Zyski i straty

Wizyta Papieża była świętem hiszpańskich katolików, ale nie Hiszpanów.

09.11.2010

Czyta się kilka minut

Gdy Benedykt XVI miał wylądować 6 listopada w pogrążonym we mgle Santiago de Compostela, pielgrzymi gromadzili się na lśniących od deszczu ulicach wzdłuż trasy jego przejazdu. Tymczasem w Barcelonie do protestu przygotowywały się małe grupki anarchistów, a w Madrycie... zaczynał się długi weekend. Kościoły były zamknięte w czasie sjesty, a bary wieczorem wypełnione po brzegi.

Do Santiago niektórzy wędrowali przez okoliczne lasy i wzgórza - tradycyjnie pielgrzymkę można odbyć tylko pieszo lub na rowerze. Kto dotarł do celu, grobu św. Jakuba, przypinał sobie muszle imienia świętego (otrzymał ją też Papież). Trzy tysiące dzieci ze szkół w Galicji oraz Portugalii od tygodni ćwiczyło powitanie Benedykta XVI. Kiedy papamobil pojawił się na krętej drodze, powitał go furkot chorągiewek - w kolorach watykańskich i lokalnych - oraz białe konfetti, pokrywające ciemny asfalt. Niektórzy z witających biegli wzdłuż trasy równo z pojazdem aż do Plaza del Obradoiro, gdzie stoi piękna katedra. Nie był to tłum, jakiego się spodziewano, mobilizując kilka tysięcy policjantów, ale nie było też widać protestujących przeciw wizycie krytykowanej przez część hiszpańskiej opinii publicznej.

Kilka informacji w dziale krajowym największego, uznawanego za lewicowy dziennika "El Pais" i okładka w prawicowym "ABC" (jak z dumą zauważyła redakcja, Papież w samolocie z Santiago do Barcelony czytał właśnie ten tytuł) pokazują różnice w ocenie wizyty. Dystans zamienił się zresztą w oburzenie po tym, jak do mediów trafiła wypowiedź Papieża, jeszcze z pokładu samolotu, o panującym w Hiszpanii agresywnym sekularyzmie. Publicysta "El Pais" wypunktował natychmiast, ile na utrzymanie katolickich szkół, renowację świątyń i pensje biskupów łoży państwo. Komentator "ABC" skonstatował, że wciąż jednak w Hiszpanii więcej osób uczestniczy w niedzielnej Mszy niż chodzi na mecze i do kina.

Ale faktem jest, że poza komentarzami dzienników i poza transmisją w katolickiej Popular TV, wizyta nie wzbudziła w kraju zainteresowania. W Madrycie w barach jak zawsze oglądano mecze, w niedzielę tłumy przechadzały się między straganami słynnego targu Rastro lub alejami parku El Retiro. A w madryckiej katedrze Almudena dominowali turyści. Jej ławki jak co roku wypełnić się miały dopiero 9 listopada, z okazji święta patronki świątyni i miasta Najświętszej Panny z Almudeny. Widać było już przygotowania do tej uroczystości, a nie było choćby jednej flagi papieskiej. Benedykt XVI widniał tylko na jednym plakacie poświęconym... przyszłorocznemu Światowemu Dniu Młodzieży w Madrycie.

W Barcelonie, gdzie w drugim dniu wizyty Papież konsekrował słynny kościół Sagrada Familia, zaprojektowany przez Antonia Gaudiego, Benedykta XVI witano entuzjastycznie. Na Mszę przyszło 50 tys. wiernych. Natomiast protestujący wznosili okrzyki: "W Barcelonie jest miejsce dla każdego, ale nie dla papieża" (to aluzja do sloganu reklamowego miasta), zaś anarchiści wskazywali na koszty przyjęcia Benedykta, 700 tys. euro, których kraj w dobie kryzysu nie powinien ponosić. Jednak władze miasta wyliczyły, że pielgrzymka przyniesie im zyski z turystyki rzędu 30 mln euro.

Poza aspektem religijnym w stolicy Katalonii (którą "ABC" ochrzciło stolicą katolicką) zwracano też uwagę na narodowy i polityczny kontekst wizyty. Za miesiąc bowiem odbędą się tam wybory do regionalnego parlamentu i wizyta Papieża może wspomóc tamtejszych chadeków, którzy mają duże szanse na wygraną. Jednocześnie Katalończycy i Kościół w Katalonii czują wobec Watykanu dystans i żal, gdyż w Rzymie nie są postrzegani jako naród. Gestem wobec nich było wypowiedzenie w Galicji i w Katalonii przez Papieża kilku słów w tamtejszych językach (podczas pielgrzymki mówił po hiszpańsku).

Wizyta Papieża była świętem hiszpańskich katolików, ale nie Hiszpanów - premier José Zapatero spotkał się z Benedyktem XVI tuż przed jego odlotem. Na lotnisku w Barcelonie Papieża żegnali król Juan Carlos z żoną i rozentuzjazmowana młodzież. "Bardzo było pięknie. A Benedykt przypomina już prawie Jana Pawła II" - posumowała wizytę jedna z działaczek organizacji katolickiej pod Madrytem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2010