Żyję ja, już nie ja

Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w grzechach waszych (1 Kor 15, 17). Ale właściwie dlaczego?.

27.03.2005

Czyta się kilka minut

Przecież sam Paweł, autor właśnie przytoczonych słów, wskazał - jako na wzór człowieka wierzącego - na Abrahama. Abraham zaś uwierzył, gdy Chrystus jeszcze nie zmartwychwstał. Czyż zatem wzorem wiary jest wiara daremna? Jeśli wierzę w Boga, który objawił się na Synaju, jeśli ufam Mu i staram się żyć według Jego przykazań - dlaczego niedaremność takiej wiary zależy od zmartwychwstania Jezusa? Dlaczego o wartości mojej relacji do Boga ma decydować to, co stało się z pewnym człowiekiem, różnym ode mnie, nawet jeśli ten człowiek jest Synem Bożym? A jeśli już, to czyż Jego śmierć nie wystarczy, by odkupić nasze grzechy? Czy więc nie po chrześcijańsku wierzę, jeśli wierzę w Boga objawionego w Piśmie Świętym, jeśli żyję zgodnie z Dekalogiem i jeśli uczestniczę w praktykach specyficznie chrześcijańskich, np. w Mszy św., w której, jak się często mówi, “stajemy pod krzyżem", bo uobecnia się tam śmierć naszego Zbawiciela. Czyż wielu chrześcijan tak właśnie nie myśli i nie żyje?

A jednak Apostoł podkreśla: “jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara" (1 Kor 15, 14).

By zrozumieć, dlaczego jest właśnie tak, trzeba najpierw zastanowić się, co to znaczy, że Chrystus zmartwychwstał. Czyż jednak nie jest to oczywiste? Tak się zdaje, lecz historia pokazuje, że wielu, którym wydawało się to oczywiste, pobłądziło w rozumieniu największego Bożego dzieła. Powinno to być dla nas ostrzeżeniem.

Poczucie oczywistości może nas łudzić, ponieważ czytając ewangeliczne wieści o zmartwychwstaniu nie zawsze panujemy nad wyobraźnią. A ona może przesłaniać nam prawdziwy sens przyjmowanej nowiny. Nasza wyobraźnia ukształtowana jest bowiem przez przekazy o odkryciu pustego grobu i ukazywaniu się Zmartwychwstałego uczniom. Są to bardzo plastyczne opowiadania, ile w nich jednak sprzeczności nie do pogodzenia! Nie zgadza się liczba kobiet i aniołów u grobu, nie zgadza się moment odsunięcia kamienia. Nie zgadza się kolejność objawień: czy pierwszy przeżył je Kefas, jak twierdzi Paweł, czy kobiety, jak wspominają ewangeliści? Wedle Mateusza Jezus ukazuje się Jedenastu tylko raz, w Galilei, tuż przed Wniebowstąpieniem, według Łukasza ukazywał się wielokrotnie przez czterdzieści dni, zaś Wniebowstąpienie miało miejsce w Jerozolimie. Jak więc było naprawdę, co naprawdę się stało?

***

Wskazówkę, jak rozwiązać nasz problem, zostawili Ojcowie Kościoła: jeśli gdzieś - w tym przypadku w relacjach historycznych - pojawiają się tego typu niezgodności, znaczy to, że prawda, którą Bóg chciał przekazać przez autorów natchnionych, przynależy do innego porządku; poziom zawierający sprzeczności jest zaś poziomem znaku odsyłającego gdzie indziej. I takim właśnie znakiem jest odkrycie pustego grobu i opowieść o tym zdarzeniu, takim znakiem są też chwile, gdy Chrystus pozwolił się widzieć, oraz świadectwa o tych zdarzeniach.

Lecz co znaczą te znaki, na co wskazują? Chyba przede wszystkim na to, że Bóg nie pozwolił, by śmierć zapanowała nad Ukrzyżowanym Jezusem. Choć On dał się ukrzyżować i tym samym oddał (ogołocił się z) całego siebie - nie stracił nic, nawet tak przyziemnych zdolności, jak zdolność jedzenia i picia. Wspomniane znaki mówią też, że nie ma sensu szukać namiastki kontaktu z Nim przez wspominanie Go przy grobie; co więcej, że takie wspominanie Go - jako zmarłego - mijałoby się z prawdą o Nim i oddalało nas od Niego, zamiast zbliżać: grób jest pusty, Jego tam nie ma. Wskazują także, że może On działać; co więcej, że nie podlega już ograniczeniom czasu i przestrzeni, że nie można Go w żaden sposób opanować, zawłaszczyć. Nawet rozpoznać Go nie można, gdy sam na to nie pozwoli. Pozwala się zaś rozpoznać najpierw tym, którzy są najbardziej wrażliwi na Jego miłość - Marii Magdalenie i uczniowi, który przedstawiał się tylko tak: “uczeń, którego Jezus miłował" - to bowiem uznał za całą swoją tożsamość.

