Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zmieniliście przyszłość kraju na lepsze” – mówił Johnson podczas powyborczej wizyty w pięciotysięcznym miasteczku Sedgefield w północnej Anglii (na zdjęciu), które Partia Konserwatywna odbiła Partii Pracy po raz pierwszy od lat 30. XX w. Sedgefield nie było jedyne – labourzyści ponieśli historyczną porażkę, tracąc prawie 60 mandatów. Ich szczodre obietnice socjalne nie przekonały wyborców, gdyż torysi też wiele obiecywali.
Najważniejszą kwestią był jednak brexit. Do Brytyjczyków nie trafiła propozycja Partii Pracy renegocjowania umowy z Unią i kolejnego referendum. Nie przekonali ich też Liberalni Demokraci, którzy chcieli odwołać brexit (symboliczny wymiar ma fakt, że mandat utraciła nawet ich przewodnicząca Jo Swinson). Jest więc pewne, że brexit nastąpi zgodnie z planem 31 stycznia 2020 r. Wynegocjowaną przez Johnsona umowę rozwodową z Unią parlament miałby przegłosować jeszcze przed świętami. Premier może triumfować.
Jednak są też inni zwycięzcy tych wyborów – jak Nicola Sturgeon i jej Szkocka Partia Narodowa, domagająca się referendum dotyczącego niepodległości Szkocji. Z kolei w Irlandii Północnej po raz pierwszy tamtejsi republikanie zgromadzili więcej mandatów niż unioniści. Wprawdzie do zjednoczenia Zielonej Wyspy jeszcze daleko, ale wahadło powoli się przechyla.
„Nasz kraj rozpoczął wspaniałą przygodę” – mówił Johnson po wyborach, zapewniając, że jego rząd dokona „fantastycznych rzeczy”. Ta przygoda może obfitować w niespodzianki. ©℗
CZYTAJ TAKŻE
NOWA WIELKA BRYTANIA: Brytyjczycy decydują w tych dniach nie tylko o nowym parlamencie, ale też o przyszłości swojego państwa >>>