Ach, to ta!

To znaczy - kto? A może co?

23.02.2007

Czyta się kilka minut

To powiem później. Pod koniec.

Odkąd tak mało mogę przeczytać, każda przeczytana książka jest dla mnie źródłem wielu pamiętnych doznań. Tak jest też z filmami.

I podobnie z próbowaniem ledwie okrucha zakazanego ciasta zamiast porządnego kawałka.

Nad nową książką Jerzego Sosnowskiego myślę intensywnie chyba nie tylko z racji nieprzekarmienia lekturą. Nawet będąc jedną z wielu w ciągu tygodnia, ta książka i tak zmusiłaby mnie do szczególnego zastanowienia. Wywarłaby wpływ, budząc echa w różnych światach, w których przebywam.

Dlaczego? Nie wiem. Ten lekko hipnotyczny wpływ jest faktem. Co go warunkuje? Spróbuję przeanalizować to zjawisko.

Właściwie już od dawna czytałam niektóre klasyczne powieści - na przykład Parnickiego, Malewskiej czy Piotra Wojciechowskiego - w taki właśnie sposób: nie usiłując śledzić całej akcji, raczej zanurzając się w sekwencjach obrazów czy przeżyć postaci zderzających się z losem. Sosnowskiego tylko tak można czytać, tekst stanowczo tego właśnie wymaga, na nic innego nie pozwala. Wątki splatają się luźno lub chyba wcale. Wątpliwość stąd, że u Sosnowskiego główne miejsce akcji - Kołobrzeg-Kolberg jest strefą odmiennej logiki, koncentracji tej logiki, bo być może ma ona zasięg uniwersalny. Zdarza się ją odczuć i w Warszawie, i w Australii. Coś się według niej dzieje, coś jest z czymś od spodu zszyte czy spięte na przekór zwyczajnym oczekiwaniom, czy wbrew ich brakowi.

Książka Sosnowskiego obfituje w reporterskie przywołania konkretów z lat dwutysięcznych i konkretów historycznych: jak mógł działać nazistowski eugeniczny internat, jak płonęło miasto, jak wyglądało wnętrze splądrowane przez oddział Czerwonej Armii. Strzępy ostro realistycznych przebiegów wydarzeń wraz z tłem, klimatem, kolorytem i manierami epoki, porozwieszane są - powiewają i drżą - jakby na jakiejś cudacznej kratownicy, czasem już jakby uchwytnej, a potem znów może nieistniejącej, zbudowanej z mgły jakiejś ezoteryki. Ta kratownica pełni ważną funkcję, bez niej nie zaistniałby splot wątków. Pozostalibyśmy z podartymi i przetasowanymi kartkami kilkunastu zaczętych super ciekawych opowieści, daremnie oczekując ich kontynuacji. Naprawdę chętnie przeczytałabym choć kilka spośród powieści, których trailery tu zamigotały. Czy powstanie film-powieść o dziewczynkach z "Jutrzenki Rzeszy"? Chaos sygnałów? Nie, raczej holograficzna panorama miejsca na planecie zaznaczanego na mapie punktem i napisem "Kołobrzeg" (albo "Kolberg").

Migotliwe to wszystko, faluje zgodnie z tłem dźwiękowym; można włączyć zoom. Można patrzeć w centrum albo obserwować zakrzywienia przestrzeni, gesty zginanych nagle wielowymiarowych płaszczaków.

Postacie usiłują grać z autorem. Jednym udaje się to nieźle (na przykład dręczony lustracją Ksiądz Kakadu), inne szybko wracają do narzuconej (pierwotnej?) roli zamkniętej w granicach epizodu - któregoś ze snów? Kto wychodzi z tego najlepiej? Może kotka imieniem "C'est-?-dire"? Obok niej - kto? Szybki przegląd, w którym kandydatki i kandydaci kolejno odpadają, gdy zoom się wyłączy.

Ale co z tą ezoteryką? Nie jestem nawet pewna, czy w książce funkcjonuje tylko jedna jej odmiana. Każdy ze snów zdaje się sugerować własną. Czy ezoteryczności ze snów i pomieszanej z nimi niby-jawy mają wspólny mianownik? To ten - ten moment, czyli element, czynnik, zdaje się scalać wizję Sosnowskiego. Scalać - pozostawiając wszystko luzem, lekko tylko nakierowując spojrzenie czytelnika... na przykład na toczące się chodnikiem mandarynki. Czy też - wcześniej - na kołobrzeskie sny o człowieku ubranym w beżowy prochowiec. Ten wydaje mi się postacią z Bułhakowa, jakby Ha--Nocri w swej tułaczce trafił do tego miasta. Nie tylko nocnego, bo przecież w dzień patrzy on w oczy wiarołomnej Stelli Słupek. Czy to spotkanie spojrzeń ma coś wspólnego z cudem mandarynek? Nie wiem, pewnie to sobie zmyślam z tęsknoty za tym, aby czytana książka dała się gdzieś umieścić na półce. Zbyt wiele dla niej niby-pasujących sąsiedztw, ale każde musi być wybrane trochę na siłę. Nie wybieram działu "ezoteryka", "parapsychologia" czy "fantasy". Czuję, że świat niejasny, fragmentaryczny, pospinany od spodu świat nocnych pogaduch i snów jest też spokrewniony ze światem wiary, może być odczytywany jako jego wariant. Ach, może nie klasyfikujmy, lepiej zastosować powolne otwieranie i przymykanie oczu.

Spisuję te spostrzeżenia, a mój mąż - mój lektor, szpera jeszcze w książce w poszukiwaniu zdania-klucza, które zauważyliśmy wcześniej, ale utonęło nam z powrotem, gdzieś je uniósł potok prozy, zawieruszyło się wśród wariantów scenariuszy, przeskoków między widokami z różnych kamer. Nie, nie zdekonspiruję, nie rozszyfruję tytułu książki. Ale powiem: Ach tak, to ta książka daje mi żywszą, bardziej aktualną i w sumie prostą świadomość, czym jest oglądanie świata przez media, naśladując to, jak one to robią. W książce rzeczywistość jest opisana tak, jak jej doświadczamy i jak ją mediatyzujemy bez niekoniecznych - jak się okazuje - założeń ciągłości, spójności losów. Spójność da się dostrzec, patrząc wstecz, a nie przed siebie. Jak w grze w ciepło-zimno pytamy o sens wykonanego ruchu. Ci, którzy wiedzą (ale skąd wiedzą? By wiedzieć, muszą być współautorami zagadek), ci więc, którzy wiedzą, mogą potwierdzić, że zwracając się w lewo, zbliżamy się do poszukiwanego skarbu (o którym też do końca nie wiemy, czym jest).

Jerzy Sosnowski, "Tak to ten", Kraków 2006, Wydawnictwo Literackie. O powieści Jerzego Sosnowskiego pisał wcześniej w "Książkach w Tygodniku" (grudzień 2006) Artur Madaliński.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (08/2007)