Wydaje się, że rzeczywistość, na którą wskazują opisane w ewangeliach znaki, Paweł określa zdaniem: “[Jest to Ewangelia] o Jego Synu - pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym - o Jezusie Chrystusie, Panu naszym" (Rz 1, 3-4). To zadziwiające zdanie - jak bowiem ten, który istniał w postaci Bożej, mógł zostać ustanowionym przez zmartwychwstanie Synem Bożym? Czyż nie był nim zawsze? Lecz Pawłowe zdanie z początku listu do Rzymian nie jest jedynym wyrażającym podobną myśl. Pismo w wielu miejscach mówi o tym, że Ojciec wskrzeszając Jezusa, wywyższył Go na swoją Prawicę, otoczył swoją Chwałą, darował swoje Imię, które jest ponad wszelkie imię. Lecz czyż Tego, który istniał w postaci Bożej, trzeba było wywyższać, otaczać Chwałą i obdarzać boskim Imieniem?

Tak, gdyż Bóg uczynił to wszystko człowiekowi, Jezusowi z Nazaretu. Jest On równy Ojcu, dzieli z Nim jedną istotę, ale jest równy i nam, i z nami jest współistotny. Tak więc Bóg wskrzeszając Jezusa, człowieczeństwo przyjął do Bóstwa, człowieka uczynił Bogiem.

***

No dobrze, ale co to ma wspólnego z moją, z naszą wiarą? Chyba to, że fakt, iż Jezus zmartwychwstał, znaczy też, iż pozostał On współistotny ze mną, z nami, pozostał człowiekiem. Jest jednak człowiekiem przebóstwionym, nie ograniczonym czasem i przestrzenią, niczym nie ograniczonym. Nie jest więc oddzielny ode mnie, od nas. Czyż bowiem stwierdzenie: “To ty, nie ja", nie jest określeniem granicy, a zatem świadectwem ograniczenia?

Tu mogą się zrodzić jeszcze dwie wątpliwości. Po pierwsze, czy to nie inwazja na moje terytorium? Czy Jezusowa nieoddzielność ode mnie nie zagraża mojej tożsamości? Po drugie, dlaczego tej nieoddzielności nie doświadczam jako oczywistej, dlaczego musiałem o niej zostać pouczony?

Przy głębszym zastanowieniu można zauważyć, że druga wątpliwość rozwiewa pierwszą. Jezusowa nieoddzielność ode mnie w niczym mojemu “ja" nie zagraża. Mogę być tak bardzo w sobie zamknięty, że aż całkowicie odgraniczony od Jego nieoddzielności ode mnie, nieoddzielności tej nawet nieświadomy. Lecz jak możliwa jest taka asymetria?

Dzięki miłości. Zmartwychwstanie jest owocem miłości; drugą, boską stroną Krzyża. Śmierci. Wyrzeczenia się siebie, uczynienia całkowicie pustym. Bo “nikt nie ma większej miłości, niż gdy ktoś oddaje swoje życie za przyjaciół swoich" (por. J 15, 13). On swoje życie oddał. Swojego życia już nie ma. Jego życiem jest teraz życie Jego przyjaciół. Poznają zaś to doświadczalnie, rozpoznają Go ci, którzy pozwalają, by On w nich żył. Ci, którzy przyjmują Jego miłość. Miłość ta rozrywa jednak granice “ja", opróżnia i otwiera. Pozwolić Zmartwychwstałej Miłości żyć w sobie, to stracić swoje życie. Jak mówi Paweł: “już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus". A skoro życiem Chrystusa jest życie wszystkich, to i moim życiem jest ich życie. To właśnie znaczą słowa: “kochać bliźniego swego, jak siebie samego". To bliźni są moim “ja". Na tym właśnie polega wiara: wiara, która działa przez miłość.

Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to jesteśmy rzeczywiście najbardziej godni politowania, bo wyrzekamy się siebie, by żyć życiem wszystkich, lecz ta miłość to tylko złudzenie. Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, taka wiara rzeczywiście nie ma sensu.

PIOTR SIKORA (ur. 1971) jest adiunktem w katedrze chrystologii Papieskiej Akademii Teologicznej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2005