Amerykański sen

Ewa Winnicka postawiła sobie cel niełatwy – napisać rodzaj reporterskiej monografii tego kawałka nowojorskiego Brooklynu, który przez sto kilkadziesiąt lat dla wielu Polaków był przedsionkiem ziemi obiecanej.

19.07.2021

Czyta się kilka minut

 /
/

Najpierw dwa cytaty. Beata: „Kochałam nasz sklep. Klienci opowiadali nam całe swoje życie. Byliśmy tam potrzebni. Przychodzili alkoholicy, którzy nie chcieli już pić, ofiary przemocy domowej, dziadkowie ze zdjęciami wnuków, których w życiu nie widzieli”. Mieszko: „Miałaś tam swój konfesjonał. Matka Boska Delikatesowa. Ludzie płakali nad sobą, zwierzali się z grzechów i patrzyli w oczy, czy im przebaczysz. Potraktowałbym ten sklep miotaczem ognia. To było więzienie. Odsiedziałem w tym miejscu dwudziestopięcioletni wyrok”.

Beata i Mieszko przyjechali do Ameryki w 1983 r. Przez ćwierć wieku prowadzili sklep Beata Delicatessen przy 984 Manhattan Avenue na Greenpoincie. Dziś mieszkają na Florydzie, ich dzieci – David i Ashley, imię dla córki wybrali na złość rodzinie w kraju – skończyły studia na dobrych amerykańskich uczelniach (Princeton, Florida Institute of Technology). Długa i nadzwyczaj wciągająca rozmowa z nimi tworzy nić przewodnią całości, komentarz do najnowszych dziejów Greenpointu trochę ironiczny, trochę emocjonalny, jak w tej zacytowanej wyżej wymianie zdań.

Ewa Winnicka postawiła sobie cel niełatwy – napisać rodzaj reporterskiej monografii tego kawałka nowojorskiego Brooklynu, który przez sto kilkadziesiąt lat dla wielu Polaków był przedsionkiem ziemi obiecanej. A ci często nigdy tego przedsionka nie opuszczali. „Z tunelu metra przy Greenpoint Avenue wyszłam po raz pierwszy w sierpniu 2001 roku i była to fascynacja od pierwszego wejrzenia” – pisze autorka. Wielu odwiedzających odbierało pierwszy kontakt z Greenpointem jako translokację w czasie i przestrzeni – do Łomży, pod Rzeszów, a może do Koluszek? Winnicka jest innego zdania – niczego takiego w Polsce nie było. „Greenpoint – tłumaczy – był po prostu syropem z Polski. Polską zagęszczoną, ale słabo rozpuszczającą się w nowojorskim roztworze”. Teza śmiała, ale i trochę przerażająca, jeśli się jej książkę uważnie przeczyta. Więc tacy jesteśmy?

Winnicka – wybitna reporterka, autorka m.in. „Londyńczyków”, „Angoli” i „Nowego Jorku zbuntowanego” – starannie układając swoją opowieść z materiałów historycznych, publikowanych wcześniej świadectw, a przede wszystkim z relacji przez siebie zebranych, powstrzymuje się od komentarza, a tym bardziej ocen. Stara się być blisko swoich bohaterów, nie czyści ich języka, co jest oczywiste w przypadku relacji chłopskich emigrantów sprzed stulecia, ale dotyczy także współczesności. Musimy więc nauczyć się, że sabłej to mieszkanie z pokojami na wynajem (często bez okna) ułożonymi jeden za drugim jak wagony metra, a lakiernia (jakaż trafna nazwa!) to liquor store, czyli sklep z alkoholem. Musimy też przełknąć rasizm i antysemityzm pani Janiny, która do Stanów Zjednoczonych przyjechała w 1980 r. (czarny na drzewo, Żyd do Izraela, a Portorykanin to Kakrocz).

Dzieje polskich instytucji, rozdzieranych jak zwykle sporami i wojną podjazdową rozmaitych frakcji (cóż, tacy rzeczywiście jesteśmy), są nieco nużące, natomiast pojedyncze losy fascynują i poruszają ogromnym czasem dramatyzmem – jak w przypadku ludzi, o których opowiada pani Eryka, zajmująca się bezdomnymi. Dlaczego żyjąca na ulicy pani Weronika nigdy nie odezwała się do swoich bliskich w kraju, którzy przez lata jej szukali? Dlaczego ktoś sprowadza z Polski kolegę, o którym wie, że ten nie opuścił nigdy swojej wioski, i nawet nie odbiera go z lotniska? Czasem jest też trochę groteski – chłopak pani Joanny dopiero na Brooklynie objawia oblicze straszliwego sknery i liczy plasterki sera w lodówce, a ona sama dzięki znajomości języka pomaga petentkom w biurze imigracyjnym, jeżdżąc tam jak do paszczy lwa – bo przebywa w Ameryce nielegalnie. Podziały polityczne z kraju przenoszą się oczywiście na Greenpoint, a równocześnie dzielnica nieodwracalnie zmienia charakter. Dzięki tej książce zatrzymana została w czasie. ©℗

Ewa Winnicka GREENPOINT. KRONIKI MAŁEJ POLSKI, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, ss. 408.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2021