkreślał to wielokrotnie sam Dalajlama. Brak audiencji nie jest "spektakularnym zwrotem w tył", ale wynika ze świadomości, że Kościół w Chinach jest na historycznym zakręcie. To nie Dalajlama ponosi odpowiedzialność za losy katolików, tylko papież. Musi o nich pamiętać i dbać o ich sytuację. A jak można to zrobić bez stosowania przemocy, czego tak wielkim rzecznikiem jest Dalajlama, jeśli "trzecim rozmówcą" jest totalitarny rząd w Chinach? To nie papieża dosięgną represje, tylko chińskich katolików, jeśli zrobi krok, który będzie popularny, ale nierozważny. Dalajlama wie, o czym mowa, na podstawie własnego doświadczenia, zrozumie więc dylematy papieża. Na tym polega między innymi Jego wielkość.

Być może znajdą się inne sposoby, aby Watykan wsparł po raz kolejny wysiłki Dalajlamy na drodze budowania suwerennego państwa w Tybecie. Nie przesądzajmy od razu wszystkiego. Dialog międzyreligijny pogłębia wspólnota losów, a nie dyplomatyczne audiencje. Te są ważne, kiedy nie są puste. Stanowisko Watykanu w sprawie Tybetu jest jasne!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2007