Życie i łaska

Józef Czapski: WYRWANE STRONY - niezwykła książka; pisana rytmem nerwowym, pod którym czuje się wewnętrzny żar, stylem bezwzględnie własnym, rozpoznawalnym. Jest jak rozmowa rozproszona na wiele wątków, która jednak co i raz powraca do sedna, odsłania istotę sprawy, wokół której się krążyło, rzuca na nią snop światła.

29.06.2010

Czyta się kilka minut

Niewielu bywa dane tak intensywne, czasem bolesne odczuwanie świata, taka zdolność zarówno do empatii, jak i do rozliczania własnych pragnień i emocji, do stawiania sobie wymagań najwyższych. Czytając "Wyrwane strony", powracając do niektórych fragmentów i zdań uderzająco mocnych, czujemy żywą obecność autora, słyszymy jego przejęty, wzruszony głos. Tylko odwrócić się znad książki, a zobaczymy szczupłą, gotycką postać na wąskim łóżku w pokoju na poddaszu domu w Maisons-Laffitte. Nad łóżkiem - półka, a na niej szereg oprawnych w szare okładki kajetów. To legendarne dzienniki.

Józef Czapski (1896-1993) prowadził dziennik od wczesnej młodości. Zbiór zapisków przedwojennych przepadł w Warszawie podczas okupacji - a i tak w Muzeum Narodowym w Krakowie znajdują się 274 kajety. Czasem wracał do wcześniejszych notatek, dopisując uwagi. No i dopełniał dziennik rysunkami. "Kreślił je ołówkiem lub kolorowymi kredkami - pisze Barbara Toruńczyk - i często okalał serpentynami komentarzy, wiążącymi się ze szkicem, zamierzonym obrazem, zapamiętaną wizją, jej barwami. Do kajetów wklejał też artykuły z gazet, otrzymane listy lub ich fragmenty. Przepisywał cytaty z lektur i ulubionych wierszy".

Odręczne zapiski trudne są do odczytania nie tylko z powodu "hieroglificznego" charakteru pisma Czapskiego. "Przeplatał w nich języki, którymi władał - polski, francuski, niemiecki, rosyjski; imiona, familiarne zdrobnienia i inicjały osób, a także całe zwroty, które go zastanawiały lub uderzały trafnością, przechwycone z cudzych listów, dzienników, zwierzeń". Równocześnie zaś warstwa kronikarska, odnotowująca spotkania, wydarzenia artystyczne, nowe książki, postępy własnej pracy, nawet sny, podszyta była wspomnieniami, rozmyślaniami, medytacją, prawdziwym "dziennikiem duszy".

Wierzę, że doczekamy się edycji, która zawierałaby zarówno faksymilia wszystkich stron dziennika, jak też odcyfrowany i skomentowany tekst. "Wyrwane strony", przez samego Czapskiego podawane stopniowo do druku, są czymś innym. Zachowują osobisty ton, klimat spontaniczności i pewną niesystematyczność, stanowią jednak wybór, przekomponowany i uzupełniony. Przygotowując dla "Kultury" pierwszy taki wybór, Czapski pisał: "Decyduję się po długich wahaniach drukować strony wyrwane z całości, dopełniając je czasami paroma szczegółami, których zanotować nie zdążyłem, albo wkładkami napisanymi dziś". Potem przyszły kolejne publikacje w "Kulturze", podziemnej "ResPublice" i "Zeszytach Literackich", a następnie dwie edycje książkowe.

Edycja obecna, przygotowana przez Barbarę Toruńczyk, znacznie się od tamtych różni. Zmienia nieco układ całości i powraca, jeśli to tylko możliwe, do pierwotnego tekstu Czapskiego na podstawie autorskich maszynopisów, odrzucając poprawki czy skróty redakcyjne. W tomie nie ma również, zgodnie z wolą Czapskiego, żadnych ilustracji; "triumfuje kunszt jego słowa". Są za to obfite przypisy, zajmujące pięćdziesiąt stron, niezbędny przewodnik po tej fascynującej gęstwinie myśli, uczuć, wspomnień.

To dziennik malarza wciąż powracającego do rozważań nad sensem własnej pracy, nad jej związkiem z życiem wewnętrznym. I dziennik duchowego maksymalisty, zakochanego w Simone Weil, choć czasem buntującego się przeciw jej sądom. "To odbudowywanie co ranek świata, który dzień przed tym utraciłeś całkowicie na to, żeby znowu ten świat w sobie zagubić (z własnej winy?), ale to jest wciąż to samo, ta wina zmieszana jest z samym życiem, z ludźmi, z samym wejściem w ludzi... Jednak pamiętać, że powinien być we mnie jeden cel dominujący, te chwile powrotu do życia przez łaskę, próbować unieść w sobie i ochronić wśród tłumu ten płomyk". (Zeszyty Literackie, Warszawa 2010, ss. 314. Na końcu "Słowo od wydawcy", nota wydawnicza, indeks nazwisk.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2010