Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale w Norwegii, a także w innych krajach Europy nie ustaje dyskusja: jak to się mogło stać? I dlaczego?
Najpierw nasuwa się odpowiedź oczywista: Breivik jest szalony. Bo któż inny, jak nie samotny, obsesyjny szaleniec mógłby z zimną krwią zamordować kilkadziesięcioro młodych ludzi, aby potem z uśmiechem tłumaczyć swe motywy, domagając się dopuszczenia przed sąd w mundurze itd., itp.? Tezy o szaleństwie Breivika uczepili się także ci wszyscy, z których populistycznych, ksenofobicznych tyrad morderca czerpał inspiracje: chodzi o radykalnych blogerów, ale też polityków (jak fiński parlamentarzysta Halla-aho, który teraz tyleż gorliwie, co bezskutecznie stara odciąć się od antyislamskich społeczności internetowych, i który może przypłacić to utratą stanowiska szefa parlamentarnej komisji ds. policji i imigracji). "Nie odpowiadamy za to, kto nas cytuje i kto nas czyta" - wołają chórem blogerzy i publicyści. Zgoda. Odpowiadać jednak powinni za to, co piszą. Wolność słowa oznacza bowiem wolność wypowiadania opinii, ale nie oznacza wolności od odpowiedzialności za zagrzewanie do nienawiści. Jeśli Breivik jest szaleńcem, to jego szaleństwo wyrosło na jakimś gruncie. Samo szaleństwo nie jest tu wytłumaczeniem. Tak jak szaleństwem nie tłumaczymy samobójczych zamachowców spod znaku Al-Kaidy; dopatrujemy się u nich wpływu religii czy ideologii.
Myśląc tak, trzeba by zadać pytanie, co stoi za Breivikiem? Czy chrześcijaństwo, skoro sam się do niego przyznaje? Jednak to droga donikąd. We wszystkich religiach, rasach i krajach znajdą się ludzie zdolni do rzeczy strasznych. Łączy ich strach: przed zmianą, innością, światem. Norwedzy twardo twierdzą, że chcą pozostać społeczeństwem otwartym, że się nie zmienią. Dają przykład.? h
O Norwegii czytaj także na str. 17 i 37.