„Ida” z Oscarem!

Film Pawła Pawlikowskiego otrzymał Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.

23.02.2015

Czyta się kilka minut

Paweł Pawlikowski ze statuetką Oscara, Dolby Theatre, 22 lutego 2015 r. / JIM RUYMEN / PAP
Paweł Pawlikowski ze statuetką Oscara, Dolby Theatre, 22 lutego 2015 r. / JIM RUYMEN / PAP

Ida” była dziesiątym polskim filmem nominowanym do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego – ostatnio podobną szansę miało „W ciemności” Agnieszki Holland (2012), a wcześniej „Katyń” Andrzeja Wajdy (2008). Wbrew pozorom tego rodzaju zwycięstwo polskiego kina nie było wcale oczywistością. Film Pawła Pawlikowskiego miał konkurentów wyjątkowo ciekawych, w tym rosyjskiego „Lewiatana” Andrieja Zwiagincewa – kino wielkiego kalibru, w dodatku politycznie „gorące”. W swój czas trafiło także francusko-mauretańskie „Timbuktu” ­Abderrahmane’a Sissako, w którym oglądamy, jak uzbrojeni dżihadyści terroryzują mieszkańców malijskiej stolicy, a ich szczególnym celem staje się żyjąca na obrzeżach miasta pasterska rodzina. Na tym tle film polski wydaje się bardzo ściszony, skromny i wręcz staroświecki. Co zatem przesądziło o takim wyróżnieniu czarno-białego kina z Europy Wschodniej, tak głęboko zanurzonego w lokalnej historii?

Jedno jest pewne: członkowie Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, którzy nagrodzili film Pawlikowskiego Oscarem, spojrzeli na „Idę” zupełnie inaczej niż publiczność polska. Nie musieli doszukiwać się ukrytej „polityki historycznej”. Pozostali wolni od naszych obsesyjnych dywagacji, czy „Ida” jest filmem antypolskim, czy może bardziej antysemickim, czy niepotrzebnie jątrzy polskie rany, czy przeciwnie – przypudrowuje je swą przestylizowaną formą i podejrzanie pojednawczym tonem. Dla zagranicznych widzów ważniejsze okazały się pytania innego kalibru. Na przykład takie: czy finałowa decyzja Idy jest bardziej ucieczką od wolności, czy swoistym aktem wyzwolenia? 

Polski spór o „Idę” nie tylko zatarł jej prawdziwy sens. W dobrym tonie stało się pouczanie Pawlikowskiego, który ośmielił się dotknąć traum ciągle jeszcze u nas nieprzepracowanych i zrobił to na swoich warunkach, bez oglądania się na racje z prawa czy z lewa. Czyżby film o „żydowskiej zakonnicy”, wziąwszy pod uwagę zarówno jego znikomą popularność w naszych kinach, jak i wszystkie kąśliwe uwagi, które pojawiają się w mediach do dziś, był filmem o Polakach, ale nie dla Polaków? Tegoroczny Oscar zdaje się tylko to potwierdzać.

Przypomnijmy: nie licząc Oscara, „Ida” i jej twórcy zdobyli 59 nagród filmowych na całym świecie. Oprócz reżyserii doceniono też  aktorstwo Agaty Kuleszy i Agaty Trzebuchowskiej oraz zdjęcia Łukasza Żala i Ryszarda Lenczewskiego.   ©

Czytaj także:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2015